Ks. Tomek Blicharz to mój znajomy jeszcze z czasów oazowych. Obecnie – tak się szczęśliwe poskładało – pracuje jako wikariusz w parafii św. Rocha w Rzeszowie, do której od zawsze należę. Powodem zamieszczania na moim blogu jego kazań pasyjnych nie jest jednak wieloletnia znajomość, ale ich absolutna wyjątkowość i ogromne bogactwo teologiczne i egzystencjalne. Dziś przytaczam fragmenty kazania z drugiej Niedzieli Wielkiego Postu.
Ponownie nie jest to stenogram kazania, nie jest to też jego całość. Tekst został jednak autoryzowany przez Tomka. Fragmenty zamieszczone kursywą zostały przez niego dopisane do wersji zaproponowanej przeze mnie.
--------------------
„To powiedziawszy [Piłat] wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego [więźnia]. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla żydowskiego? Oni zaś powtórnie zawołali: Nie tego, lecz Barabasza! A Barabasz był zbrodniarzem” (J 18,38b–19,1).
Kontynuując nasze rozważania na temat męki Pańskiej kroczymy dziś za Jezusem z ogrodu Oliwnego do Pretorium Piłata. Rozważając scenę biczowania i osądzania Piłata skupimy się na rozważaniu sensu cierpienia Chrystusa i sensu cierpienia każdego człowieka.
Mówi się, że nie ma w Biblii bardziej drastycznej sceny niż biczowanie. Nie ma sceny, która tak wyraziście opisywałaby znęcanie się człowieka nad innym człowiekiem. To co mogliśmy widzieć w brutalnych scenach filmu „Pasja” jest tylko nieudolnym odzwierciedleniem tego co mógł wycierpieć Chrystus. Czasami można jednak usłyszeć głosy, że Jezus był przecież Bogiem więc nie cierpiał, nie mógł cierpieć. Tymczasem Jezus był też w pełni człowiekiem i cierpiał tak silnie, jak cierpi człowiek. A czy ktoś z nas jest w stanie zrozumieć, jak bardzo cierpiał Chrystus? Czy są takie osoby, które mogą zrozumieć grozę bólu doświadczanego przez Jezusa? Myślę, są tacy, którzy mogą zrozumieć grozę sceny biczowania:
– może ją zrozumieć ktoś, kto widział kiedykolwiek, gdy ktoś kopie kogoś innego w głowę;
– może zrozumieć ten, kto jechał pociągiem, w którym w przedziale obok jechali żołnierze udający się na przepustkę – podpici, agresywni;
– może zrozumieć ten, kto otrzymał kiedyś w życiu cios;
– może wreszcie zrozumieć każdy, kto kiedyś cierpiał;
Dlaczego Jezus tak chodzi od Annasza do Kajfasza, od Piłata do Heroda, od Heroda do Piłata? Warto zauważyć, że żaden z nich nie ma władzy, aby go osądzić, ale każdy ma władzę, by go uwolnić. Jezus idąc do każdego z nich, chce im przypomnieć, jakie jest ich zadanie jako przywódców, chce im przypomnieć, że tym zadaniem jest bronić cierpiących.
Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego Chrystus decyduje się na takie cierpienie. Jaki jest sens Jego cierpienia? I w tym kontekście, jaki jest sens cierpienia każdego z nas. Jezus tak bardzo cierpiał w czasie krzyżowej drogi, bo Jego cierpienie miało sens. Po to Boży Syn przechodzi tak wielkie doświadczenie cierpienia, abyś Ty zrozumiał, że Twoje cierpienie też ma sens. Jak potrzebne w dziejach Zbawienia było cierpienie Chrystusa, tak potrzebne w dziejach ludzkości jest cierpienie każdego człowieka. Aby zrozumieć sens ludzkiego cierpienie warto przeczytać krótki fragment z Ewangelii św. Jana:
„Jezus przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9, 1-3).
Uczniowie zadają Jezusowi pytanie o to, kto jest winny cierpienia tego młodzieńca. Jezus odpowiada, jakże zaskakująco, że ani on nie jest winny ani jego rodzice, ale jego cierpienie jest po to, aby na nim objawiły się sprawy Boże. Ważne jest tutaj to ostatnie zdanie: cierpienie jest po to, aby okazały się sprawy Boże. Największą Bożą sprawą na ziemi jest oczywiście miłość. I cierpienie jest właśnie po to, aby na cierpiącym objawiły się sprawy Boże. Aby na cierpiącym objawiła się miłość. Tam gdzie jest człowiek cierpiący, tam inni się o niego starają, tam inni okazują mu miłość.
Dawniej jeżeli w jakimś domu przebywał cierpiący, ludzie mówili ze Bóg jest w tym domu. Wszyscy byli tacy dobrzy dla chorego i dla siebie, że wydawało się, że Bóg mieszka w tym domu.
Wracając do powyższego tekstu, możemy wyróżnić kilka aspektów, które pozwolą nam odpowiedzieć na pytanie: po co jest w naszym życiu cierpienie.
1. Cierpienie jest po to, by okazać miłość. Jezus uzdrawia niewidomego od urodzenia, objawia się na nim Boża miłość. Często także w naszych rodzinach jest tak, że to mobilizuje najbliższych do okazywania cierpiącemu miłości, do opiekowania się nim, poświęcania dla niego swoich sił, swej energii.
2. Cierpienie prowadzi do zjednoczenia. Widzimy to często w rodzinach, gdy ktoś umiera. Moja babcia – mówił ksiądz Tomek – otrzymała dar czterotygodniowej agonii. W tym czasie wszyscy w rodzinie zaczęli być dla siebie dobrzy. Przyjeżdżali nawet krewni z dalekich miejscowości, by wspólnie przebywać przy łóżku babci.
3. Cierpienie uświęca – kieruje myśl w stronę Boga. Obliguje do jakiegoś odniesienia się do głębszych pytań, motywuje je. Sprawia że ludzie się więcej modlą.
W dalszej części kazania pasyjnego pojawiły się jeszcze trzy motywy. W poniższych fragmentach dla celów lepszego uporządkowania treści nie wszystko zostało podane w identycznej chronologii jak w kazaniu.
4. Cierpienie ma walor weryfikujący. Człowiek nie pozostaje na cierpienie obojętny. Cierpienie zawsze powoduje, że człowiek pnie się w swoim życiu duchowym kilka szczebli do góry, albo spada w dół. Nigdy nie pozostaje w tym samym miejscu.
W tym kontekście możemy mówić o cierpieniu jako o szansie, jako o czymś, za co trzeba dziękować. Np. cierpienie rodziców może być też szansą dla dziecka, by spłacić dług za tę opiekę, jaką rodzice zapewniali mu w dzieciństwie. Ks. Tomek stwierdził, że tylko raz widział człowieka, który dziękował za cierpienie – zazwyczaj niestety traktujemy je, jako zło.
5. Cierpienie stawia niejednokrotnie człowieka w sytuacji bezradności. Niejako obliguje do oddania sterów swojego życia Bogu. Zmusza także do większej pokory wobec drugiego człowieka, gdyż cierpiący jest zmuszony do przyjęcia jego pomocy. Często jest tak, że ludzie, którzy nigdy nie chcieli pozwolić okazywać sobie miłości, musieli zacząć, gdy cierpienie położyło ich do łóżka.
6. I wreszcie rzecz najważniejsza: cierpienie upodabnia do Chrystusa. Może dlatego Jezus chciał cierpieć tak bardzo, by każdy człowiek, choćby w tej jednej rzeczy, mógł być do niego podobny – bo przecież każdego człowieka dotyka cierpienie.
Podobnie jak przed tygodniem, również drugie kazanie pasyjne zostało zakończone fragmentem poetyckim:
Kim Boże jesteś, że Cię nie widzę?
Że jesteś bliżej gdy lecą łzy…
Że ja w cierpieniu na Ciebie liczę
Bo tam gdzie miłość tam jesteś Ty…
------------------------
Ks. Tomasz Blicharz urodził się 11 grudnia 1981 r. w Kolbuszowej. Święcenie kapłańskie otrzymał 26 maja 2007 r. w Rzeszowie. Obronił pracę magisterską z teologii moralnej nt. Obowiązek Nowej Ewangelizacji na podstawie nauczania Jana Pawła II. Od dwóch redaguje „Kącik Biblijny” w „Niedzieli Rzeszowskiej”. Jest wikariuszem w parafii św. Rocha w Rzeszowie.
Tomek to absolutny charyzmatyk, jeśli chodzi o głoszenie Słowa. Prezentuje nowatorski i niezwykle przystępny styl rozważania Biblii. Przeczytany fragment rozkłada niejako na części pierwsze i przyporządkowuje do konkretnej sytuacji dzisiejszego człowieka. W ten sposób pokazuje bardzo wyraziście to, o czym tak często mówi się w Kościele – Słowo Boże jest żywe. Pierwsze z kazań pasyjnych ks. Tomka, to według mnie absolutne szczyty kaznodziejstwa.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura