Pharsu Pharsu
156
BLOG

Maciej Muskat - Ameryko - co dalej? (zapis dyskusji redakcyjnej)

Pharsu Pharsu Polityka Obserwuj notkę 1

Maciej Muskat - Ameryko - co dalej? (zapis dyskusji redakcyjnej)

Od wielu lat Waszyngton świadomie wspierał Osamę bin Ladena, a jednocześnie FBI wpisała go na listę najbardziej poszukiwanych terrorystów. Schizofrenia tej polityki polega na tym, że FBI - działająca w wielu aspektach niezależnie od CIA - wypowiedziała wojnę terroryzmowi, podczas gdy ta ostatnia agencja wspierała międzynarodowy terroryzm poprzez swoje tajne operacje.

Od wielu lat Waszyngton świadomie wspierał Osamę bin Ladena, a jednocześnie FBI wpisała go na listę najbardziej poszukiwanych terrorystów. Schizofrenia tej polityki polega na tym, że FBI działająca w wielu aspektach niezależnie od CIA wypowiedziała wojnę terroryzmowi, podczas gdy ta ostatnia agencja wspierała międzynarodowy terroryzm poprzez swoje tajne operacje. Okrutna ironia polega na tym, że islamski dżihad, winiony za zamachy w Nowym Jorku i Waszyngtonie, stanowił kluczowy instrument operacji wywiadu amerykańskiego na Bałkanach i w byłym Związku Radzieckim. Jeśli prawdą jest, że bin Laden jest odpowiedzialny za niedawne wydarzenia, oznacza to jednocześnie, że obecny styl uprawiania polityki zagranicznej doprowadził tym razem do śmierci niewinnych ludzi w kraju, który jak dotąd nie doświadczał jej skutków.

Media polskie i zachodnie naśladując styl oficjalnych wystąpień, budują poparcie dla akcji odwetowych nawet w przypadku niszczenia obiektów cywilnych. Wszelka dyskusja o faktycznych źródłach tego aktu przemocy jest wręcz uciszana. Głównym podejrzanym jest Osama bin Laden, który o czym media milczą od początku lat 80. pośrednio współpracował z CIA, tworząc swoją sieć Maktab el Khidamar, zbierającą fundusze i rekrutującą bojowników Dżihadu zwanych Afghan Arabs.

W tym samym czasie Osama bin Laden został współpracownikiem pakistańskiej ISI (Inter-Services Intelligence wywiad tego kraju) w ramach wspólnej z CIA próby przekształcenia wojny afgańskiej w ogólnomuzułmańską wojnę przeciwko ZSRR. Fundusze na te działania były w części generowane przez handel narkotykami powstającymi w rejonie zwanym Złotym Półksiężycem. CIA brała główną rolę w szkoleniach i dostarczaniu broni dla afgańskich mudżahedinów, używając ISI jako pośrednika. Dżihad w Afganistanie, sponsorowany przez CIA, został zintegrowany z nauczaniem islamu, w którym szczególny nacisk kładziono na to, że święty Islam został zbezczeszczony przez ateistyczne oddziały sowieckie.

Pośrednikiem między Waszyngtonem a Afganistanem była wspomniana pakistańska ISI (której zatrudnienie, licząc wojsko, struktury urzędnicze, tajnych agentów i informatorów było oceniane na 150 tys. ludzi), dzięki czemu, z wyjątkiem najwyższych szczebli hierarchii wywiadu, islamscy bojownicy natchnieni religijnym ferworem nie byli świadomi, iż pracują na rzecz USA. Relacje pomiędzy CIA i ISI zostały wzmocnione po usunięciu Benazzir Bhutto przez generała Zia ul Haq'a. Niektóre źródła podają, że po wycofaniu się wojsk sowieckich pakistańska ISI wspierała obie strony konfliktu w Afganistanie i że połowa wyposażenia w Afganistanie pochodziła z właśnie z tego źródła.

Historia handlu narkotykami w rejonie Azji Centralnej jest bezpośrednio związana z tajnymi operacjami CIA w tym regionie. Przed wojną sowiecko-afgańską, produkowane tu opium było kierowane na rynki lokalne. Produkcja heroiny nie istniała. Badania potwierdzają, że w ciągu dwóch lat od zaangażowania CIA, rejony graniczne między Pakistanem a Afganistanem stały się głównym miejscem produkcji heroiny, zaspokajając 60% amerykańskiego popytu na ten narkotyk. W Pakistanie uzależnienie od heroiny wzrosło od prawie zera w roku 1979 do 1,2 mln uzależnionych w 1985 r. jest to najszybszy wzrost zanotowany na świecie.

W miarę jak mudżahedini opanowywali terytoria Afganistanu, wprowadzali obowiązek sadzenia opium jako podatek rewolucyjny. Afgańscy liderzy rewolucji pod ochroną wywiadu Pakistanu prowadzili setki laboratoriów w okolicach wspólnej granicy. Amerykańscy urzędnicy odmówili zbadania zarzutów o handel heroiną prowadzony przez ich afgańskich sprzymierzeńców, ponieważ polityka USA w sprawie narkotyków w Afganistanie była podporządkowana działaniom przeciwko ZSRR. W roku 1995 dyrektor CIA ds. operacji afgańskiej, Charles Cogan, przyznał, że CIA poświęciła sprawę narkotyków dla celów "zimnej wojny". Region Centralnej Azji jest regionem strategicznym nie tylko ze względu na zasoby ropy, ale również dlatego, że prosperuje tam ogromny biznes produkujący aż światowego opium będącego źródłem wielkich zysków konsorcjów, instytucji finansowych, wywiadów i zorganizowanej przestępczości. Roczne dochody z transakcji narkotykowych w strefie Złotego Półksiężyca są oceniane na 100 do 200 mld dolarów, co reprezentuje blisko 1/3 światowych obrotów z handlu narkotykami, ocenianego przez Narody Zjednoczone na 500 mld dolarów.

Część funduszy z handlu narkotykami zasiliła muzułmanów w Bośni oraz Armię Wyzwolenia Kosowa. To wyjaśnia, dlaczego Waszyngton przymknął oczy na sposób panowania Talibów w Afganistanie.

Według dyrektora grupy specjalnej Kongresu USA ds. Terroryzmu i Wojny Niekonwencjonalnej, Osama bin Laden, wraz z wysoko postawionymi urzędnikami wywiadu irańskiego i pakistańskiego, był obecny również podczas spotkania w Mogadiszu (Somalia) w 1996 roku, na którym planowano wojnę w Czeczenii. Nastepnie Szamil Basajew i jego oficerowie przeszli gruntowne szkolenia w obozach wojskowych w Afganistanie, przygotowane przez ISI i CIA i prowadzone m.in. przez znanego dowódcę afgańskiego Gulbuddina Hekmatyara.

Pomimo oficjalnego potępienia przez Amerykanów "terroryzmu islamskiego" pośrednimi beneficjentami tej wojny były angloamerykańskie koncerny naftowe, które starają się o przejęcie roponośnych terenów i rurociągów naftowych w okolicach Morza Kaspijskiego. Dzisiaj droga do tych terenów wiedzie przez Afganistan. Można spodziewać się, że jeśli rosnące uzależnianie się od ropy naftowej nie zostanie przerwane, to w połączeniu z naciskiem na wzrost gospodarczy może rodzić konflikty o niespotykanym dotąd zasięgu.

Pomimo antyamerykańskiej retoryki, islamski fundamentalizm w ogromnym stopniu służył interesom Waszyngtonu w rejonie Azji Środkowej. Opozycje nam przedstawiane, jak "demokracja kontra terror" czy "chrześcijaństwo i judaizm kontra islam" są fałszywymi strachami na wróble, które mają odwrócić naszą uwagę od prawdziwych problemów i wzmocnić rolę tych, którzy najwięcej skorzystają na ostatnich wydarzeniach, czyli administracji i wojska.

Administracja amerykańska wypowiedziała z początku wojnę nie wiadomo komu, a następnie wybrała na cel Afganistan, podczas gdy główne źródła operacji bin Ladena pochodziły z Pakistanu, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czyli państw będących beneficjantami amerykańskiej pomocy wojskowej i gospodarczej w tym regionie. Nawet ktoś taki jak prezydent Bush musi wiedzieć, jakie państwa "wspomagają światowy terroryzm". W tej sytuacji wybór Afganistanu jest więc elementem teatru cieni, którego realnymi ofiarami mogą być niewinni ludzie i demokratyczne prawa (propozycja otwartej inwigilacji Internetu etc.) każdego z nas. Natomiast Palestyna, niezależnie od obrazków w telewizji, nie jest krajem odpowiedzialnym za bin Ladena, ale jego przeciwnikiem, a teraz potencjalną ofiarą tego, co zdarzyło się w Ameryce 11 września.

Jest to de facto manipulacja niewinnymi ofiarami, która spowoduje nowe cierpienia w krajach Trzeciego Świata oraz niebezpieczeństwo ataków terrorystycznych w krajach będących sojusznikami USA. Zyskają na niej głównie koncerny zbrojeniowe, medialne lewiatany oraz wzmocni się pozycja arabskich mułłów, jastrzębi z Pentagonu oraz władz Rosji i Chin, które również zaczynają wykorzystywać zaistniałą sytuację. Monstrum stworzone przez CIA wciąż służy tym samym celom.

Wydaje się też, że Kongres USA stopniowo traci swoją rolę na rzecz prezydenta-monarchy, co było widoczne od 1999 roku, kiedy to Clinton pomimo braku poparcia w Kongresie nie zaprzestał wojny w Jugosławii. Teraz kolejna administracja jeszcze dalej przesuwa granicę władzy prezydenta w kwestii wojny gdziekolwiek i przeciwko komukolwiek. Pozostaje chyba tylko czekać na oficjalną ustawę Kongresu w sprawie sklonowania Johna Wayne'a.

Niektórzy już wiedzą, że połowa budżetu wojskowego USA wystarczyłaby na rozwiązanie światowego problemu głodu. Nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy wie, że nędza stanowi glebę, na której łatwo może wyrosnąć terroryzm. Każdy myślący człowiek wie, że nędzy nie da się zlikwidować bombardowaniami.

To ludzie o mentalności Busha i bin Ladena są problemem, nie zaś abstrakcyjny "terroryzm". Terroryzm i przemoc nie powstają z niczego są wynikiem myślenia, że ślepa siła jest w stanie rozwiązać jakiś problem. Dżihad i McŚwiat mają podobne cele, współpracowały ze sobą i nawet jeśli rzeczywiście doszło teraz do konfliktu między nimi, to jest to wojna jedynie pomiędzy doktorem Frankensteinem i jego chorym tworem.


Pharsu
O mnie Pharsu

Zwierzątko samiczka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka