W drodze na północ nie ośmieliłam się wyciągnąć aparatu na Darginie, silny wiatr i zafalowanie jeziora sprawiły, że wolałam odłożyć go w bezpieczne miejsce i trzymać się mocno obiema rękami. Parę dni później wiatr, choć też silny, już nie dawał się tak we znaki, wiał równo, bez gwałtownych podmuchów, a słońce wyglądające często zza białych, pędzących po niebie chmur rozjaśniało i rozgrzewało chwile spędzane na pokładzie. Wreszcie można było rozkoszować się żeglarstwem jak należy i podziwiać wspaniałą przestrzeń wód. Kręcąc się tu i ówdzie po jeziorze minęliśmy się z łódką o nazwie "Łódka", widzieliśmy start z wody i napotkaliśmy prawdziwego Iron Man'a.








Inne tematy w dziale Rozmaitości