W minioną sobotę radni opozycji Bluszcz i Tucholski zbierali na ulicy Grunwaldzkiej podpisy od mieszkańców w celu obniżenia w Płońsku opłat za wywóz śmieci. Nie roboli tego sami, gdyż ta akcja trwa nie tylko w sposób widoczny. Sama ustawa śmieciowa jest chora, no, bo jak mówić o segregacji odpadów w bloku? Kto zadeklarował sortowanie, to jasne. Ale jak to sprawdzić, czy tego dokonuje? Istny cyrk. Płońszczanie dostają po kieszeni. W bloku miesięcznie 15 zł od łba. Nawet jak ktoś nie mieszka 6 dni w tygodniu w grodzie nad Płonką, buli. Ale jak sortować odpady w kawalerce? Ach jest rozwiązanie. Podaje się do spółdzielni mieszkaniowej nowego zamieszkaniowego- ekologicznego śmiecia. No, bo jak w małym lokalu pomieścić te worki na plastiki, papier, puszki aluminiowe, futra z pchłami i czapki niewidki? Sortujesz śmieci, mieszkasz w piwce. O nie! Przecież tam zgromadziłeś starą lodówkę, 366 par skarpetek, żelazko z duszą, 117 kapci, pookupacyjną aparaturę do pędzenia bimbru oraz stada szczurów działających na papierach biurowych. Jednym słowem w dwóch wyrazach- bezdomność gwarantowana.
Nieco zdumiewa fakt, że to Urząd Miejski w Płońsku ma najdokładniejsze dane. Dlaczego zatem opozycja dba o dobro mieszkańców i argumentuje sens obniżki? Zebrano już kilkaset podpisów, a w magistracie jakiś świstak zawija kąski w sreberka?
Wesołość w kalkulacji bossa Matuszewskiego, szefa płońskiego PGK, wywołuje sytuacja związana z Sochocinem. Tam trzeba dojechać, więc koszt wywozu odpadów powinien być wyższy niż w Płońsku. A tak nie jest. Ekonomiczne jaja w wykonaniu tego stratega pokazuje powyższe zdjęcie.
Ciekawe, czy za ten „śmietnik” nie powinno się zafundować Matuszewskiemu codzienne meldowanie w Powiatowym Urzędzie Pracy- jako trwale bezrobotnemu? Ave Cesar, ave everybody…
Inne tematy w dziale Rozmaitości