Elita tworzy kształt danej społeczności. Nie jest ona odgórnie mianowana, lecz rodzi się oddolnie i samoistnie. Jej członkowie wyróżniają się ponad przeciętność i przełamują głupkowate mity. Jednym z nich w Polsce szerzony jest nadal. Chodzi o „Żołnierzy Wyklętych”, których ulicę mamy mieć w Płońsku (pomiędzy Klonową a Targową). Sama nazwa, choć to już coś, lecz nie rozwiązuje jeszcze worka niepamięci o Niezłomnych synach narodu polskiego. Niektórzy z nich, znając praktyki bolszewickiej zarazy, nie poddali się rozkazowi AK, nie złożyli broni, nie ujawnili się i przeszli do Narodowych Sił Zbrojnych. Do mordujących ludność cywilną, siejący terror i gwałcących nasze kobiety oprawców z sowieckiego NKWD, „polskiego” UB i MO, walili jak do kaczek. Jeden z Niezłomnych został skazany 38 razy na karę śmierci. Nazywał się Witold Stryjewski, pseudonim „Cacko”. Nie ma swego grobu, więc palić mu 1 Listopada znicze można praktycznie wszędzie. Taką akcję w Dniu Wszystkich Świętych zorganizowaliśmy o godzinie 19:00 przed płońską kaplicą cmentarną. Zapaliliśmy znicze tworzące napis „Cacko” oraz pomodliliśmy się za jego duszę.
Przyszło kilkanaście osób. Wszyscy młodzi ludzie mający po kilkanaście, może dwadzieścia parę lat. I tak rodzą się elity, które nie pękają przed potomkami oprawców spod znaku czerwonej szmaty, sztandaru bolszewickiej hołoty.
Inne tematy w dziale Rozmaitości