Odliczałem tutaj na blogu te miesiące, tygodnie do ślubu. Potem na tydzień przed się wyłączyłem. I ta moja blogerska nieobecność była stosunkowo długa, bo mija dwa tygodnie. Dziś wracam w ogromnie radosnym nastroju.
Cóż, musiałem oczywiście wszystko przez ostatnie dni wraz z żoną sobie ułożyć, bo i zupełnie nowa sytuacja. Poza tym po ślubie też trzeba było jeszcze pozałatwiać pewne formalności, nagrać plener z kamerzystą etc. Tak czy siak już jestem i chciałem się podzielić kilkoma refleksjami – jak to nazwałem – poślubnoweselnymi.
1. Przede wszystkim to, co zdarzyło się w piątek było absolutnie niesamowite. Wszystko udało się tak, że nikt z nas przygotowujących wszystko bardzo dokładnie nie mógł sobie tego wymarzyć. Pierwsza rzecz to ogromny spokój i radość towarzysząca Ani, mnie i naszym Rodzicom. Przez cały czas od samego rana czuliśmy totalny pokój i ogromną, ogromną radość – zero stresu. To było niesamowite. Znajomi mówili: Czokapu, stresuj się trochę, co Ty jesteś taki spokojny. A ja mówiłem: Ale czym, przecież to, co się dzieje to coś wspaniałego, czekaliśmy na to z Anią przez tyle wspólnych lat.
Kolejna rzecz: przepiękna liturgia. Wszystko wyszło tak, jak sobie planowaliśmy. Wszyscy zadaniowcy zrobili kapitalną robotę (zresztą podczas wesela również). Uczestnicy liturgii zgodnie podkreślali, że od lat nie byli na tak uroczystym ślubie, tak skrzętnie przygotowanym, spokojnym, ciepłym (dosłownie też, bo ze wszystkich spływało – to był chyba jeden z najcieplejszych dni w roku). Nie ma co ukrywać, że włożyliśmy bardzo wiele energii w jego przygotowanie. To przecież ślub jest centrum. Wesele jest tylko dodatkiem do ślubu, jest wesele, bo odbył się sakrament i są powody do radości. A nie tak, jak widziałem to wielokrotnie: wesele superuroczyste, a na ślubie bez służby liturgicznej, ksiądz czyta czytania etc. Gdzie tu zdrowe proporcje? U nas było inaczej. Ks. Tomasz Blicharz, który odprawiał Mszę ślubną stwierdził, że na takim ślubie to on sam jeszcze nie był. Prosił też o płytkę. „Jak ktoś przyjdzie przygotowywać ślub, to będę dawał waszą płytkę i powiem, że jeśli będzie tak, jak tutaj, to będzie ok” – dodał półżartem.
Wesele też okazało się niesamowite. Było w nas, a zwłaszcza w naszych rodzicach dużo obaw, że wesele bezalkoholowe nie będzie udane, że ludzie będą zablokowani. Okazało się, że było zupełnie inaczej. Parkiet cały czas był pełny, a gdy minęły oczepiny nikt nie zamierzał się jeszcze wybierać do domu. Wielka w tym zasługa leżajskiej orkiestry Kycie, która grała świetną muzykę na poziomie i znakomicie bawiła gości weselnych, którzy nie mogli się ich nachwalić. Swoją drogą orkiestrę wszystkim gorąco polecam!
Wydaje mi się, że druga rzecz, która była ogromnie ważna dla klimatu, to atmosfera jaką udało się stworzyć nam i naszym rodzicom. Ogromna radość, pewność, przekonanie do tego, co robimy, które zaskakiwały. I niezwykła, niespotykana wręcz relacja między naszymi rodzicami oraz między naszymi rodzicami a nami. Nigdy na innym weselu nie słyszałem by rodzice oficjalnie, wobec gości wypowiedzieli tyle ciepłych słów o tym, że cieszą się swoim kolejnym dzieckiem, swoją nową córką, nowym synem. To było dla nas niezwykle wzruszające.
2. Jestem głęboko przekonany, że Maryja poprowadziła. Tyle osób się razem z nami modliło, tyle osób się za nas modliło. To wszystko co napisałem wygląda na absolutnie niesamowicie poprowadzone. Jakże pragnąłbym, by Maryja nadal nam towarzyszyła przez wszystkie lata małżeństwa. Za wszelką modlitwę, wszelkie dobre słowo, wszelkie życzenia jakimi nas ktokolwiek obdarzał, w tym miejscu chcę gorąco podziękować (nie zawsze miałem czas w ostatnich dniach odpisać, w tym miejscu dziękuję każdemu z Was bardzo osobiście).
3. To naprawdę wspaniałe mieć aż czworo a nie tylko dwoje wspaniałych rodziców. Życzę wszystkim takiej czwórki wspaniałych ludzi gotowych do pomocy, a jednocześnie nie narzucającym na siłę swojej woli.
4. Nie ma to jak zagrać koncert na swoim weselu. Ks. Tomek Blicharz mówił: „Jeszcze Pana młody w takiej roli to chyba nie wystąpił”. Warto dodać, że koncert przygotowywałem w absolutnej konspiracji i był niespodzianką dla mojej Żony, naszych Rodziców oraz Gości weselnych.
5. I na koniec: cudownie mieć Żonę. Cudownie mieszkać z Kobietą swojego życia. Czekaliśmy z moją Anusią przez tyle lat i teraz jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi. I oby tak było przez lata. Gdy patrzę na swoich rodziców widzę, że jest to możliwe. Widzę, że jest bycie coraz bardziej szczęśliwym, coraz bardziej jednością z roku na rok.
6. A teraz na koniec kilka fotek.

I ślubuję Ci miłość...

Pierwszy taniec
Zagrać koncert na własnym weselu...
Najpiękniejsza ze zrodzonych z niewiasty
Plener w podkrośnieńskich Prządkach
Nieco więcej w naszych profilach na Nasza-klasa.pl
http://nasza-klasa.pl/profile/4082358/gallery
http://nasza-klasa.pl/profile/4034065/gallery
7. W święto Matki Bożej Częstochowskiej umieszczę na blogu komentarze (tak, na naszym ślubie były nawet komentarze) oraz modlitwę wiernych, które napisałem na nasz ślub, który odbył się w uroczystość Wniebowzięcia. Zachęcam do poczytania.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura