Po informacji mecenasa Krzysztofa Wąsowskiego, który był obrońcą dziennikarki Joanny Najfeld, pozwanej za zniesławienie przez Wandę Nowicką (chodziło o to, że aktualna wicemarszałek sejmu jest na liście płac przemysłu aborcyjnego i antykoncepcyjnego), jedna piosenka gra w mojej głowie. Oto ona.
Twardy przywódca SLD okazał charyzmę plastelinowej proweniencji. Dopasował się do Palikota. Mam cichą nadzieję, że przed obradami sejmu nie będzie każdorazowo całował Janusza w pierścień z trupią (w sensie aborcyjną) czachą, który tamten zachował z odpustu w „ Pinokiowie” pod Łysą Górą- SLD i śmiać się chce.
(Apelu Olejniczka nie ma krytykować, gdyż zna się na wielu kwestiach, szczególnie na niczym.)
Ciekawe czy ponownie w Warszawie nie stanie pomnik, jakiegoś Kota Feliksa, a za postument nie posłuży mu pal.
Jakże groteskowo wypada na tym tle wczorajszy „happening” Mularczyka w TV Trwam, który dziś rzucił się na Nowicką, jak kura na swoją pazurę. Poseł sugerował, na antenie Rydzyka, chęć poszerzenia zdolności koalicyjnych PiS, aby rządzić. Może myślał o Ruchu Palikota i SLD? Jednak chyba nie o to ziobrującemu Arkadiuszowi chodziło. Więc, o jakie ugrupowanie? PSL odpada, gdyż ma za małe poparcie. Zostaje PO?
Cała gawiedź, która jest solidarna sama ze sobą, a używa hasła „Solidarna Polska”, ograniczyła nasz kraj do li tylko swego towarzystwa. Jest to czysty neoliberalizm, czyli myślenie jedynie o sobie. Tak czy siak już po nich. Kaczyński takiej „wierności” nie wybaczy. Osobiście nawet powieka by mi nie drgnęła, by ich szurnąć z partii, no, ale cóż, może spotka ich „Zezowate szczęście”.
Inne tematy w dziale Rozmaitości