Zanim Prawo i Sprawiedliwość przejdzie do wielkiego dzieła reformowania po raz kolejny naszego urokliwego bantustanu, politycy ugrupowania muszą tłumaczyć się z kolejnych afer. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać, bo okazuje się, iż mają oni proste sposoby na trudne pytania. Jacek Sasin, komentując wyniki kontroli covidowej Najwyższej Izby Kontroli, stwierdził, że są to działania „czysto polityczne, podyktowane kampanią wyborczą”. Zbigniew Ziobro zaś, odnosząc się do tzw. afery wizowej, przekonywał, że także za rządów Donalda Tuska miały miejsce afery wizowe o charakterze korupcyjnym. Zatem, niczym w słynnej scenie z „Nagiej Broni”, można się rozejść, w końcu „nie ma tu nic ciekawego do oglądania”.
Partia rządząca, w myśl zasady, by głośno krzyczeć „łapać złodzieja”, wbija obywatelom łopatą do głowy, że to Donald „Tusk = inwazja nielegalnych migrantów”. Można uznać, że to dość odważna teza, jak na najbardziej proimigracyjny rząd w III Rzeczpospolitej, ale nic bardziej mylnego, gdyż obecnie przyjeżdżają jedynie imigranci legalni, ot choćby z wizą kupioną przed jakąś afrykańską ambasadą RP.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać i były premier wystosował szereg pytań do najważniejszych polityków PiS-u oraz prezydenta Andrzeja Dudy, zauważając, że „właściwie mniej więcej co dziesięć dni z Afryki i Azji PiS wpuszczał do Polski tyle ludzi, tylu migrantów o ilu pyta w referendum”. Można wprawdzie odnieść wrażenie, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej przeszedł na pozycje Konfederacji, ale – by rozwiać wszelkie wątpliwości – możliwość tworzenia wspólnego rządu z nią kategorycznie odrzuciły Aleksandra Gajewska oraz Anna Maria Żukowska.
Jeśli już o kobietach nieprzejednanej opozycji mowa, to w czwartek w trasę wyruszył kobiecy bus Koalicji Obywatelskiej, co może zwiastować, iż kampania nabierze kolorytu. Już pierwszego dnia Barbara Nowacka przekonywała, że „te wybory wygrają kobiety”, lecz nie zdradziła, co właściwie miałoby to znaczyć. Niedoszła kandydatka w wyborach prezydenckich, Małgorzata Kidawa-Błońska, przedstawiła natomiast osobliwą wersję historii, w której kobiety zawsze „stały na pierwszej linii walki”, kiedy „sytuacja w Polsce była trudna”.
Tymczasem w sukurs Konfederacji, której kampania ciągle nie może nabrać rozpędu, postanowił przyjść Stadion Poznań, wypowiadając – w dość absurdalnych okolicznościach – umowę na organizację spotkania w ramach trasy wyborczej Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena, ponieważ „dwa dni później na stadionie ma odbyć się mecz”. Ostatecznie wydarzenie odbędzie się na Placu Wolności, a słabnąca w sondażach formacja jawić się będzie w oczach wyborców jako cenzurowana i prześladowana siła antysystemowa.
Komentarze