Nigdy nie myślałem, że w czterominutowej czytance można przemycić tak wiele błędów teologicznych. Wczoraj podczas majówki w kościele garnizonowym w Lublinie przekonałem się, że jednak można…
Jak wiadomo, wczoraj obchodziliśmy święto NMP Matki Kościoła. Ten fakt był więc tematem wspomnianej czytanki. Gdy usłyszałem, jak tłumaczone jest znaczenie tytułu Matka Kościoła – włosy stanęły mi dęba. W trakcie wspomnianych kilku minut, padły takie oto wyjaśnienia:
Ø Maryja jest Matką Kościoła, bo jest Współodkupicielką – stała pod krzyżem Chrystusa i współcierpiąc z Nim, razem ze swym Synem odkupiła ludzkość (może delikatnie przejaskrawiłem);
Ø Maryja jest Matką Kościoła, ponieważ jest Pośredniczką wszelkich łask; wszystkie łaski, jakie kiedykolwiek otrzymujemy, zawsze otrzymujemy za pośrednictwem Maryi, przez Jej ręce;
Ø Gdy Maryja stała pod Krzyżem Syna została dana przez Jezusa, poprzez osobę św. Jana za Matkę każdemu człowiekowi – tym bardziej jest więc Matką Kościoła.
(Na marginesie dodam, że ten sam kapłan, który odczytywał tę heretycką czytankę, w czasie Mszy wygłosił całkiem sensowne i nienaganne teologicznie kazanie na ten sam temat – szkoda, że księża nie przywiązują wagi do tego, co czytają)
W tym miejscu wypada mi więc wyjaśnić dlaczego naprawdę nazywamy Maryję Matką Kościoła i co to rzeczywiście oznacza:
Ø Kościół nazywamy Mistycznym Ciałem Chrystusa. Maryja jest natomiast Matką Chrystusa. Jeśli jest Matką Chrystusa Człowieka, logicznie rzecz biorąc, jest również Matką Jego Mistycznego Ciała a więc Matką Kościoła.
Ø Ten tytuł można wywodzić także z innej przesłanki. Otóż pod krzyżem Syna, Maryja została dana za Matkę umiłowanemu uczniowi. Tę matczyną funkcję Maryi rozszerza się na wszystkich uczniów Chrystusa, których umiłowany uczeń jest przedstawicielem (co nie jest tożsame z byciem Matką każdego człowieka, nie wiem skąd ta zaskakująca interpretacja – u biblistów raczej się ona nie pojawia). Ucznia Chrystusa możemy zaś utożsamić z członkiem Kościoła. Tutaj wystarczy już tylko przeniesienie bycia Matką wszystkich jednostek (poszczególnych członków Kościoła) na bycie Matką społeczności Kościoła. W ten sposób tytuł staje się jak najbardziej zasadny.
Ø Oczywiście warto także pamiętać o obecności Maryi przy początkach Kościoła w dniu Zielonych Świąt (stąd wybór dnia, w którym obchodzimy święto NMP Matki Kościoła).
Do tego, mówiąc najprościej, sprowadza się rozumienie tytułu Matki Kościoła. Nie ma on nic wspólnego z koncepcją pośrednictwa wszelkich łask czy współodkupicielstwa. Kościół zresztą nigdy oficjalnie nie potwierdził tych dwóch koncepcji, natomiast oficjalnie nazwał Maryję Matką Kościoła. Trzymajmy się – na litość boską – faktów! Zwłaszcza wtedy, gdy treści padają ze świętego miejsca, jakim jest prezbiterium.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura