Po wczorajszym uchwaleniu w polskim sejmie przez Trójkąt Bermudzki ( koalicja PO-PSL -Ruch Palikota) „ustawy pracy katorżniczej”, czyli wydłużeniu wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn do 67. roku życia, powstaje podane w tytule pytanie.
Polskie realia w niedalekiej przyszłości, według nas, mogą wyglądać następująco:
Człowiek pracuje i ma 65 lat. Zostaje zwolniony przez pracodawcę, więc przechodzi na emeryturę, która wynosi 50% należnej. Oficjalne uzasadnienie miękkiego wyrzucenia go na bruk mówi o zatrudnieniu na jego miejsce absolwenta jakieś szkoły. Pozornie niweluje to bezrobocie. Jednak za połowę wypracowanych składek wielu nie przeżyje. Dlatego wcześniej przez kilka lat promuje się eutanazję. Wówczas taki 50% emeryt w wieku 65 lat praktycznie nie ma wyjścia. Za otrzymywane pieniądze nie wyżyje, a umieranie z głodu jest rzeczą szczególnie okrutną. Idzie do apteki kupuje sobie zastrzyk śmierci. I po chłopie. Jak to mawiał kat Feliks Dzierżyński: „Jest człowiek, jest sprawa. Nie ma człowieka, nie ma sprawy.”
Ten scenariusz jest wielce prawdopodobnym zamysłem przyszłościowego rozwiązania kwestii polskiej przez obecny Trójkąt Bermudzki. Dlatego dalsza przynależność do Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, czy Ruchu Palikota to, w naszej ocenie, obciach obciachów. Jest to zdrada narodu. Oczywiście karierowicze na to nie będą zważać, lecz nimi nie ma co się przejmować- wystarczy jednokołowy transport z dwoma ramionami. W skrócie taczka.
W następnych wyborach samorządowych zapewne zostanie to odpowiednio uwydatnione.
Nasza redakcja liczy na występowanie z wymienionych partii radnych miejskich i powiatowych, gdyż tkwienie w nich, nawet karierowiczom się już nie opłaca. No, ale niektórzy mają przecież syndrom kreta.
Inne tematy w dziale Rozmaitości