Nie mam telewizora i nie zamierzam mieć. Jednak rozumiem potrzeby nowego szefa telewizji ponoć „narodowej”, Jacka Kurskiego. Jego los niejednego może wzruszyć i złamać mu ze śmiechu serce. Parę lat temu Jacuś zdradził „najmądrzejszego i nieomylnego” Jarka. Kiedy złożył samokrytykę, prezes PiS zachował się, jak postać z Ewangelii i przyjął syna marnotrawnego. Nałożył mu pierścień na paluch oraz podarował połowę cudzego królestwa. A wszystko wygląda na jakąś kubańską telenowelę „Partia Fidela, rodzina Fidela, ludzie Fidela”.
W wywiadzie dla pewnego portalu sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego odpowiedzialny za reformę mediów publicznych, Krzysztof Czabański, stwierdził, że: „Opłata audiowizualna, która zastąpi abonament radiowo-telewizyjny wyniesie, według wstępnych szacunków, 15 zł miesięcznie. Będzie doliczana do rachunku za energię elektryczną”.
Masz dom i letnią działkę z prądem. Zapłacisz dwukrotnie. Zafundują ci to socjaliści z PiS. Poza tym telewizja do biznes i wymaga dobrego menadżera. W wypadku TV „narodowej” made in Jarek już niekoniecznie. Socjalistyczny bat wisi nad wszystkimi, a Jarek zawija Kurskiemu nowe, jedwabne krawaty w sreberka.
Nie chcesz płacić? Odetnij sobie prąd!
Inne tematy w dziale Polityka