Pirogronian Pirogronian
389
BLOG

Kosmicznych definicji kilka

Pirogronian Pirogronian Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Pan Tadeusz Tumalski zareagował na mój podyktowany irytacją (i być możep rzez to niezbyt grzeczny) apel o rzeczowość, pisząc komentarz, którego centralną treść przytaczam poniżej:

Napisz Pan u siebie co pan rozumiesz pod pojęciami:

- Standardowa astrofizyka
- zardzewiała astrofizyka
- plazma (przede wszystkim plazma! co Pan tutaj rozumiesz?)
- napięcie w ujęciu kosmicznym (tutaj proszę się skupić)

Dwa pierwsze pojęcia, które mam zdefiniować, zostały "ukute" przeze mnie, na potrzeby  chwili. Nie sądziłem, że będzie potrzeba ich dokładnego precyzowania, gdyż precyzowałem je na bierzącą, mimo to zrobię to ponownie, możliwie szerzej.

Standardowa astrofizyka- astrofizyka tzw głównego nurtu, ugruntowana w swoim głównym paradygmacie - pierwotności grawitacji jako siły sprawczej działań na wielką skalę, od planetarnej po międzygalaktyczną. Astrofizyka w takim kształcie istnieje praktycznie od czasów Izaaka Newtona. Na początku XX wieku, wraz z odkryciem energii atomowej, oraz teorią względności i mechaniką kwantową, dynamika materii wg standardowej astrofizyki wzbogaciła się o dodatkowe źródła energii - do energii z tarcia i przemian chemicznych doszły reakcje jądrowe, wywołane ciśnienie, jako naturalną konsekwencją działania grawitacji. Właczenie teorii kwantów oraz względności spowodowało rozkwit matematycznych elaboracji w astrofizyce, jednak główne źródła energii pozostały takie same - tarcie oraz reakcje jądorwe - oba powodowane zapadaniem się materii pod wpływem grawitacji.

Zardzewiała astrofizyka - jest to astrofizyka po stu latach ignorowania przez jej orędowników (kimkolwiek by nie byli - naukowcami, politykami, redaktorami czy zwykłymi domorosłymi blogerami) faktu, że nawet najwymyślniejsze udziwnienia standardowego paradygmatu astrofizycznego nie są w stanie wyjasnić kształtów, dynamiki ani ewolucji materii we Wszechświecie. W najgorszym razie, wobec braku alternatyw, sytuacja taka powinna skłaniać do poszukiwań we wszystkich możliwych, nawet zgoła nietypowych kierunkach. Z pozoru, czytając prasę popularną, można by odnieść wrażenie, że tak się własnie dzieje. Z jakiegoś jednak powodu uparcie ignoruje się zapoczątkowaną sto lat temu spostrzeżenie, że tam, gdzie teoria grawitacyjna zawodzi, bardzo dobrze potrafi sobie radzić model zakładajacy przepływ prądu elektrycznego przez gaz. Już pod koniec XIX wieku przeprowadzano takie eksperymenty dość licznie. Wraz z szybkim rozwojem astronomii, należało się spodziewać, że odkrycie przydatności tych eksperymentów dla kosmologii i astrofizyki, będzie tylko kwestią czasu.

Tak się jednak nie stało. Mimo olbrzymiego postepu w badaniach nad plazmą oraz w astronomii, te dwie dziedziny instytucjonalnie rozdzielono. Choć spece od kosmosu przyznali, że jest on pełen plazmy, jednak jakoś nikomu nie przyszło do głowy, aby kontynuować doświadczenia pionierów elektryków. I vice versa - instytucje badajace plazmę i wyładowania elektryczne nie położyły nacisku na odniesienie ich obserwacji do sfery kosmicznej. Ten dziwny rozdział trwa do dzisiaj.

W miedzyczasie, astronomowie zdali sobie sprawę, jak ważną rolę we Wszechświecie odgrywa wszechobecne pole magnetyczne. Jednak jego najoczywistsze pochodzenie - jako skutek przepływu prądu elektrycznego - nie zostało wzięte pod uwagę. W wyniku tego do tej pory pochodzenie wszechobecnego pola magnetycznego, nie tylko wokół planet, lecz i w przestrzeni międzygwiezdnej i miedzygalaktycznej, pozostaje oficjalnie tajemnicą.[1]

Ignorowanie już od około wieku prostej metody, polegajacej na przepuszczeniu prądu elektrycznego przez materię, mimo rosnących problemów ze standardowym paradygmatem oraz pojawiających się dowodów na ważność prądów elektrycznych, daje, jak sądzę, pełne prawo do nadania naszej standardowej astrofizyce miana przestarzałej - a termin zardzewiała pasuje nawet jeszcze lepiej, bo świetnie oddaje obraz odmalowywanej niezliczoną ilosć razy teorii, z której mimo wysiłków farba wciąż odpada...

Plazma - tu nie ma się specjalnie co szczypać. Przez plazmę rozumie zjonizowany gaz. Nie wiem, jak dokładnie mam tłumaczyć, żeby autor prośby zrozumiał dokłądniej, o co mi chodzi. Sądzę, że moja definicja pokrywa się z tą na Wikipedii, o ile nie uległa znacznej zmianie od czasu, gdy czytałem ją ostatni raz. Plazma tak dużo różnych właściwości i odmian, że trudno tu je wszystkiewymienić. Zrobię to, gdy pan Tumalski poprosi o szczegóły. Dodam jednak, że o właśnościach plazmy dość sporo czytałem w polskiej Wiki, uzupełniałem główny artykuł o niej, oraz od podstaw przetłumaczyłem z angielskiej Wiki artykuł o warstwach podwójnych. Dość sporo wiedzy zdobyłem też, tłumacząc stronę Iana Tresmana Plasma Universe - Plazmowy Wszechświat.

Napięcie w ujęciu kosmicznym - tutaj muszę przyznać, że nie bardzo rozumiem, o co panu Tumalskiemu chodzi. Definicję napięcia elektrycznego powtórzyłem sobie z Wikipedii, gdyż to mi pan Tumalski sugerował. Nic nadzwyczajnego nie zauważyłem. Napięcię to różnica tzw potencjałów elektrycznych, abstrakcyjnego bytu związanego z względną ilością ładunku na danym obszarze. Względną - gdyż jest to torchę jak z energią potencjalną - nie wiadomo, ile ona wynosi, ale znając otoczenie ciała ją posiadajacego, można precyzyjnie okreslić jej zmianę.

Dlaczego pan Tumalski pyta o ujęcie kosmiczne? Być może od razu chciałby znać odpowiedź na pytanie o pochodzenie takiego napięcia w dużej skali. Cóż, jest to bezpośrednia konsekwencja przyjęcia do wiadomości elektrycznego modelu laboratoryjnego, gdzie podstawowym źródłem energii jest przyłożone z zewnatrz napięcie elektryczne właśnie. Jednak astrofizyka nie przeprosiła się nawet z przyznaniem, że model ten jest praktyczny i użyteczny. Zatem odpowiedzi na pytanie, skąd się bierze siła elektryczna nikt nie miał szansy nawet zacząć szukać. Na dobrą sprawę nie powinno być to z resztą krytyczna kwestią, gdyż dobry model fizyczny ma dobrze działać w praktyce, a nie w teorii. Model elektryczny tłumaczy ewolucję Wszechświata w oparciu o dobrze przetestowane prawa rządzące elektrycznością, i odtwarza w praktyce, w realnym świecie, wiele struktur kosmicznych, pytanie o źródło energii pozostawiając jako opcję dla dalszych badań. Tymczasem astrofizycy szczycą się swoimi eleganckimi matematycznymi  modelami, które opisują działanie wszechświata od jego hipotetycznego (i dyskusyjnego) początku aż do teraz, pozwalając wyliczyć poprawnie parę jego globalnych parametrów, a detale tłumacząc tysiącem wymyślnych pod-teorii, z których praktycznie ani jedna nie daje się przetestować. Obiło mi się o uszy, że dobra nauka polega na upraszczaniu. Astrofizycy głównego nurtu chyba o tym zapomnieli. Oni poszli w ambicję.

[1] Kosmiczne pole magnetyczne wyprodukowane w ziemskim laboratorium

Pirogronian
O mnie Pirogronian

Drogi czytelniku. Nie chcę, żeby dochodziło miedzy nami do nieporozumień. Nie publikuję tutaj wiedzy objawionej. Jedyne, co robię, to mieszam w informacyjnym tyglu i wyławiam co ciekawsze moim zdaniem kawałki. Nawet, jeśli wykazuję się przy ich prezentacji dużym zaangażowaniem, to pamiętaj, że jestem w większości dziedzin tylko amatorem. Dlatego, mimo, że celowo nie wprowadzam nikogo w błąd, to pamiętaj, że... ...jesteś ciekaw, czy mam rację, to sam sprawdzaj informacje. Pozdrowionka :-P

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie