tad9 tad9
232
BLOG

z kogo może być dumny "homofob"?

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 39
    O pewnego czasu mamy w mediach modę na pedofilię. Przy okazji - tradycyjnie - dostało się rodzinie i kościołowi, jako winnym lekceważenia tej przypadłości, choć gdyby rzucić okiem na ideologiczne preferencje autorów książek o „erotyzmie dziecięcym”, których to książek jeszcze kilkanaście lat temu wydawano całkiem sporo, okazałoby się, że skłonność do pedofilii – przynajmniej teoretycznej – miała raczej lewica. Do praktycznej zresztą też, o czym mógłby opowiedzieć chociażby Cohn-Bendit – gdyby w tym obszarze nie zdradził był ideałów swojej młodości. Tyle, że lewica odtrąbiła na tym odcinku odwrót (na jak długo?) i „seks międzypokoleniowy” nie jest już dla niej narzędziem walki z burżuazyjną moralnością. Teraz jest to, występująca zwłaszcza na gruncie rodziny tradycyjnej, choroba, konkretnie – odmiana parafilii, to jest zaburzenia preferencji seksualnych. No dobrze, a homoseksualizm? Cóż, poza skutecznością lobby gejowskiego, stoi na przeszkodzie policzenia homoseksualizmu w poczet parafilii? Czyż homoseksualizm nie jest zaburzeniem preferencji seksualnych par excellence? Ostatecznie, z punktu widzenia biologii, pociąg do istot niedojrzałych płciowo nie jest mniej sensowny od pociągu do istot tej samej płci - jedno i drugie sensu nie ma za grosz. Ktoś powie: może homoseksualizm i jest równie bez sensu, ale jest za to mniej szkodliwy: pedofil krzywdzi innych, a homoseksualista - nie. Tylko czy "krzywdzenie innych" może być kryterium normalności? Gdyby tak było, to za wysoce normalnego wypadałoby uznać osobnika, który popadł w stupor. Ktoś taki siedzi sobie cały boży dzień patrząc w ścianę i ani muchy nie skrzywdzi... Można co najwyżej dowodzić, że krzywdzi innych samym swoim stanem, ale to samo akurat da się powiedzieć i o sporej części homoseksualistów. Doprawdy – jeśli pedofilia jest parafilią, to – logicznie rzecz biorąc – homoseksualizm też.

    Oczywiście wchodzimy tu na prawdziwe pole minowe i trzeba zręczności tancerza, by nie narazić się na gromy. By nie szukać daleko: jakiś czas temu Nikolas Sarkozy wywołał skandal, mówiąc, że - jego zdaniem - pedofilia to przypadłość wrodzona, i - być może - nieusuwalna, oczywiście zrobiłby większy skandal, gdyby powiedział, że homoseksualizm, to przypadłość nabyta i usuwalna. Tylko czy trzeba przejmować się tą lewicową scholastyką? Zamiast dawać sobie wchodzić na głowę, lepiej być dumnym z siebie i swoich konfratrów. Wzorem dla „homofobów” mogą być tu zresztą homoseksualiści. Galopujący Major zastanawiał się niedawno z kogo (czego?) powinni być dumni homoseksualiści, i wyszedł mu taki spis: "Szymanowski, Iwaszkiewicz, Stryjkowski, Andrzejewski, Gombrowicz, Lechoń, Czajkowski, Cwietajewa, Mann, Auden, Capote  - to tak na szybkiego kilkanaście nazwisk z pamięci." No cóż, można by się zastanawiać, czy pederaści dumni z Iwaszkiewicza, nie powinni się aby wstydzić zarazem za Ernsta Rohma, ale podobne dylematy nie dotyczą tylko homoseksualistów, więc - tym razem - dajmy sobie z tym spokój. Poszukajmy lepiej obiektów dla „homofobicznej” dumy. Jak łatwo zauważyć taki patron powinien być wybierany wśród postaci mających dobrą prasę. To da się zrobić, trzeba tylko odrobiny sprytu i oczytania.  I tak Liga Neokolonialna, gdyby powstała, mogłaby wziąć na patrona Tocqueville'a, który miał bardzo praktyczne pomysły odnośnie francuskiej polityki w Algierii, a który –i słusznie - uchodzi dziś za klasyka liberalizmu. A już w sytuacji wręcz luksusowej są antysemici - szukając obiektów dumy mogą wprost wybierać i przebierać wśród sław, korzystając chociażby z "Mocarstwa anonimowego" Adolfa Nowaczyńskiego. Nawiasem mówiąc, jest to książka interesująca nie tylko dla antysemitów, ale i dla filosemitów też. Tych drugich utwierdza w przekonaniu o potężnym rozpowszechnieniu antysemityzmu w czasie i przestrzeni, ci pierwsi zaś studiując księgę mogą dość do wniosku, że skoro tylu mądrych ludzi miało o Żydach taką opinię, to widać coś jest na rzeczy... Wracajmy jednak do patronów. Otwieramy więc „Mocarstwo anonimowe” i wybieramy - Tacyt, Seneka, Szekspir, Wolter, Goethe, Herder, Fichte, Kant, Schopenhauer, Napoleon, Liszt... Doprawdy – mamy tu do czynienia raczej z nadmiarem, niż z niedoborem. To dla antysemitów, ale z kogo może być dumny "homofob"? Bo ja wiem? Może z Thomasa Jeffersona, jednego z ojców założycieli współczesnej demokracji, który - będąc gubernatorem Wirginii - chciał karać homoseksualistów tak samo jak gwałcicieli? Ktoś powie - nie za to go cenimy. No cóż, Iwaszkiewicza też nie wszyscy cenią za to, że wychędożył Czesława Miłosza, a homoseksualistów – i Galopującego Majora - cieszy akurat to...

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka