Paweł Pomianek Paweł Pomianek
311
BLOG

Pielgrzymka do Lourdes, czyli podróż poślubna do Francji (4)

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 5

Lisieux to dla mnie osobiście – głównie przez wzgląd na duży wpływ św. Teresy od Dzieciątka Jezus na moją duchowość – jedno z najważniejszych miejsc, jakie odwiedziliśmy w czasie pielgrzymki.

Wczoraj opisałem czwarty i piąty dzień naszej pielgrzymki (jesteśmy więc w jej połowie), jednak Lisieux, które odwiedziliśmy w czwartym dniu, zostawiłem sobie na oddzielny wpis. Dziś uzupełniam swoją relację.

Lisieux to kolejne małe, dość ładne francuskie miasteczko. Ale nie to jest w nim najważniejsze. Najważniejsze, że czuje się w nim ducha św. Teresy. Bodaj największej świętej końca XIX w., doktora Kościoła. W świętej Teresie kilka rzeczy jest kapitalnych:

- nade wszystko jej podejście do życia i jej mała droga, która była w jej czasach absolutnym nowatorstwem w duchowości; mała droga to kroczenie do zbawienia poprzez codzienne zwykłe uczynki, poprzez uśmiech do drugiego człowieka, poprzez pokorne znoszenie krzywd, poprzez pokorną służbę bliźnim, zwyczajne wykonywanie swoich obowiązków, a także poprzez przezwyciężanie, a niejednokrotnie przyjmowanie krzyża swoich słabości; przyznam, że to również moja droga do zbawienia i jako że jestem grzesznikiem trudno wyobrazić mi sobie inną – cieszę się, że oprócz Maryi, która mnie prowadzi, mam również inną świętą przewodniczkę;

- osobowość świętej, która może być nam tak bliska: trudny charakter, zmienne nastroje – ona musiała przejść niesamowitą drogę pracy nad sobą, a jednocześnie ciągle upadała; co niespotykane u innych, posągowych nieraz świętych, Teresie nawet przysypiało się na modlitwie – jakże to wszystko nam bliskie;

- nie miała szczególnych objawień – a któż z nas je ma;

- urodziła się w bardzo bogatej rodzinie; miała wypasiony dom, kochała piękne suknie, była piękną urodziwą dziewczyną – i została świętą (jak mniemam wcale nie przez to, że zostawiła wszystko i poszła do Karmelu, choć ona akurat taką drogę powołania odkryła, ale przez codzienne postępowanie za swoim Nauczycielem i Panem); poniżej umieszczam moje ulubione zdjęcie Tereski – niesamowita dziewczyna.

Foto: http://www.sw.tereska.pl/galeria/sw_teresa_05.jpg

- Tereska miała bardzo bliską relację z Matką Bożą, ale bez wielkich wzlotów; to wszystko było bardzo zwykłe.

- niesamowicie głęboka myśl Tereski dotycząca zjednoczenia z umierającym Zbawicielem.

Mógłbym jeszcze wiele pisać. Chodzi jednak głównie o to, że chyba żaden święty nie był mi tak bliski, jeśli chodzi o swą duchowość. To było dla mnie absolutnie niezwykłe i wspaniałe, że mogłem być w Lisieux, być we wszystkich najważniejszych miejscach związanych z jej życiem, modlić się w poświęconych jej miejscach i jeszcze lepiej poznawać jej życie i duchowość. Zachęcam do poczytania o tej niezwykłej świętej. Ja przechodzę do opisu naszego pobytu w Lisieux.

Przyjeżdżamy do Lisieux około godziny 16.30. Jest to jedyne miejsce, po którym oprowadza nas miejscowa pilotka (oczywiście Polka) – w wycieczkach organizowanych przez Panoramę Lisieux nie ma w programie. O godzinie 17.00 rozpoczynamy zwiedzanie. O 18.00 mamy Mszę w dolnym kościele Bazyliki św. Teresy, więc mamy jeszcze godzinę na szybkie zwiedzanie. Na początek jedziemy do domu państwa Martin (taty Teresy, jej i sióstr – mama już wtedy nie żyła). To przepiękny, bogaty domek, w którym – co najważniejsze – wiele rzeczy pozostało ustawionych tak, jak stało ponad 100 lat temu. Przechodzimy przez poszczególne pokoje, z głośnika słyszymy pięknie przygotowany materiał w naszym języku o najważniejszych zdarzeniach z życia Teresy, łączących się z poszczególnymi pokojami. To niezwykłe, być w miejscach, w których miały miejsce te znane wydarzenia. Oglądamy łóżka, na których Tereska spała, oglądamy pokój jej ojca, sióstr. Oglądamy stroje, w których Tereska chodziła – niektóre są tak wypasione, że nawet dziś robiłyby wrażenie. Jesteśmy w pokoju, w którym uśmiechnęła się do niej Matka Boża. Na zewnątrz widzimy pomnik Tereski i jej ojca – w tym miejscu wiele razy siedzieli i rozmawiali ze sobą. Obecność w tym domu to jedna z najpiękniejszych i najważniejszych chwil podczas pielgrzymki. Staramy się opóźniać moment opuszczenia domku, ale niezbyt skutecznie, bo musimy jechać na Mszę świętą.

Po drodze odwiedzamy jeszcze Karmel. Niesamowicie surowy ołtarz – jak wiele musiało kosztować przejście w takie warunku dziewczyny z bogatego domu (a przecież do Karmelu wstąpiły trzy z czterech sióstr Martin). Szybko przechodzimy do „grobu” (ciało rozparcelowano na relikwie), gdzie leży figura Tereski przedstawiająca jej postać leżącą w grobie, a nad nią oryginał figurki Matki Bożej Uśmiechniętej, która kiedyś uśmiechnęła się do Tereski, a ta natychmiast odzyskała zdrowie.

Następnie przejeżdżamy do robiącej ogromne wrażenie bazyliki. W dolnym kościele wymalowane są sceny z życia św. Teresy. Tam uczestniczymy w Eucharystii. Po niej zwiedzamy górny kościół. Bazylika robi ogromne wrażenie. Porównując bazylikę w Lisieux i Lourdes, trudno mieć wątpliwości, który kościół jest piękniejszy, choć przecież lata powstanie mniej więcej te same – początek XX w. (ta w Lisieux powstała za pontyfikatów Piusa XI oraz XII; konsekracja w 1954 r.). Bazylika św. Teresy z zewnątrz wygląda, jak budowla z XV czy XVI w. Jak najpiękniejsze francuskie kościoły. Wewnątrz też robi wrażenie, liczne mozaiki, przestrzeń. Tylko boczne kaplice krajowe wydają się zbyt nowoczesne. Przy ołtarzu bocznym z relikwiami ramienia św. Teresy pali się ogromna liczba lampionów zapalanych przez wiernych. Bazylika zaraz ma być zamykana, przy relikwiach świętej modlą się jeszcze jednostki. Lampiony wskazują jednak, że chrześcijaństwo francuskie wciąż żyje. Że są ludzie, którzy tutaj przychodzą. Wszyscy zwracają też uwagę, że to paradoks, iż „mała święta” doczekała się tak wielkiej bazyliki.

Na koniec czeka nas jeszcze jedna niespodzianka. Kolację spożywamy w domu pielgrzymkowym. Nie dość, że jedzenie jest wyśmienite, to obsługa robi niezwykłe wrażenie. Obsługują nas wolontariuszki przywiezione z misji: Murzynki, Mulatki, Azjatki – młode, przepiękne dziewczyny w swoich regionalnych strojach. Swoim podejściem, uśmiechem sprawiają niesamowite wrażenie. Żaden komercyjny ośrodek nie jest w stanie załatwić sobie takiej obsługi, bo te dziewczyny mają w sobie coś więcej – mają dobro w oczach, dobro, które jest darem Miłości. To coś jest tylko w oczach tych, którzy są blisko Boga. Żałujemy tylko jednego: aparat fotograficzny został w autobusie. Nie będzie nam już dane spożyć w takich warunkach.

Obiecałem na bieżąco pisać o wielkiej czwórce najważniejszych miejsc naszego pobytu. Lisieux było dla mnie duchowo ważniejsze od Paryża i dlatego umiejscawiam je na drugim co do ważności miejscu podczas podróży.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura