Wczoraj wdowa po gen. Kiszczaku udała się do siedziby IPN-u na umówione spotkanie z jego prezesem. Oznajmiła na nim, że jest w posiadaniu tajnych dokumentów komunistycznej bezpieki dotyczący TW „Bolek”. Tego samego dnia w godzinach 18:00-22:00 prokurator instytutu w asyście policji wszedł do willi Kiszczaków i zajął dokumenty. Jak podaje na swoim twitterze Cezary Gmyz, ma być wśród nich oryginalna teczka „Bolka” oraz duża ilość zdjęć z Magdalenki.
- Wśród przejętych materiałów są rękopisy, maszynopisy i fotografie. Zabezpieczona przez prokuratora IPN dokumentacja, w sumie sześć obszernych pakietów, została przewieziona do siedziby IPN. Dziś grupa wyznaczonych prokuratorów rozpoczyna formalne oględziny zabezpieczonej dokumentacji z udziałem specjalistów – powiedział na dzisiejszej konferencji prezes Kamiński.
Będący na briefingu dziennikarze nie dowiedzieli się ile dokładnie ilościowo dokumentów zabezpieczono. Wzbudza to podejrzenia, gdyż termin „w sumie sześć obszernych pakietów” jest nieostry i daje możliwość manipulacji.
Ale nie to jest największym skandalem w całe tej sprawie. Maria Kiszczak osobiście pofatygowała się siedziby instytutu dwa tygodnie wcześniej. Poprosiła o bezpośrednie spotkanie z Kamińskim.
- Tutaj żadnego zaniechania nie było. Po pierwsze dlatego, że pani Maria Kiszczak nie przedstawiła sprawy, z którą chce się zwrócić. Nie było żadnego powodu, żeby traktować ją priorytetowo. To nie jest tak, że ja mam możliwość spotykania się z godziny na godzinę z osobami, które się pojawiają – wyjaśnił szef IPN.
Jeżeli żona gen. Kiszczaka nie powinna zostać traktowana priorytetowo, to czy Kamiński powinien nadal pełnić swoją funkcję? Poza tym o możliwości nielegalnego posiadania teczek przez Kiszczaka wiedział IPN od pół toku
- Prokurator, który przeprowadzał czynności, był na miejscu, dokonał wstępnej selekcji materiałów, bo przecież nie zostały zabezpieczone wszystkie dokumenty pisane, które znajdują się w domu – poinformował na konferencji Tomasz Jabłoński, prokurator Główniej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.
I tu chodzi o dom Kiszczaka i wspomnianą w nim interwencję. Ten sam Jabłoński stwierdził, że prace trwają i nie można podać nawet „metrów bieżących”, jak to mu się wymknęło, ilości materiałów, gdyż nie zostały jeszcze zweryfikowane. To jakim cudem: „Prokurator, który przeprowadzał czynności, był na miejscu, dokonał wstępnej selekcji materiałów”?
Przypomnijmy również, że zdaniem Sławomira Cenckiewicza:
- Prezes IPN powinien udzielić konkretnej informacji, czy znalezione u Kiszczaków dokumenty dotyczą jedynie L. Wałęsy, a jeśli nie, to kogo lub jakich spraw;
- Prezes IPN i KŚZpNP IPN powinni udzielić informacji na temat przeszukania innych nieruchomości (w tym posiadłości na Mazurach) należących do Kiszczaków w celu zabezpieczenia materiałów archiwalnych.
Oczywiście posiadłości na Mazurach nie przeszukano.
Za: www.e-plonsk.pl
Inne tematy w dziale Polityka