Do wcześniejszych wyborów mamy ponoć bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej, w związku z tym część komentatorów już zaczęło się martwić o jakość kampanii wyborczej. Kampania bowiem zapowiada się na wyjątkowo brutalną. I to właśnie owych komentatorów martwi. Mnie - wręcz odwrotnie. Chcę brutalnej kampanii, kampanii, w której wszystkie chwyty będą dozwolone...
A „dobro Polski?” zapytacie. Otóż, właśnie dla jej dobra. Oczywiście taki punkt widzenia ma sens tylko na gruncie określonej wizji stanu państwa. Gdy podzielamy wizję, którą niedawno przedstawił Adam Michnik hiszpańskim czytelnikom „El Pais”, wówczas to, co napisałem powyżej jest szalone. Ale, gdy mocniej przemawia do nas wizja państwa jaka wyłania się z rozmów Adama Michnika z panem Gudzowatym (lub rozmów Oleksego z tymże panem)? Ostatecznie z rozmów tych wynika, że mamy do czynienia nawet nie tyle z państwem na którym żeruje mafia, lecz wręcz z państwem zbudowanym przez mafię na potrzeby mafii. Mafią nazywam tu (dziś - byłych)właścicieli Polski Ludowej. Czy w takiej sytuacji można sobie życzyć „spokoju”?
Spokój na scenie publicznej, to - w warunkach polskich - spokój bagienny. Oznaką nie tyle zdrowia, co pewnej żywotności jest - przeciwnie - zamieszanie. Nie zdarzyło nam się od 1989 roku nic lepszego, od tego, co niektórzy zwą "upadkiem standardów życia publicznego" po wyborach w 2005. Liczę na "upadek" jeszcze głębszy. Liczę na totalną wojnę wszystkich ze wszystkimi. Polityków z politykami, dziennikarzy z dziennikarzami, autorytetów z autorytetami. Oby to była naprawdę "ostra" i "brzydka" kampania wyborcza (o ile będzie). Taka, jakiej nigdy wcześniej nie widziano. Na "haki" i "przecieki". Bez zasad i bez litości. Do krwi ostatniej. Mam nadzieję, że Kaczyński faktycznie ma jakieś taśmy, i, że je wykorzysta. I, że faktycznie wielu od tych taśm "buty pospadają". Obawiam się tylko, że Giertych - mówiąc o taśmach - naciągał... Obym się mylił...
Inne tematy w dziale Polityka
