Miało wiać i to bardzo mocno. Zwijaliśmy się zatem z Darginu szybko, zanim się rozwieje na dobre. Na Kisajnie przypomnieliśmy sobie, że przecież to jezioro słynie z wysp. Wszystkie one stanowią rezerwat i nie wolno przy nich cumować, ale da się za nimi przepłynąć - szlak tam jest węższy i bardziej osłonięty, powinno więc być zaciszniej, nie tak wietrznie, jak na szerokim, głównym szlaku żeglugowym po wschodniej stronie jeziora. A my i tak musimy przedostać się na jezioro Tajty przez kanał w Pięknej Górze, więc ta droga, zwana Łabędzim Szlakiem, jak najbardziej jest nam po drodze.
Niebo tego dnia mocno się chmurzyło, chwilami kropił drobny deszczyk. Dzień w sam raz na pożegnanie, żeby nie było tak bardzo żal wyjeżdżać. I dopiero na Tajtach zaświeciło nam pod wieczór piękne słońce, jakby Mazury chciały powiedzieć: "Pamiętajcie, żeby wrócić za rok!".








Inne tematy w dziale Rozmaitości