estamos estamos
819
BLOG

Wyrównać Giewont!

estamos estamos Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Na uczelniach polskich zatrudniane są miernoty. Miernoty wciskają młodzieży różne głupstwa wedle swoich miernych umysłów. Skutkuje to miejscami polskich uczelni w rankingach międzynarodowych, gdzie miejsce bliskie pięćsetnego jest uważane za sukces. Takie miejsce zajmuje najstarsza i najbardziej prestiżowa ( u nas ) uczelnia, jaką jest Uniwersytet Jagieloński. Jest to o tyle smutne, że ta uczelnia była jedną z pierwszych założonych uniwersytetów świata. Nie chcę przesadzić, ale była chyba w pierwszej piętnastce istniejących uniwersytetów świata. 

W Tatrach zdarzyła się tragedia. Piorun poraził kilkudziesięciu turystów w tym śmiertelnie kilkoro. Każdy, kto miał okazję być ostatnio latem pod Giewontem, mógł zobaczyć tłum stojący w kolejce na wejście. Tego nie ma na żadnym innym szlaku górskim. Giewont, widoczny z Zakopanego, aż się prosi aby na niego wejść. Na dość krótkim, kilkudziesięciometrowym odcinku, przed samym szczytem, założono asekuracyjny łańcuch. Ciasny tłum chwyta jedną ręką mocno wyślizganych wapiennych skał ( miliony rąk wygładziły wapień ) a drugą łańcuch. Zejście ze szczytu jest inną ścieżką. 

Idą turyści. Wielu w sandałach. Niewielu w odpowiednich butach. Dla większości jest to pierwsza i ostatnia góra na którą wejdą w życiu. Ogromna większość nie zna, bo nigdy nie zaznało burzy w górach. Grzmoty i błyskawice za Małołączniakiem czy Kopą Kondracką nic nie mówią. Ceper jest nieobyty z górami. Tak jak chodzi po Krupówkach czy na Gubałówce, tak samo idzie w góry. Wchodzi na Giewont i słyszy grzmoty, ale przecież nic stać się nie może, bo tylu wchodzi a wiadomo, że kiedy idzie tłum to musi mieć rację. W taki to sposób doszło do tragedii. A kiedy jest tragedia odzywają się "autorytety". Te z tytułami profesorów uniwersyteckich grzmią najgłośniej i najbardziej autorytarnie, zadufani w swoją mądrość, której nie ma.

Profesorku wiadomego uniwersytetu. Jesteś "etykiem" cokolwiek to znaczy. O fizyce nie masz zielonego pojęcia, więc niniejszym wytłumaczę ci jak "Walek krowie na rowie". Piorun zwykle wali w najbliższy punkt. Taka jest jego natura. Piorun to ładunek elektryczny. Nie szuka krętych dróg tylko wyładowuje się w najbliższe sobie miejsce, które go przyciąga, bo ma ładunek odwrotny. Takimi miejscami są na niżu drzewa, domy, maszty a kiedy ich nie ma,  stojący na odkrytym polu człowiek czy zwierzę. W górach wyładowuje się w szczyty lub zbocza. Dlatego doświadczony turysta ucieka z grani, kiedy usłyszy zbliżającą się burzę. Na szczytach mogą być ustawione przez człowieka maszty, budynki ( Kasprowy Wierch ) lub krzyże ( Giewont gdzie jest krzyż duży, czy Rysy gdzie jest mały ). To nie ma znaczenia. Piorun wyładuje się w najbliższy sobie punkt. Żelazny łańcuch asekuracyjny jest dobrym przewodnikiem. Lepszym od skały. Ludzie do niego przylepieni są też lepszym przewodnikiem od wapienia. Piorun wędruje po najmniejszej linii oporu.  Łańcuch na Giewoncie nie łączy się z krzyżem. Dzieli je spora odległość. Krzyż tam ustawiony działa jak odgromnik. Ważne, aby nikt go nie dotykał w momencie wyładowania. Jeśli nikt nie dotyka, ratuje on stojących na szczycie ludzi, którzy byliby rażeni bezpośrednio jako punkty najwyższe. Tym razem wyładowanie poszło na łańcuch. Piorun miał tam najbliżej, bo chmura, która go niosła, była z boku góry. Tak to działa. Ale po co ja tłumaczę opętanemu nienawiścią do krzyża?

Znacznie sensowniejszy byłby wniosek "profesora" uniwersytetu, aby wpuścić buldożery i wyrównać Giewont. Nie dziwmy się, że to pięćsetne miejsce uniwersytetu w rankingach jest niezasłużone. Dziwmy się, że tak wysokie. 

estamos
O mnie estamos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości