Wąwozy i rozpadliny
Jak wiedzą zapewne wszyscy, po raz pierwszy w (oficjalnej) historii sfotografowano ze szczegółami planetę Pluton oraz jej największy księżyc - Charona.
Źródło zdjęcia: NASA/Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory/Southwest Research Institute
Okazuje się, że powierzchnia Charona jest całkiem podobna do powierzchni naszego poczciwego Księżyca. Co może jednak łączyć ze sobą światy tak odległe? Osobiście obstawiam wspólne prawa, które kształtują planety, a które obowiązują w całym Układzie Słonecznym.
Ze względu na podobieństwo rzeźby, można przypuszczać, że formacje na Charonie będą wyjaśnione w podobny sposób, jak te na Księzycu. Czyli jak dokładnie?
Księzycowe rozpadliny i wąwozy miały powstać na skutek aktywności tektonicznej naszego z pozoru martwego satelity. Co prawda żadne mniejsze ciało niebieskie nie wykazało takiej aktywności, niemniej jednak badacze nie biorą najwyraźniej innych ewentualności. Dzieje isę tak zapewne z powodu "zaściankowości" ich teorii - upatrują oni w każdym zjawisku na innym ciele niebieskim podobnych, stojących za nim, mechanizmów, co na Ziemi. Rzecz w tym, że Ziemia bardzo różni się od innych planet. Jest ciepła i wilgotna, podczas, gdy małe ciała niebieskie są pozbawione atmosfery i często doszczętnie zmrożone. Dobra hipoteza naukowa powinna tłumaczyć, na jakiej zasadzie można od siebie porównać tak odmienne globy. Jak dotąd nie spotkałem się jeszcze z żadną.
Oczywiście itnieje też inna teoria, domienijąca paradygmat przyjmowany powszechnie wśród planetologów. Otóż wg nowego spojrzenia, nie należy rozszerzać Ziemi na inne planety, lecz zjawiska obserwowane poza Ziemią odnośić do niej samej. Jest to oczywiście teoria Elektrycznego Wszechświata, tak powszechnie ignorowana. Choć większość naukowców nie zamierza tego przyznać, wiele struktur terenowych, takich jak wąwozy, stożkowate wzniesienia, a nawet rzekome "piramidy", są wyraźną pozostałości potężnych wyładowań elektrycznych.
Kratery
Teoria, według której powszechne na planetach pozbawionych atmosfery kratery są pozostałoscią po bombardowaniu innymi ciałami kosmiucznymi, musi zmierzyć się z nie lada probleme, który zdaje się być całkowicie bagatelizowany. Mianowicie musi wytłumaczyć prawie całkowity brak innych kraterów, niż okrągłe. Krater taki mógłby zostać wybity niemal wyłącznie przez ciało nadbiegające pod kątem prostym do powierzchni. Pytanie - ile wynosi prawdopodobieństwo, że zrobią tak wszystkie kolidujące z planetą/księżycem odłamki?
Inną sprawą są gromady kraterów o podobnej wielkości. Prawdopodobieństwo opadu w jednym miejscu brył o zbliżonej wielkości również nie jest zbyt prawdopodobne. Niemniej jednak miejsca takie się zdarzają i również są zagwozdką standardowej planetologii. Oczywiście jednak, oficjalnie problemy takie nie występują. Nigdy dotąd nikt, poza osobami związanymi z alternatywną planetologią, nie zwrócił mi na to uwagi.
Ale nawet te kratery, które nie są okrągłe, lecz owalne, przynoszą kłopoty konwencjonalnym wyjaśnieniom. Potrafią się bowiem ustawiać w szeregi, trudne dla wyjaśnienia impaktem.
Krater Messier i Messier A, widok z Apollo 11. Źródło: Lunar and Planetary Institute.
Na koniec jeden z najoczywistszych, i tak samo pomijanych, argumentów przeciwko hipotezie impaktowej: brak odłamków wokół kraterów. Materiał otaczający czasem kratery ma raczej, jak cała powierzchnia Księżyca, postać pyłu. Drobno przetarty pył jest bardzo charakterystyczny dla erozji elektrycznej skał. Zjawaska tego używa się nawet do polerowania luster teleskopów.
Okazuje się, że wiele z tych "niemożliwych" kraterów bardzo sprawnie możne wykonać w ... laboratorium. Oto jeden z efektów, który przez pana Tumalskiego nazwany został sarkastycznie "jakąś podziobaną powierzchnią":
Źródło: Mel Acheson, C.J.Ransom
Faktem jest, że ziarnistość materiału jest zbyt duża, a rozdzielczość zdjęcia za mała, żeby oddać wszystkie szczegóły, jakie posiadaja kratery planetarne. Są tu jednak co najminej dwie charakterystyki, które trudno wytłumaczyć impaktami - regularność kształtu oraz podobieństwo rozmiaru.
Niegdysiejsza debata ze sceptykiem
Skoro jesteśmy przy kraterach i powyższej demonstracji, chciałbym powrócić do pewnej dawnej wymiany zdań (oraz zdjęć) z p. Tadeuszem Tumalskim (pod jego notką Koniec misji 'Messenger' 30 kwietnia). Pan Tadeusz przedstawił mi tam 4 zdjęcia z takim oto podpisem:
tutaj ma Pan cztery fotografie,
obiektów wywołanych przez ten sam mechanizm fizyczny.
Jeśli Pan to co widzimy na tych zdjęciach chce łączyć (podłączać) z prądem, to proszę nie liczyć na mój udział w takiej debacie. Zawraca Pan zwyczajnie głowę.
Pozdrawiam
Postanowiłem niniejszym pochylić się wreszcie bliżej nad tymi zdjęciami, jako, że pisząc u siebie, mam nadzieję, że niczyjego czasu nie marnuję.