Krzysztof Śmiszek. / foto: screen X
Krzysztof Śmiszek. / foto: screen X
Radosław Piwowarczyk Radosław Piwowarczyk
215
BLOG

W przedsionku totalitaryzmu

Radosław Piwowarczyk Radosław Piwowarczyk Polityka Obserwuj notkę 1
George Orwell uważał, że „jeśli wolność słowa coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć”. Naszą nieszczęsną rzeczywistość lepiej opisują jednak słowa piosenki Lady Pank, który przytomnie zauważył, iż „wolność słowa też piękna rzecz i możesz krzyczeć, co zechcesz, lecz jest poza tym dobro i zło, prokurator wytłumaczy ci to”. Koalicja październikowa przechodzi bowiem od słów do czynów i zapowiada surową walkę z mową nienawiści, a co za tym idzie – z siewcami nienawiści.

W umowie z listopada 2023 roku koalicja październikowa zawarła zapowiedź nowelizacji Kodeksu karnego „tak, aby mowa nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć była ścigana z urzędu”. W styczniu wiceminister Krzysztof Śmiszek zdradził, iż prace w resorcie sprawiedliwości ruszyły i wyjawił, że chodzi o zmiany w trzech artykułach KK. Każdy z nich dotyczy szczególnej ochrony prawnej z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej albo bezwyznaniowości. Można się domyślać, że katalog specjalnie traktowanych grup i osób zostanie po prostu rozszerzony. Oznaczać to będzie, że karą pozbawienia wolności zagrożone będzie stosowanie przemocy lub groźby bezprawnej, nawoływanie do nienawiści na tle – zapewne orientacji seksualnej i płci – oraz znieważanie z ww. powodu.

„Mowa nienawiści”, będąca kalką językową angielskiego określenia „hate speech”, jest pojęciem, pod którym nie kryje się nic konkretnego, co oznacza, że – nawiązując do filmowego klasyka – „jak nie ma tam treści, to po prostu można tam sobie podkładać różne treści”. Ściganie następować ma z oskarżenia publicznego, a więc nie będzie konieczne nawet wniesienie pretensji ze strony potencjalnego poszkodowanego. Musi to rodzić pytania o możliwość wykorzystania przepisów do politycznej walki z niewygodnymi przeciwnikami. Samo stwierdzenie, iż jakieś słowa są „mową nienawiści”, będzie czysto uznaniowe, co przyznał poniekąd Śmiszek, mówiąc, iż będą decydować o tym „niezależne, niezawisłe sądy”. Wiceminister sprawiedliwości, plącząc się niezmiernie w odpowiedzi na pytanie redaktora Bogdana Rymanowskiego w Radio Zet, potwierdził także, że owe przepisy będą ograniczeniem wolności słowa. Co prawda najpierw się zapierał, ale jeszcze w tej samej wypowiedzi dodał, że „tak, jak wszystkie inne wolności, [wolność słowa] podlega ograniczeniom”.

Nowelizacja Kodeksu karnego, nad którą pracuje koalicja październikowa, może przypominać sytuację z końca XVIII wieku w Stanach Zjednoczonych. Wówczas w ramach tzw. ustawy o buntownictwie zakazano publikowania treści „skandalicznych i napastliwych” wobec rządu USA. Wprowadzenie takich przepisów przyczyniło się do porażki urzędującego Johna Adamsa z Thomasem Jeffersonem, który następnie – jako prezydent – ułaskawił wszystkich skazanych. Podobnie, jak za prawem sprzed ponad dwóch wieków, także i za zapowiadaną nowelizacją nie kryje się nic innego, jak ordynarna cenzura, mająca ograniczyć możliwość krytyki konkretnych grup i osób. Dobromir Sośnierz z Konfederacji przytomnie zauważył, że „w praktyce będzie to oznaczało, że jest to mowa, której nienawidzi minister Śmiszek”, a „niekoniecznie będzie [to] mowa wyrażająca nienawiść wobec kogoś”, „to będzie coś, co nie podoba się lewicowcom”.

Wolność słowa, aby mogła być w pełni realizowana, nie może być ograniczana poprzez żadne subiektywne kryteria. Wolność słowa nie jest potrzebna do tego, aby móc mówić miłe i przyjemne rzeczy, ale właśnie po to, by móc powiedzieć innym to, czego nie chcą słyszeć. Jak każdą inną wolność, także i tę, powiązać należy z odpowiedzialnością. Te dwa kryteria, a więc nieograniczanie poprzez subiektywne kryteria oraz odpowiedzialność, sprawiają, iż jest jeden przypadek, w którym dopuszczalne jest karanie za słowa, tj. kłamstwo. Naturalne jest, że pomawiana lub oczerniana nieprawdziwymi informacjami osoba powinna mieć prawo pozwania kłamcy. Karą zagrożone mogą być jednak jedynie wypowiedzi, które da się ocenić zero-jedynkowo (prawda-fałsz).

Wprowadzenie zapisów dotyczących „mowy nienawiści”, za którą można będzie na kilka lat trafić do więzienia, sprawi, iż nasz umęczony kraj znajdzie się w przedsionku totalitaryzmu.

W połowie stycznia Mariusz Dzierżawski, szef fundacji Pro – Prawo do Życia, został skazany na karę ograniczenia wolności oraz kilkanaście tysięcy złotych grzywny za kampanię społeczną. Sądowi nie spodobała się plandeka, na której widniał wizerunek dwóch nagich mężczyzn z flagą LGBT oraz informacje o związkach homoseksualizmu z pedofilią. Uzasadniając wyrok, sędzia Mariusz Kaźmierczak stwierdził, iż „był to przykład mowy nienawiści, która nie mieści się w wolności wyrażania opinii”. Na szczególną uwagę zasługują słowa mecenas Katarzyny Wareckiej, pełnomocnika osób LGBT+, która przyznała, iż „potrzebowali, żeby jakiś sąd w Polsce powiedział wyraźnie, że takie komunikaty to jest homofobia i mowa nienawiści”.

Dzierżawski skonstatował, że sąd postanowił dać mu szansę, „żeby przejrzał na oczy, żeby nie czytał niepotrzebnych opracowań naukowych, żeby nie czytał niepotrzebnych książek”. Nietrudno odnieść wrażenie, iż nasz urokliwy bantustan, jak niemal zawsze, znajduje się lata za postępowymi państwami Zachodu. Kanadyjski psycholog Jordan Peterson, aby zachować licencję na wykonywanie zawodu, będzie bowiem musiał udać się do „obozu reedukacyjnego”, gdzie wybiją mu z głowy niepoprawne poglądy. Peterson śmiał napisać, że gruba modelka wcale „nie jest piękna”, zmiennopłciowa aktorka „jakiemuś lekarzowi pozwoliła sobie obciąć piersi”, a na domiar złego krytykował wprowadzane pod pretekstem „zmian klimatu” nakazy i zakazy. Tego było za wiele i organ regulujący pracę psychologów złożył wniosek o przymusowe szkolenie, które zatwierdził sąd. Widać wyraźnie, iż rządzącym, ale także dużej części społeczeństwa, odległe są słowa przypisywane Wolterowi, ale za motto mogliby obrać sobie ich parafrazę: „nie zgadzam się z twoimi poglądami i po kres moich dni będę zwalczał twoje prawo do ich głoszenia”.

Redaktor, publicysta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka