Cel naszej wyprawy zbliżał się coraz bardziej. Do mostu pontonowego w Nowakowie przypłynęliśmy akurat w porze jego otwarcia.

Zaraz za pasem trzcin kryje się Zatoka Elbląska, oddzielona od rzeki wąską groblą.

Już na horyzoncie majaczą wody Zalewu

Po prawej mijamy Lewą Główkę Wejściową. Wydaje się, że zaraz za nią można wypłynąć na szerokie wody, jednak nic bardziej mylnego. Dno na przedłużeniu grobli kryje niebezpieczne niespodzianki, dlatego wciąż należy trzymać się szlaku prowadzącego wzdłuż lewego brzegu.

Rzut oka w tył na zarośniętą Zatokę Elbląską.

Żagle można postawić dopiero na wysokości Prawej Główki Wejściowej czyli Światła "Elbląg" popularnie zwanego "Andzią".

Pogoda sprzyja, decydujemy się zatem na obranie kursu na Krynicę Morską. Przed nami czterogodzinne halsowanie pod wiatr.

Zalew Wiślany jest akwenem płytkim, średnia głębokość to zaledwie 2,7 m. Trzeba zatem uważać na mielizny. Najbardziej niebezpieczne oznaczone są pławami kardynalnymi

Bliżej brzegu można też natknąć się na sieci rybackie.

Po drodze mijamy stawę "Elbląg" pieszczotliwie nazywaną "Piotrusiem"

Już z daleka widać latarnię w Krynicy Morskiej.

Do portu zmierza jeden ze statków wycieczkowych kursujących po Zalewie. Podążamy jego śladem.

Czeka nas noc w centrum największej miejscowości turystycznej tej części wybrzeża, najbardziej hałaśliwa noc podczas dwóch tygodni.

Inne tematy w dziale Rozmaitości