Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz
455
BLOG

Jeśli co nie daj Boże, Bóg istnieje...

Adam Pietrasiewicz Adam Pietrasiewicz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Właściwie codziennie wchodzę na strony ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, bo co raz dowiaduję się tam o rzeczach, o których nigdy nie słyszałem, nie wiedziałem, których tylko domyślałem się, lub które potwierdzają moje podejrzenia. Jestem coraz bardziej przekonany, że życie publiczne to jedno potworne szambo, po kąpieli w którym nie da się pozostać czystym. Smutne, że to osoba duchowna, której powołaniem zasadniczo nie jest chyba grzebanie się w szambie, zmuszona jest robić to w atmosferze nieukrywanej wrogości otoczenia i hierarchii kościelnej. 

Jakoś nie mam wątpliwości, jaki to wszystko będzie miało finał. Ksiądz Isakowicz-Zaleski "marnie skończy". W taki, czy inny sposób zostanie zakneblowany, bo zamieszanie, które powoduje jest zbyt poważne i dotyka zbyt ważnych spraw.

Uderzenie w Nuncjusza, ks. abp. Kowalczyka jest pośrednio uderzeniem w Watykan. Dopóki chodziło o TW "Filozofa" czy innych hierarchów, których Watykan mógł zostawić samych sobie, bo tak naprawdę niewiele znaczą, dopóty łatwo było powiedzieć, odsuwając w ten sposób problem, że to jest "wewnętrzna sprawa polskiego Episkopatu". Dziś już się tak nie da - okazało się, że Ambasador Watykanu nie jest czysty, że skalał się współpracą z komunistami w stopniu daleko przekraczającym to, co można by uznać za dopuszczalne.

Pamiętam, jak za czasów PRL powszechnie powtarzano, że Kościół przetrwał 2000 lat, to przetrwa i komunę bez problemu, bo Kościół ma zupełnie inny niż politycy ogląd rzeczywistości. Wówczas wszyscy traktowaliśmy hierarchów jako ostoję, skałę na której łamią się fale przypływów i odpływów otaczającego świata. Wiadomo było, że są biskupi bardziej i mniej wrogo wypowiadający się na temat władz komunistycznych, ale ton wypowiedzi wynikał, jak sądziliśmy wówczas, wyłącznie z temperamentu hierarchów, bo OCZYWISTYM było, że nie może być jakiejkolwiek mowy o ich współpracy z komunistami.

Pierwsza rysa na tym obrazie powstała u mnie 13 grudnia 1981 gdy okazało się, że Prymas Glemp już 5 dni wcześniej wiedział o planowanym przewrocie wojskowym w Polsce. Wówczas, chyba słusznie, położyłem to na karb "wielkiej polityki" zrozumiawszy po raz pierwszy w życiu (miałem 23 lata), że świat jest o wiele bardziej skomplikowany niż nam się to może wydawać, gdy poznajemy go opierając się na mediach i plotkach. 

Dziś, śledząc to, co się dzieje wokół lustracji w Kościele, dochodzę do wniosku, że "skomplikowanie" świata jest chyba o wiele prostsze niż mogło mi się wydawać. Dwa tysiące lat historii Kościoła najwyraźniej nie jest wystarczającym okresem odniesienia, by jego hierarchowie oderwali się od spraw świata doczesnego. Zwyczajnie ludzie, którzy wierzyli, że mają w hierarchach Kościoła Katolickiego oparcie, zostali zrobieni w konia. Zwracając się do biskupa w sprawach konfliktów z komunistycznymi władzami mogli tak naprawdę ufać hierarsze w podobnym stopniu, w jakim mogliby zaufać barmanowi przypadkowo napotkanego baru... A może i w mniejszym...

Rozmawiałem kiedyś ze znajomym historykiem na temat różnic pomiędzy historią Kościoła Katolickiego w Polsce i we Francji. Dowiedziałem się wówczas, że upadek Kościoła we Francji spowodowany był tym, że struktury kościelne postrzegane były tam zawsze jako inna forma ucisku ludu przez klasę panującą, a w Polsce Kościół był zawsze ostoją ucieśnionego narodu. Dzięki działaniom ludzi takich, jak ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski dowiadujemy się, że z tą "ostoją" to nie było koniecznie tak, jak mogło nam się wydawać...

Jak wiadomo akta abp. Kowalczyka zostały zniszczone w 1990 roku. Nie zapominajmy jednak, że ich kopie SĄ nadal w Moskwie razem z kopiami innych, równie interesujących dokumentów. Mnóstwo dokumentów może być jeszcze i tu, na miejscu - pamiętajmy, że ogromna większość akt IPN NIE została jeszcze przeanalizowana.

Mam kolegę, który jest historykiem w IPN. Opowiadał o tym, jak część akt jednego z bardzo znanych opozycjonistów została odnaleziona w aktach dotyczących... włamania do punktu handlowego. Okazało się, że ów opozycjonista zaopatrywał się w tym punkcie handlowym, więc śledztwo w sprawie włamania zostało przejęte przez SB i koniec końców ubecy uzupełniali teczkę dotyczącą włamania kolejnymi dokumentami związanymi z opozycjonistą. 

To, co robi ks. Isakowicz-Zaleski powinno być robione przez całe sztaby ludzi. Przeszłość musi być rozliczona, a prawdziwe rozliczenie powinno nastąpić jeszcze za życia rozliczanych. Czy Watykan zgodzi się na bezpośredni atak na "swojego człowieka"? Nie wiem, obawiam się że nie. 

Księdzu MOŻNA zakazać wypowiadania się - bywały już takie sytuacje. Ks. Isakowicz-Zaleski o tym wie, więc nie ustaje w swoich działaniach. Czuć ten pośpiech w jego badaniach.

Kto wie, ile takich informacji o Nuncjuszu czy innym TW Filozofie odnajdzie się jeszcze w aktach, pomimo świadomych zniszczeń dokonanych w 1989 i w 1990? Nikt nie wie! I dobrze. Ludzie, którzy się shańbili współpracą z komunistami powinni do końca życia żyć w strachu przed ujawnieniem świństw, które robili. A jeśli nie daj Boże Bóg istnieje, to niech ich ma w swojej opiece gdy przyjdzie czas rozliczeń.

A poza tym twierdzę, że kanary nie istnieją!

 

Powroty - co by było, gdyby Polska nie powiedziała NIE Hitlerowi?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura