Wiatr przywiał nas z Krynicy Morskiej wprost (z pominięciem mielizn rzecz jasna) do główek małego, prywatnego portu jachtowego w Suchaczu, leżącego po przeciwnej stronie Zalewu.

Znaleźliśmy tu przyjemne miejsce przy kei i ciepłą wodę pod prysznicem - towar, jak się okazało, wielce deficytowy w tych stronach. Najbardziej sprzyjała hartowaniu ciała lodowata woda w sanitariatach w Krynicy Morskiej - widocznie w kurorcie nawet zwyczajne mycie musi dostarczać silnych wrażeń.

Po południu wybraliśmy się na spacer do centrum wsi. Kierunek wskazywały tory Kolei Nadzalewowej.

Po drodze natknęliśmy się na sejmik jaskółczy,

a po niedługim czasie dotarliśmy do przystanku Suchacz Zamek. Rzeczony "zamek" był kiedyś hotelem, położonym malowniczo na wzgórzu z pięknym widokiem na Zalew. Obecnie znajduje się tu Szkoła Podstawowa im. Kaprów Polskich.

Za rok, 15 września, minie 550 lat od wielkiej bitwy morskiej, która rozegrała się na wodach Zalewu Wiślanego w pobliżu Suchacza. W 1463 roku, za panowania króla Kazimierza Jagiellończyka, w czasie trwania wojny trzynastoletniej, połączona flota kaperska Gdańska i Elbląga licząca 30 okrętów rozgromiła flotę krzyżacką pod dowództwem Wielkiego Mistrza Ludwiga von Erichshausena. Z 44 krzyżackich okrętów uratował się tylko jeden, z Wielkim Mistrzem na pokładzie.

Trzy lata później Elbląg i Prusy Królewskie zostały włączone do Korony. Nic dziwnego, że kaprowie otaczani są w Suchaczu wielką estymą.

Zabrakło mi wyobraźni, żeby móc zobaczyć taką ilość ciężkich okrętów na wodzie, teraz zbyt płytkiej gdzieniegdzie nawet dla małych jachtów. Kiedyś wszystko musiało tu wyglądać zupełnie inaczej i pewnie tylko słońce podobnie zachodziło.

Nazajutrz pogoda wciąż dopisywała, ale już wiatr zaczynał się zmieniać.

Jeszcze ostatnie spojrzenie na Zalew.

Czas wracać na jeziora.
Inne tematy w dziale Rozmaitości