Piotr Śmiłowicz Piotr Śmiłowicz
2078
BLOG

Pamięć bardzo selektywna

Piotr Śmiłowicz Piotr Śmiłowicz Polityka Obserwuj notkę 19

W miejsce Sławomira Nowaka, który odchodzi do Kancelarii Prezydenta mandat poselski PO ma objąć Jerzy Borowczak. Człowiek bardzo zasłużony – to on był jednym z trzech robotników, którzy w sierpniu 1980 roku wywołali strajk w Stoczni Gdańskiej. Zajęcie miejsca po Nowaku to w karierze Borowczaka rodzaj deja vu. Dokładnie dziesięć lat temu w podobny sposób otrzymał mandat posła AWS po zmarłej minister zdrowia Franciszce Cegielskiej. I również był posłem około roku, czyli tyle, ile teraz będzie, jeśli oczywiście Sejm dotrwa do końca VI kadencji.
Zajmuję się jednak Borowczakiem nie ze względu na jego przeszłość. W okresie obchodów trzydziestolecia Porozumień Sierpniowych odegrał on niestety bardzo negatywną rolę w sporze o obecność i znaczenie Lecha Kaczyńskiego podczas sierpniowego strajku. Odegrał negatywną rolę, bo po prostu mówił nieprawdę, twierdząc, iż zmarły prezydent w sierpniu 1980 roku był na strajku półtorej godziny. Podobna wersję, chyba właśnie w porozumieniu z Borowczakiem, przedstawiał inny bohater Sierpnia 1980 – Bogdan Lis. Niestety także w rozmowie z niżej podpisanym na łamach „Newsweeka”, z powodu czego wyrażam ubolewanie.
Niestety wzajemne przerzucanie się nieprawdą historyczną stało się politycznym orężem, które chyba po raz pierwszy w takim stopniu zdominowało rocznicę Sierpnia 1980. Oczywiście naginanie historii do własnych politycznych celów to praktyka stosowana od wieków. Rzadko jednak zdarza się negowanie tak elementarnych i łatwych do sprawdzenia faktów, jak to miało miejsce w ciągu ostatnich kilkunastu dni.
Jako pierwszy ładunek ten zdetonował oczywiście Jarosław Kaczyński swoim słynnym wystąpienie na rocznicowym zjeździe „Solidarności”. I nie chodzi o to, że jego sugestia, iż niektórzy eksperci MKS chcieli nadmiernie ustępować władzom, a jego brat był jednym z tych, którzy się temu przeciwstawili, to nieprawda. Być może jest to subiektywna, wycinkowa prawda, którą Jarosław znał od brata. Ale przez to, że została przedstawiona w sposób wyjęty z historycznego kontekstu, stała się nieprawdą.
To tak jakby ktoś o braciach Kaczyńskich powiedział, że podczas obrad Okrągłego Stołu byli przeciwnikami demokracji, bo chcieli, by opozycja i władze PRL z góry podzieliły się miejscami w parlamencie. Bez organizowania wolnych wyborów nawet w ramach przypadających opozycji 35 procent miejsc. To jest oczywiście prawda, ale jeżeli ktoś chce o tym mówić, powinien przedstawić kontekst historyczny, który takie pomysły może usprawiedliwiać.
Najważniejsze było jednak to, że swoje zjazdowe, rocznicowe słowa prezes PiS wypowiedział głównie po to, by uderzyć swoich politycznych przeciwników. I że wykorzystał, jak się później okazało, osoby już nie żyjące. Skoro więc zasiał wiatr, zebrał burzę, jaką było pomniejszanie roli jego brata w sierpniowym strajku.
To wszystko nie tłumaczy jednak Jerzego Borowczaka, Bogdana Lisa i innych. Nie tłumaczy ich także to, że druga strona dzisiejszego sporu też nie waha się przeinaczać historii w imię dzisiejszych potrzeb politycznych (Krzysztof Wyszkowski twierdził nawet, że w stoczni w sierpniu 1980 był nie tylko Lech, ale i Jarosław Kaczyński). I że robi to od dawna, stosując uniwersalny schemat – kto była za Okrągłym Stołem, a potem miał związki z Unią Wolności, Platformą czy w ogóle establishmentem, ten był zdrajcą już w okresie WZZ, strajku sierpniowego i „Solidarności”, jawnej czy podziemnej.
Niczym jednak od tych praktyk nie różni się negowanie obecności Lecha Kaczyńskiego podczas sierpniowego strajku. Obecności może nie pierwszoplanowej, ale na pewno istotniej. I nie trwającej godziny, tylko co najmniej kilka dni.
Mimo wszystko liczę, że nie było to świadome kłamstwo. Bo jeśli byłoby świadome, oznaczałoby to, że przepaści dzielącej dawnych bohaterów Sierpnia już nie można zasypać.

moje ulubione kolory to biały i czarny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka