Rusłan Stefanczuk w Sejmie. / foto: screen YouTube
Rusłan Stefanczuk w Sejmie. / foto: screen YouTube
Radosław Piwowarczyk Radosław Piwowarczyk
237
BLOG

Czego nie powiedział przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy?

Radosław Piwowarczyk Radosław Piwowarczyk Polityka Obserwuj notkę 6
W swoim wystąpieniu przed polskim Sejmem przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk wspomniał o zbliżającej się rocznicy „straszliwych wydarzeń na Wołyniu”. Czymże one były, co tam się działo i kto za to odpowiadał, tego się jednak z owej mowy nie dowiedzieliśmy.

Z relacji medialnych możemy odnieść wrażenie, że Stefanczuk niemalże przeprosił za Wołyń. Nic takiego oczywiście nie miało miejsca. Wspominając tragedię sprzed osiemdziesięciu lat nie użył słowa „rzeź”, ani nawet „zbrodnia”, a jedynie powiedział o „straszliwych wydarzeniach”.

Wydarzenia, jak to wydarzenia, mają to do siebie, że się dzieją. Czasami po prostu, same z siebie, bez udziału konkretnych osób. Tymczasem za rzeź albo za zbrodnię już ktoś musi odpowiadać. Tym samym, używając takiego zwrotu, przewodniczący sprytnie zmiótł ze swoich barków ciężar wskazywania sprawców.

Jednoznacznie stwierdzenie i pokazanie odpowiedzialnych mogłoby być mu zdecydowanie nie na rękę, ze względu na ciągle żywy na Ukrainie kult morderców z UPA. Wielu z nich jest tam uważanych za bohaterów i honorowanych. Skoro zatem Stefanczuk nawet nie zająknął się na temat sprawców, to ciężko byłoby oczekiwać, że padną jakieś przeprosiny.

Przeprosiny nie padły, zamiast tego mieliśmy „wyrazy szczerego współczucia” dla rodzin oraz potomków ofiar „ówczesnych wydarzeń na Wołyniu”. Ponadto Stefanczuk podziękował za podtrzymywanie pamięci, która „służy jako ostrzeżenie, że nic takiego nigdy więcej nie powtórzy się między naszymi narodami”.

Wspomnienie przez Stefanczuka sprawy Wołynia ma jeden plus. Jest to zdecydowane złagodzenie tonu w stosunku do niedawnej wypowiedzi ambasadora Ukrainy w Polsce, który ostro zareagował na słowa rzecznika MSZ Łukasza Jasiny, po tym, jak ten stwierdził, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński powinien przeprosić za rzeź Wołyńską. Poza tym jednak widać było, że ów wątek był wymuszony i potraktowany „po łebkach”.

Stefanczuk w tej kwestii mówił tak, żeby nie powiedzieć nic. Nie wspomniał o tym, jakie to były wydarzenia na Wołyniu, których okrągłą rocznicę będziemy obchodzić w lipcu tego roku. Nie wspomniał o tym, kto za nie odpowiadał. Nie padły przeprosiny, a jedynie wyrazy „szczerego współczucia”. Z mowy przewodniczącego nie wynika w tej sprawie nic nowego.

Nie było żadnej konkretnej deklaracji w sprawie chociażby odblokowania ekshumacji, która powinna być jedną z najistotniejszych dla strony polskiej. Nie należy oczekiwać, że zostaną one wznowione koniecznie teraz, kiedy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, jednak żądanie, by padła choć deklaracja ich umożliwienia, nie byłoby zbyt wygórowane.

Co prawda Stefanczuk wspomniał o przywróceniu „z niepamięci imion tych, którzy spoczywają w bezimiennych mogiłach zarówno w Ukrainie jak i w Polsce”, jednak słowa te padły w kontekście zbrodni rosyjskich, których w przeszłości doświadczali zarówno Polacy, jak i Ukraińcy. Nie można zatem jednoznacznie uznać, czy tę zapowiedź należy odnosić również do ofiar Rzezi Wołyńskiej.

Ten fragment wypowiedzi przedstawiciela ukraińskiego parlamentu obrazuje symetryzm, jaki zastosował on w swoim wystąpieniu. Również w sprawie Wołynia, najpierw zadeklarował gotowość do współpracy z Polską, „akceptując prawdę bez względu na to, jak bolesna może ona być”, a już chwilę później oświadczył, że Polska i Ukraina muszą wspólnie „zdać ten niełatwy, ale wyjątkowo niezbędny egzamin, aby formuła «przebaczamy i prosimy o przebaczenie» uzyskała prawdziwy sens i praktyczny wymiar”.

Z pewnością polityce II Rzeczypospolitej wobec mniejszości, w tym Ukraińców, można wiele zarzucić. Jednak szykan i represji, które miały miejsce na Kresach przed II Wojną Światową nijak nie da się porównać do okropności zbrodni wołyńskiej. Stefanczuk dokonał tu natomiast niejasnego zestawienia, niejako zrównując oprawców i ofiary.

Jego wystąpienie było w dużej mierze kurtuazyjne i przewidywalne. Nie zabrakło wyrazów wdzięczności za okazaną pomoc, a także wspomnień o polskiej walce z rosyjskim imperializmem. Największe emocje wzbudziło poruszenie wątku zbliżającej się 80. rocznicy Rzezi Wołyńskiej, jednak w słowach przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy trudno doszukiwać się jakiegoś przełomu w sprawie, do której odmienne podejście mają Polacy i Ukraińcy.


Redaktor, publicysta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka