To, co dziś wydarzyło się na Tour de Pologne jest dla mnie skandalem. Po obejrzeniu relacji rodzi się tylko jedna refleksja: Za co im kur*a płacą!?
Nie śledzę na bieżąco relacji z touru, ale jako że jutro wyścig zawita do mojego Rzeszowa, dziś chciałem obejrzeć relację z poprzedniego etapu, by mniej więcej zorientować się, co dzieje się w wyścigu. Jakaż była moja radość, gdy w telewizji ujrzałem tak dobrze znane mi tereny Lublina. I to akurat te miejsca, przez w których w ostatnich studenckich latach chyba najczęściej bywałem: Głęboka, Sowińskiego, Racławickie, Krakowskie Przedmieście czy Narutowicza, to ulice, którymi dane było mi chodzić wiele wiele razy.
Równie wielkie, jak radość, było później moje oburzenie, po tym, co zrobili kolarze na okrążenie przed metą. Jak pewnie większość już wie, kolarze po prostu zastrajkowali i nie pojechali ostatniej ponad czterokilometrowej rundy. Powodem był brak zgody szefostwa wyścigu na to, by przy wjeździe na rundy w Lublinie został zatrzymany czas i ze względu na mokrą nawierzchnię rozegrała się jedynie walka o zwycięstwo etapowe. Myślę, że dyrekcja wyścigu powinna iść tu na rękę kolarzom, zwłaszcza, że tak robi się w innych wielkich wyścigach, jednak mimo wszystko jeśli nie poszła, to kolarze powinni mimo ciężkich warunków zrobić co do nich należy i zawalczyć do końca. Warto dodatkowo pamiętać, że dzisiejszy etap został przecież i tak skrócony.
Pierwszy raz widziałem, żeby poważni sportowcy odmówili walki ze względu na złe warunki atmosferyczne. To żenujące, żeby zawodowcy, którzy przecież biorą za to, co robią ciężkie pieniądze zrezygnowali z jazdy na oczach setek kibiców, które mimo fatalnej pogody obserwowały kolarzy.
I najbardziej było mi szkoda zwłaszcza kibiców. Chwilę wcześniej kolega z Lublina napisał mi, że stoi przy Poczcie Głównej. Dobrze się stało, że się skontaktowaliśmy, bo kibice moknący w deszczu, o wiele dłużej nie zostali poinformowani o tym, co właściwie się stało, niż widzowie przed telewizorami. Gdy poinformowałem go, co jest grane odpisał mi krótko: „Ja bym oszołomom nie zapłacił. Zostało ze 4 km do końca. Cholerne strajki”. Nic dodać, nic ująć. Warto jeszcze tylko wspomnieć, że dla grupy tych idiotów zakorkowano całe miasto. Ludzie cierpieli, a oni zastrajkowali. Również uważam, że za ten etap powinno im się obciąć gażę.
Jutro etap do Rzeszowa. I tak naprawdę to już nie wiadomo, czego mamy się spodziewać. Pogoda ma być podobna jak dziś: zimno i mokro. Może kolarze znów pojeżdżą spacerowym tempem a potem nie dokończą etapu? Więc może kibice powinni sobie dać spokój z oglądaniem ludzi, którzy nie traktują poważnie tego, co robią. Szkoda tylko tego paraliżu komunikacyjnego, jaki jutro kolarze zgotują nam w mieście i straconych na TDP pieniędzy.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura