fot. isafmedia/flickr
fot. isafmedia/flickr
PawelRakowski1985 PawelRakowski1985
1031
BLOG

Czy opozycja wobec Talibów ma sens?

PawelRakowski1985 PawelRakowski1985 Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Media donoszą, że Ahmed Massoud syn legendarnego Lwa Panksziru Ahmeda Szacha Massouda odtwarza Sojusz Północy i zamierza bronić się w Dolinie Panksziru przed Talibami. Nowi włodarze Afganistanu traktują bardzo poważnie zagrożenie ze strony Massouda, który rzeczywiście jest w stanie utrzymać się w Dolinie Panksziru jak i odzyskać z czasem duże połacie północy kraju zamieszkiwanej głównie przez Tadżyków czy Hazarów. Jednak wobec upadku budowanego przez 2 dekady Afganistanu pojawia się bardzo sensowne pytanie – czy opór wobec Talibów ma jakikolwiek sens, tym bardziej, że tylko oni wydają się być siłą zdolną do zaprowadzenia jakiejś konstruktywnej formy stabilności.  

Dolina Panksziru broniła się zarówno przed Sowietem i pierwszym Talibem. Wobec upadku państwa Massoud wraz z wiceprezydentem Amurallahem Salehem odtwarzają formację, która do amerykańskiej inwazji w 2001 roku była jedyną siłą opierającą się Talibom. Z tym, że nie da się jednoznacznie odtworzyć realiów sprzed 20 lat na obecnym afgańskim gruncie. Jeśli po zamachach na WTC zarówno świat jak i region uważał, że Talibowie ze swoim projektem cofania Afganistanu i Afgańczyków do VII wieku powinni zniknąć z areny dziejowej, dzisiaj jest odwrotnie. To Talibowie okazują się być formacją, której zarówno Waszyngton, Pekin czy Moskwa daje kredyt zaufania. Upadek Afganistanu budowanego przez Zachód wykazał, że Talibowie i ich propozycja polityczno-cywilizacyjna ma bardzo duże poparcie szczególnie na afgańskim interiorze. Co więcej po doświadczeniach sowieckich i amerykańskich żadne mocarstwo regionalne czy światowe nie zaryzykuje ponownej interwencji, tym samym Taliban jest bytem z którym trzeba nauczyć się żyć i który paradoksalnie może zagwarantować jakąś formę stabilizację szczególnie przy eksploracji afgańskich złóż czy odtwarzaniu Jedwabnego Szlaku.

Wbrew powszechnej krytyce Amerykanie nie przegrali wojny w Afganistanie. W ostatnich latach straty wojsk amerykańskich oscylowały wokół 20 żołnierzy zabitych rocznie, co nijak się ma do oficjalnych danych Armii Czerwonej, która przyznawała się do 2 tyś żołnierzy zabijanych co roku przez Mudzahedinów. Amerykanie weszli do Afganistanu kiedy chcieli i wyszli jak i kiedy uznali to za stosowne. Niejako rację miał prezydent Joe Biden, wykazując rozczarowanie wobec afgańskiej armii, która nie podjęła realnej walki z Talibami pomimo przewagi ilościowej i jakościowej nad przeciwnikiem. Jednak brak zmysłu państwowotwórczego ujawnił się również po wycofaniu wojsk sowieckich w 1989 roku, kiedy to bohaterowie wojen z atomowym imperium zła, zamiast stworzyć filar i fundament nowego kraju rozpoczęli zaciekłą walkę pomiędzy sobą co oczywiście wykorzystali Talibowie. Dlatego też Talibowie bardzo ostrożnie podchodzą do tego co się formuje w Dolinie Panksziru. Obszar broniony przez bojowników zdeterminowanych, doświadczonych i świetnie znający trudny teren może pogrążyć Taliban i ukazać, że to nie potęga militarna islamskich radykałów doprowadziła do upadku prozachodniej inkarnacji Afganistanu lecz wewnętrzna niezdolność do stworzenia bytu państwowego.

Dlatego też pomimo, zapowiedzi syna Lwa Panksziru odnośnie formowania i odtwarzania Sojuszu Północnego wydają się istotne ale mało pożądane przez region i świat. Nawet jeśli Massoud okaże się równy pod względem talentu i charyzmy ojcu to co mogą oznaczać sukcesy opozycji antytalibowej? Sojusz Północny może utrzymywać się na obszarach szyickich czy perskojęzycznych czy uzbeckich. Opcjonalna ofensywa na Kabul czy pasztuńskie południe wydaję się w najbliższej przyszłości niemożliwa, tym bardziej że doprowadziłaby do krwawej wojny domowej, która mogłaby nabrać charakteru wojny etnicznej czy konfesyjnej, co nie przyniosłoby żadnej rozwiązania poza możliwym rozpadem Afganistanu i utworzeniem dwóch czy trzech organizmów quasi-państwowych.

Tym bardziej, że poza Sojuszem Północnym i Talibanem jest jeszcze trzeci gracz – Państwo Islamskie będące na wojnie z Talibami i które chciałoby wykorzystać powstałą próżnie w Afganistanie na odtworzenie terytorialne kalifatu. Zagrożenie ze strony ISIS odczuwane jest zarówno przez Sojusz Północny i Taliban. Obie strony wiedzą, że Państwo Islamskie może tylko zyskać na nowej wojnie domowej i na trudnej rzeczywistości gospodarczej, która w czasach chaosu jest nieunikniona. A tego chaosu region Azji Centralnej i Bliskiego Wschodu chciałby uniknąć dlatego też ze wszystkich możliwych wariantów wydarzeń w Afganistanie Talibowie przy władzy wydają się najlepszą z dostępnych i realnych opcji. 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka