Autor: Animek
Słynna wypowiedź pana Grasia i jeszcze słynniejszy komentarz do niej premiera Tuska zainspirowały mnie do powrotu do krainy dzieciństwa, a ściślej mówiąc do szkoły podstawowej, by na podstawie zdobytej wtedy wiedzy z fizyki sprawdzić, czy do złamania brzozy o średnicy 40 cm konieczne jest podpiłowanie skrzydła samolotu tak dużego, jak TU-154.
Energia kinetyczna samolotu: Ek=mv2/2
Wyniki obliczeń:
|
masa kg
|
v km/h
|
V m/s
|
energia (J)
|
Samolot
|
90 000.0
|
250.0
|
69.4
|
217 013 888,9
|
samochód
|
2 000.0
|
100.0
|
27.8
|
771 604,9
|
lokomotywa
|
70 000.0
|
283.0
|
78.7
|
216 779 150,0
|
Z przedstawionych powyżej obliczeń wynika, że energia z jaką samolot taki, jak TU-154 uderzy w drzewo, wynosi 217 014 KJ i jest ponad 280 razy większa od energii uderzenia w drzewo samochodu o wadze 2 ton, poruszającego się z prędkością 100 km/h.
Bez bawienia się w obliczenia wytrzymałościowe (uczniowie gimnazjum nie uczą się o udarności i nie obliczają belek) można więc przypuszczać, że o ile samochód o wadze 2 ton jadący z prędkością 100 km/h może takiej brzozy nie złamać (co na polskich drogach można zaobserwować na codzień), to uderzenie 280 takich samochodów jednocześnie (lub jednego pojazdu o wadze 560 ton) z prędkością 100 km/h zapewne skończy się całkowitym zniszczeniem drzewa. Można to zobrazować inaczej – wyobraźmy sobie los brzozy o średnicy 40 cm, która stanie na drodze ważącej około 70 ton lokomotywy, jadącej z prędkością 280 km/h – czyli z taką samą energią, z jaką leciał samolot.
Wiem, co teraz powiedzą sceptycy – że nie można porównywać np. lokomotywy z delikatniejszą znacznie strukturą skrzydła samolotowego, zbudowanego ze znacznie lżejszych materiałów, które nie zachowuje się w czasie kolizji z drzewem jak lokomotywa. Można sobie wyobrazić, że gdyby samolot uderzył słabą i wąską końcówką skrzydła w brzozę, to być może drzewo odcięłoby tę część skrzydła niczym brzytwa. Ale można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć też, że im bliżej kadłuba samolotu skrzydło uderzy o drzewo, tym mniejsza będzie szansa, że to skrzydło zostanie odcięte, a nie brzoza złamana.
Tylko że w tym wypadku to brzoza złamała się o skrzydło, więc to raczej samolot wyszedł z tej kolizji zwycięsko…
Poza różnicą w masie i prędkości pojazdów, a więc i energii zderzenia, istnieje jeszcze jedna przyczyna, dla której nie można porównywać skutków zderzenia samolotu i samochodu z drzewem. Otóż samochód uderza w drzewo blisko miejsca, w którym tkwi ono sztywno w ziemi i raczej nie może się ugiąć, łagodząc skutki kolizji. Natomiast lecący samolot uderza w drzewo na większej wysokości, gdzie drzewo może odgiąć się pod wpływem działającej siły i łatwiej się złamie. Czyli to zjawisko też działa raczej na korzyść samolotu. Jeżeli do tego dodamy pęd powietrza i pracę silników odrzutowych, które dodatkowo będą działać na drzewo, to opowiadanie, że drzewo o średnicy 40 cm może odłamać skrzydło samolotu i zmienić tor lotu tak wielkiej maszyny można między bajki włożyć.
Reasumując – przeraża mnie nie tylko oczywisty brak kultury obu panów, który okazali wypowiadając się publicznie w tej sprawie – jeden na temat piłowania skrzydeł samolotu, a drugi chwaląc delikatny i kulturalny sposób ujęcia tego problemu przez tego pierwszego. Przeraża mnie przede wszystkim fakt, że ster władzy w naszym kraju dzierżą ludzie, którzy pod względem wiedzy z podstawowych przedmiotów na poziomie obecnego gimnazjum nie mogą konkurować nawet z uczniami tych szacownych instytucji.