Prezydent Lech Kaczyński stwierdził, że jest zadowolony z tego, że prezes NBP Leszek Balcerowicz nie zna żadnych prac, ani dokonań Sławomira Skrzypka. Zdaniem prezydenta, gdy wybierał Skrzypka właśnie o to mu chodziło.
Rzeczywiście osiągnięcia Skrzypka w kwestii polityki pieniężnej są nieznane. Jego dotychczasowa praca w PKO BP polegała na przeprowadzeniu dobrowolnej lustracji. Traktowanie w kategorii „osiągnięcia” pracy kandydata w miejskim w warszawskim ratuszu, gdzie odpowiedzialny był za inwestycje jest już jawną kpiną. Powierzanie mu tak odpowiedzialnej funkcji jest nie tylko skandalem, ale zagrożeniem dla państwa.
Zważywszy, że poprzednikiem Skrzypka jest prof. Balcerowicz, a wcześniej kierowała NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz, która pisała doktorat z prawa bankowego wypowiedź prezydenta można byłoby uznać za niemądrą, wręcz głupią. Ale być może tkwi w niej jakaś głębsza myśl?
Włodzimierz Ilicz Lenin twierdził, że celem komunizmu jest doprowadzenie do sytuacji, gdy kucharka będzie mogła rządzić państwem. Była to oczywiście metafora. Lenin uważał, że podstawową kwalifikacją do spełniania funkcji publicznych jest „ideowość” w tym kontekście „ideowa” kucharka jest lepsza od kompetentnego burżuazyjnego ministra, po doktoratach i praktykach. Kompetencja bowiem to burżuazyjny przesąd. Lech Kaczyński dobrze zna twórczość Włodzimierza Lenina. Być może nawet postanowił jego idee wprowadzić w czyn. Wszak nominacja Skrzypka to nie pierwsza pochwała niekompetencji.
W tym momencie przyszedł mi do głowy żart, że ideałem dla braci Kaczyńskich byłaby możliwość wprowadzenia kota Jarosława na eksponowane stanowisko publiczne. Ale tu byłbym niesprawiedliwy. Kot Jarosława nie należy do PiS-u, a poza tym zwykł drapać i gryźć swojego pana.
Sławomir Skrzypek gryźć i drapać z pewnością nie będzie.
Inne tematy w dziale Polityka