W parafii św. Maksymiliana w Płońsku rozpoczęły się rekolekcje Wielkopostne. Tym razem, po 10 latach, mają one wymiar misyjny. Jest to szczególny czas łaski dla wiernych, który spajają klamrą dwie niedziele. Pierwsza z nich, z dnia 18 marca, zawierała odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, a druga, 25 marca, zakończy się udzieleniem odpustu zupełnego.
Tegoroczne misje prowadzą księża Salezjanie. Na niedzielnych Eucharystiach czuć było już bezkompromisowego ducha, w jakim zostaną poprowadzone nauki. Padły ostre słowa o tym, że nie młodzież jest zła, tylko to rodzice zaniedbali swoje obowiązki. Ksiądz Henryk odniósł się do obecnej walki z kościołem i jego nierozerwalnym przez stulecia związkiem z wszelkimi ruchami o charakterze narodowym. Przytoczył nawet słowa Alfreda Lampe, który nawet będąc komunistą twierdził, że kto walczy z kościołem nie jest Polakiem.
O 15.00 odbyło się nabożeństwo na cmentarzu przy ul. Kopernika. Miało ono charakter podziękowania naszym przodkom za zaszczepienie nam wiary katolickiej. Ksiądz na poprzedzających je Mszach Św. zachęcał do zabranie zniczy i kwiatów, by je złożyć na grobach bliskich.
Bez wątpienia wielu wiernych zaskoczyły niedzielę puste konfesjonały. Takie pozostaną do środy, aby parafianie mogli się należycie przygotować do sakramentu pojednania z Bogiem.
Ostatnim punktem programu, pierwszego dnia misji u Maksymiliana był Apel Jasnogórski, który rozpoczął się o godzinie 21.00. Maryja jest Matką Boga (według ciała), ale i Opiekunką każdego człowieka. W sytuacjach ludzkim rozumem beznadziejnych, Ona pomoże. Prowadzący apel Salezjanin opowiedział ciekawą historię dwóch wotów wiszących w Sanktuarium w Częstochowie. Opowiadał o dwóch sercach. Jedno jest małe i blaszane, drugie duże i ze szczerego złota. Darczyńcą pierwszego była matka, której piąte dziecko urodziło się z wadą i lekarze nie dawali mu zbyt długiego życia. Złote serce ufundował pilot- oblatywacz, któremu podczas lotu samolotem, nagle zgasły silniki.
- Maryjo ratuj!- Ostatnimi słowami zakrzyknął, gdy samolot z całym impetem runął na ziemię.
I dziecko, i pilot przeżyli. To oczywiście tylko skrót i trudno oddać atmosferę płońskich Apeli Jasnogórskich. Jest nastrojowe oświetlenie, a pomiędzy wiernymi przechadza się smutna Matka Boska. Jej oczy są zatroskane i pełne łez, Ona płacze- bo ciebie tam nie było.
Ksiądz prosił, aby wierni za jej prośbami w drodze powrotnej błogosławili wszystkim napotkanym ludziom. Może bywa to początkowo trudne, ale przełamanie tej niepotrzebnej skromności, ma swój realny efekt. Pierwszy znak krzyża zrobiony dwóm ludziom wybierającym puszki po piwie ze śmietnika powoduje pojawienie dziwnego uczucia. Realnie pojawia się gęsia skórka na całym ciele, następuje strzał miłości w serce człowieka, zaś umysł jest zakłopotany takim upojeniem w miłości Boga i bliźniego.
Każdego dnia misji świętych jest Apel Jasnogórski. W niedzielę kościół św. Maksymiliana był zapełniony w jednej trzeciej. Przyjdź. Niech ciebie nie zabraknie. Nie pozwól by Mateńka znowu z twojego powodu płakała.
Inne tematy w dziale Rozmaitości