achmed achmed
50
BLOG

Wyścig do prezydentury - relacja kibica

achmed achmed Polityka Obserwuj notkę 0

Coraz więcej wpisów, których autorzy deklarują, że traktują politykę jako kabaret. No cóż, nie dziwię się. Ja jednak patrzę na to bardziej jak na zawody. Taką już mam duszę kibica. Uwielbiam śledzić rywalizację. Co cztery lata Igrzyska Olimpijskie. Co jakiś czas wybory. 

Żeby jednak były emocje, to trzeba komuś kibicować. Opowiedzieć się sercem po jednej stronie. W sporcie niech to będą Polacy. Albo zawodnik którego szczególnie lubię. Można też kibicować przeciwko komuś. Na przykład, każdy byle nie Rusek. W polityce też nie mam z tym problemu. Kibicuję i za i przeciw. Za Lechem Kaczyńskim. I nie mam z tym żadnego kłopotu, typu że "Kaczor nie taki", że "popełnia błędy", albo że to  "mniejsze zło". Nie; jestem za i tyle. Czasami mnie wnerwia, ale nadal życzę mu dobrze. Znowu to trochę tak jak ze sportowcem, który czasem naraża cię na frustracje i krzyczysz do telewizora "Co on robi?. Nie tak palancie!". Ale nadal mu kibicujesz.

Jestem też przeciw. I to czasami myślę, że nawet bardziej przeciw niż za. Przeciw postkomunie, niesłusznie nazywanej lewicą. Przeciw tym wszystkim Szwajdzińskim, Cimoszewiczom etc. Niestety mam pamięć słonia i  pamiętam wszystko. I dlatego jestem przeciw. Jestem też przeciw  tzw. kandydatom środka, co to chcą zasypywać polityczne podziały. Przeciw tym wiecznie gotowym służyć radą i pomocą. Przeciw różnego rodzaju Olechowskim. No i oczywiście jestem przeciw Platformie, kogo by nie wystawiła. Przeciw kłamstwu, picowi i manipulacji. Trochę wychodzi mi z tego Kaczyński kontra reszta świata, ale trudno. Tak zresztą zwykle bywa przy kibicowaniu. 

Wyścig prezydencki to specyficzna dyscyplina z punktu widzenia procedury jej rozgrywania i związanej z tym taktyki. Nie widzę prostych analogii w sporcie. No bo są te dwie tury. W pierszej turze musisz zadbać o to żeby być w pierwszej dwójce, ale bardzo ważne jest kto się w niej znajdzie oprócz ciebie. Troszeczkę mi to przypomina system rozgrywek na imprezach mistrzowskich w siatkówce czy piłce ręcznej. Tam do półfinałów wchodzą po dwie drużyny z grupy i w pewnym zakresie można próbować wpływać na to kto obok ciebie będzie tym drugim. A potem jest druga tura, w której musisz wygrać - czyli finał. 

Teraz w świetle tej taktyki kilka banałów. Nie znamy jeszcze pełnej stawki zawodników w naszej grupie. Będą baraże. A zwycięsca baraży będzie groźny. Tak jak w repasażach w wioślarstwie. Czasami osady awansujace tą drogą wygrywają potem finał. Nie do końca wiadomo też kto wystąpi w jakiej stajni. To z kolei przypomina mi Formułę I, gdzie kierowca owszem liczy się, ale jeszcze bardziej liczy się jakim będzie jechał bolidem. Czy Cimoszewicz dostanie Ferrari jako wspólny kandydat PO i SLD? Czy Olechowskiego w ogóle jakaś stajna przyjmie, czy będzie startował na własnej maszynie? W takim wypadku nie ma żadnych szans. 

Zrezygnował faworyt. Dwa podstawowe pytania. Pierwsze - dlaczego? Czy boi się kontroli antydopingowej? A może, i tu nieco naciągana analogia z boksem zawodowym - on - mistrz świata, właściciel pasa określonej federacji (GW-TVN) nie chce stanąć do walki, bo mógłby go stracić. I pytanie drugie - czy rzeczywiście zrezygnował?  A może to też część taktyki. Tak jak przy ważeniu bokserzy patrzą sobie w oczy, testując kto dłużej wytrzyma wzrok przeciwnika. Ten kto zwycięzy zyskuje przewagę psychologiczną.

Kolejna specyfika dyscypliny pod nazwą wyślig do prezydentury to to, że suma punktów do zdobycia przez wszystkich zawodników jest określona. W sumie mają zdobyć 100%. I punkty zdobywa się kosztem przeciwnika. Czyli nie tak ja w piłce nożnej czy hokeju, gdzie jak przeciwnik zdobył 4 bramki to ty możesz zdobyć 5 i wygrałeś. Tu z góry wiadomo jaka będzie ilość goli (punktów). To jak piłka w grze w siatkówce. Każda musi skończyć sie punktem. I jak nie zdobędziesz go ty, to zdobędzie go przeciwnik. Nie przychodzi mi do głowy żadna dycyplina, w której tak to działa. 

Teraz jak dostosować taktykę do takich reguł? Jak wejść do drugiej tury z szansami jej wygrania.? Jaki scenariusz byłby najlepszy dla mojego zawodnika.? Jaka w ogóle jest jego charakterystyka? Lech Kaczyński jako zawodnik jest solidny. Nie schodzi poniżej pewnego poziomu (poparcia). W każdym starcie testowym (sondażu) wypada dobrze - ma te swoje 20 punktów. Gdyby to był puchar świata, byłby jak Tomasz Sikora w biatlonie w zeszłym sezonie. W każdym starcie na pudle lub blisko niego. Dlatego pierwsza tura - czyli bieg masowy, wydaje się być stosunkowo łatwa. Im więcej zawodników tym lepiej dla mojego zawodnika. Te dwadzieścia - dwadzieścia kilka punktów wystarczy na zakwalikowanie sie do finału.

Z drugiej strony Kaczyński nie ma wyskoków formy. To raczej nie bedzie Amman w Salt Lake City, czy Fortuna w Sapporo. On odda dwa równe skoki jak Małysz, tylko czy w systemie K.O w drugiej turze to wystarczy? Będzie ciężko. W oknie transferowym między pierwszą a drugą turą przeciwnik może liczyć na duże wzmocnienia. Najlepiej żeby ten  przeciwnik był słaby, czyli taki który tych wzmocnień nie otrzyma. Z pustą kasą, czyli w naszym przypadku z dużym negatywnym elektoratem. Niech nawet ten mecz będzie przy pustawych trybunach - przy niskiej frekwencji. Kto mógłby taki być? Może ktoś o konotacjach postkomunistycznych? Może wtedy menedżerowie klubów powiedzą: Kaczora nie wzmocnimy, ale tego drugiego też przecież nie. 

Sytuacja jest rozwojowa. Taktykę trzeba będzie dostosowywać w miarę krystalizowania się stawki zawodników. Dyscyplina taktyczna jest tu kluczowa. Już nie raz dawała ona zwycięstwo wcale nie tym co zachwycali tłumy. Choćby w piłce noznej. Grają w nią wszyscy, a i tak na końcu zawsze wygrywają Niemcy.                  

                 

     

    

          

achmed
O mnie achmed

Jak w nazwie blogu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka