Wczoraj po raz pierwszy w życiu uczestniczyłem w liturgii Mszy świętej w rycie Jana XXIII, czyli w tzw. rycie przejściowym, bardzo zbliżonym do rytu Piusa X z XVI w. Kilka refleksji nt. moich odczuć.
1. Przede wszystkim ta Liturgia ma swój niezwykły klimat. Jest, jak to określił mój znajomy kleryk, „pobożniejsza”. Czuje się wielki szacunek do Pana.
2. Liturgia jest dużo bardziej uroczysta. Niemal wszystko jest śpiewane (ewangelia, wyznanie wiary). Śpiewy części stałych mają niezwykle podniosłem melodie.
3. Widać dużo większą dbałość kapłana o wszelkie przepisane słowa i gesty. Współcześnie księża odprawiają Mszę w sposób bardzo niedbały, wielu zupełnie nie zwraca np. uwagi na skłony, a teksty mszalne wypowiadają tak szybko, jakby chcieli jak najszybciej skończyć. Tutaj było widać ogromną dbałość o te wszystkie momenty, gdzie ksiądz również swoim ciałem wyraża pewne treści, swoją postawą zanosi przed tron Pana modlitwy. Ogólnie mówiąc, byłem zachwycony szacunkiem do liturgii zwłaszcza ze strony kapłana, dbałością o wypełnienie tego, co przepisał Kościół. Zawsze urzekała mnie wierność liturgicznym przepisom. A tutaj widać było, że ten człowiek czuje sens każdego gestu. Wszystko było dostojne i piękne.
4. Wyróżniający dawną Mszę jest też szacunek do Ciała Pańskiego. Ksiądz od przeistoczenia do puryfikacji trzyma palce złączone, by żaden kawałek Ciała Pańskiego nie był zbezczeszczony. To, co stało się na przestrzeni dziesięcioleci z podejściem celebransa i innych uczestników Liturgii do Ciała Jezusa Chrystusa, to chyba najgorszy z owoców wprowadzenia Mszy w rycie Pawła VI.
5. Kolejna wspaniała rzecz, to przebłagalny charakter owej liturgii. Czuje się, że to, co przeżywa się w liturgii, to przedłużenie wydarzenia Golgoty. Podobnie jak ofiara Chrystusa na Krzyżu, ta dawna liturgia jest ewidentnie ofiarą przebłagalną za grzechy świata. A kapłan stoi na czele ludu, w tym przebłaganiu. I to jest rzecz absolutnie godna zauważenia.
6. Stara liturgia – co zresztą wiedziałem wcześniej, ale tutaj odczułem na własnej skórze – bardzo mocno wzmacnia rolę kapłana, jako prowadzącego całą wspólnotę, jednocześnie bardzo ogranicza rolę wiernych świeckich. Całe przeistoczenie odbywa się w ciszy, ksiądz sam odmawia przepisane modlitwy, tak jest również w wielu innych momentach. Z jednej strony widać tutaj ogromną odpowiedzialność spoczywającą na kapłanie. Tego brakuje w dzisiejszych czasach. Dziś mamy kapłanów słabych, w większości nienadających się do takiego silnego poprowadzenia swoich wiernych. Być może jest to wynik ich niższej roli w liturgii? Z drugiej strony takie zepchnięcie świeckich na margines może przynosić dwojakie skutki. Z jednej strony uczyć pokory w relacji z Bogiem, szacunku do Niego, jednocześnie również szacunku do kapłana. Z drugiej może zupełnie oddalać od Boga, którego bliskość trudno odnaleźć w surowej Liturgii w starszym rycie. Poza tym może prowadzić do zrzucania z siebie odpowiedzialności do bycia świadkiem wiary na kapłana i do osłabienia więzi z Kościołem. To taka próba przeniesienia relacji w Liturgii do codzienności, ale myślę, że nie jest to zupełnie chybione.
7. To, czego brakuje we Mszy przedsoborowej, to dwie rzeczy: po pierwsze bardziej czynnego przeżywania liturgii przez świeckich; po drugie wymiaru uczty, nawiązującego do Ostatniej Wieczerzy Chrystusa, która przecież też jest wydarzeniem tożsamym z Męką Chrystusa i każdą Eucharystią. Ale te wzbogacenia są już owocem Vaticanum II.
8. Na Liturgii byliśmy z Żoną w kościele św. Krzyża w Rzeszowie. To, czego nam również zabrakło, to zadbania o uczestnictwo wiernych w Liturgii. Nikt nie zajął się tym, żeby rozdać teksty z tłumaczeniami na język polski, które pozwoliłyby w sposób bardziej pełny i świadomy przeżywać Eucharystię.
9. Koniec końców powiem tak: ta dawna liturgia jest Kościołowi ogromnie potrzebna. Ale muszę przyznać, że bardzo jest mi bliska również nasza nowa Msza. Wiele rzeczy jest w niej głębiej przemyślanych, wykorzystuje ona np. dużo więcej tekstów biblijnych. Ale też wiele rzeczy ta nasza nowa Liturgia straciła. I dlatego jest potrzebna i jedna Msza i druga. I dlatego warto uczestniczyć zarówno w nowej, jak i w starej Mszy. I każda Eucharystia może być głębokim przeżyciem i przynosić niezwykłe owoce.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura