Paweł Pomianek Paweł Pomianek
72
BLOG

O feministkach, pozwoleniu na broń i socjalizmu problemach ze sł

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Polityka Obserwuj notkę 7

Jak informowałem, od kilku tygodni współpracuję na stałe z podkarpacką Gazetą Codzienną „Nowiny” więc siłą rzeczy od czasu do czasu na moim blogu pojawiają się komentarze do artykułów w nich zamieszczanych. Dziś mała prasówka, przegląd najważniejszych artykułów z zeszłego tygodnia (wybrałem trzy), z krótkimi komentarzami. Artykuły omawiają wprawdzie problemy regionalne, jednak wybieram takie teksty, które można przenieść na grunt ogólnokrajowy.

Nie zlękła się feministek!

Na początek komentarz dnia (str. 2) ze środowych „Nowin” napisany przez red. Dorotę Mękarską. Jest o tyle ważny, że wśród generalnie słabych, bezbarwnych bądź populistycznych komentarzy zamieszczanych w podkarpackim dzienniku jest to prawdziwa perełka. Przytaczam go w całości, bo jest krótki a jednocześnie bardzo wartościowy.

Feministki zjedzą mnie za to, ale i tak to powiem. To kobiety są, mówiąc górnolotnie, strażniczkami domowego ogniska. Dlaczego tam myślę? W swoim życiu poznałam wiele rodziny, w których ojcowie nie wylewali za kołnierz, ale kobiety, przykładne matki, mimo to wychowały dzieci na ludzi. Często w skrajnej biedzie, którą fundował im małżonek.

Dlatego chylę przed nimi czoła, chociaż ktoś powie, że powinny były spakować walizki i odejść od mężów. Znacznie większy koszmar jest wówczas, gdy również kobieta pije. Jej dzieci skazane są wtedy na głód, brud, koczowanie na klatkach schodowych, albo na ulicach.

Alkohol jest dla ludzi, także dla kobiet. Ale 2,5 promila to duża dawka. Kobieta zatrzymana w Brzozowie bezmyślnie wlewała w siebie kieliszek za kieliszkiem, zapominając, że ma dziecko pod opieką.Słowo alkohol wywodzi się z języka arabskiego, od słów al ghul. Tłumaczy się to jako "zły duch”. Kobiety powinny się od niego opędzać.

Oczywiście niektórzy mogliby się oburzyć i powiedzieć, że redaktor Mękarska zrzuca całą odpowiedzialność za rodzinę na kobietę, a mężczyznom pozwala się dyspensować, pozwala im na więcej. Tyle, że jest to nieuzasadnione. Mękarska nie mówi, że mężczyźni mogą pić. Nie zachęca ich też do nieodpowiedzialności. Mówi tylko tyle, że jeśli mężczyzna zawiedzie, to kobieta ma możliwość uratować rodzinę i wychować dzieci na ludzi. Zgadzam się z redaktorką, bo również znam takie rodziny – a później dzieci potrafiły całkiem sensownie ułożyć swoje życie rodzinne. Pani Doroto – brawo za odwagę!

Schizofrenia Platformy?

Na czwartkowej jedynce wielki tytuł: „Jakiś idiota strzelił mi w plecy”. Więcej możemy dowiedzieć się z leadu: W pobliżu kręgosłupa utkwił śrut, którym nieustalony strzelec ranił 30-letniego przemyślanina. Policja podejrzewa, że snajper strzelał z pozornie niegroźnej i dostępnej bez pozwolenia wiatrówki. Całość można przeczytać tutaj. Mnie zainteresowały ostatnie dwa akapity:

Wobec coraz częstych przypadków, podobnych do opisanego, trzeba koniecznie zaostrzyć przepisy regulujące dostęp do wiatrówek.

- Prawo, nawet jeżeli jest liberalne, nie powinno tolerować zagrożenia dla obywateli - uważa poseł Krystyna Skowrońska z Platformy Obywatelskiej, którą zainteresowaliśmy problemem. Obiecała nam skutecznie się nim zająć. Interpelację w tej sprawie obiecał złożyć także jej partyjny kolega Piotr Tomański.

No proszę, czyli p. Skowrońska i Tomański z PO, chcą nam zaostrzyć prawo do posiadania broni. A jeszcze nie tak dawno m.in. Onet.pl podawał taką oto wiadomość: Andrzej Czuma przedstawił uzasadnienie do gotowego projektu zmian w prawie, które umożliwią Polakom szeroki dostęp do broni palnej. Co wywołało zresztą żywą dyskusję na naszym KoLibrowym forum (dodam, że Andrzej Czuma jest członkiem Stowarzyszenia KoLiber). Tutaj okazuje się, że inni Platformersi będą walczyć o jeszcze większe restrykcje. Czyżby Platforma miała jakiś problem z określaniem swojego stanowiska w poszczególnych sprawach? A może niedługo posłowie tej partii zaczną składać sprzeczne ze sobą projekty?

Co do samego problemu… Obawiam się, że jeśli nadal będziemy podążać w tym kierunku, potrzebne będzie ograniczenie dostępu choćby do… noży kuchennych. Oby nie okazał się proroczym prześmiewczy wpis na KoLibrowym forum Dominika Jaskulskiego (polecam w całości, piąty od góry) parodiujący komentarz redaktora „Nowin” pod omawianym artykułem: Na niektóre noże kuchenne nie potrzeba pozwolenia, bo to nie broń. Może i nią nie jest, co nie zmienia faktu, że w rękach osoby o ograniczonej wyobraźni staje się narzędziem, którym można wyrządzić drugiemu poważną krzywdę. Ostrzem można przecież poderżnąć gardło czy zadźgać na śmierć. (…) Jeśli nie wprowadzenia pozwoleń to żądać należy przynajmniej tego, aby sprzedawcy noży obowiązkowo spisywali dane nabywców.

Na wolnym rynku wszystko byłoby proste

Z kolei na str. 3 numeru wtorkowego artykuł Agaty Rybki i Ewy Kurzyńskiej pt. „Lekarzowi nie wolno było odmówić pomocy” (wyjaśniam, że w Internecie tytuły zawsze są inne) o tym, że lekarz Dariusz Kłeczek, były poseł PiS, członek Prawicy Rzeczpospolitej, podczas dyżuru pełnionego na pogotowiu odmówił dziecku wyjęcia kleszcza.

W niedzielę do tarnobrzeskiego oddziału ratunkowego zgłosił się ojciec z kilkunastoletnim synem, któremu w pępek wgryzł się kleszcz. Lekarz Dariusz Kłeczek, (…) odmówił udzielenia chłopcu pomocy. Twierdził, że usuwanie pajęczaka to zabieg kosmetyczny, a nie medyczny. Według niego, na pogotowiu lekarze zajmują się poważniejszymi sprawami, a z kleszczem można iść do kosmetyczki lub do lekarza rodzinnego.

- Jak sama nazwa oddziału wskazuje, chodzi o ratowanie zdrowia i życia. A kleszcze nie zagrażają ani zdrowiu ani życiu – tłumaczył nam wczoraj Dariusz Kłeczek.

Nie wiem, kto w sporze miał rację. Gazeta ocenia jednoznacznie, że Kłeczek miał obowiązek kleszcza wyciągnąć. Swoją drogą ciekawe, że pod artykułem znajduje się dość dokładny opis tego, czym zajmuje się Kłeczek wraz z informacją, że „działa w ruchach obrony życia i Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich, jest instruktorem naturalnego planowania rodziny”. Ciekaw jestem czy miało to ośmieszyć obrońców życia i ludzi Kościoła… Mniejsza o to. Czytając takie rzeczy nasuwa się nieśmiertelna myśl Kisiela: socjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w innych systemach.

Bo w przypadku, gdyby każda usługa była płatna, to po pierwsze ojciec wiedziałby, ile zapłaci za wyciągnięcie kleszcza, zastanowiłby się więc, czy opłaca mu się brać syna na pogotowie, czy może jednak samemu włożyć więcej wysiłku. Placówka miałaby wyznaczoną cenę za usunięcie kleszczy i albo by daną usługę wykonywała, albo nie (lekarze nie zastanawiałby się czy to robić czy nie – to byłoby jasne). Jeśliby wykonywała musiałaby być konkurencyjna, obnosić się z tym, więc by się reklamowała i na pewno ojciec dziecka nie miałby problemów, by trafić od razu w odpowiednie miejsce. I nie byłoby takich idiotycznych problemów. Tylko o czym wtedy pisalibyśmy w gazetach… na blogach…

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka