W ostatnich dniach przewinęła się lawina wyjątkowych wydarzeń, których uczestnikami były główne postacie życia politycznego. Tematyka była w prawdzie różnorodna ale skupiała się, jak przez szkło powiększające, wokół bardzo złej cechy Polaków, łatwowierności.
Zacznijmy od słynnych zakupów Pana prezesa. Niby zwykła rzecz robić zakupy ale w tym przypadku chodziło o zupełnie inną sprawę. Z całego koszyka Pana prezesa został dziwnie mocno wyeksponowany drogi cukier. Osoby zainteresowane w temacie cukru dawno wiedziały o podwyżkach cen na ten strategiczny produkt. Mało tego, w dniu w którym Pan prezes dokonywał zakupów, znawcy rynku wiedzieli doskonale, że cena tego produktu niebawem spadnie. Pod wpływem niesłychanej nagonki na drożyznę cukru, do tablicy został przywołany Pan premier. Cóż miał robić, poszedł i uzgodnił z jakimiś wpływowym osobnikiem, że ceny już nie będą wysokie. Tak zwyczajnie, załatwił, a cały czas podkreśla, że nie ma nic wspólnego z kształtowaniem cen na rynku, podobnie zresztą jak z utrzymywaniem sztucznie zaniżonych cen paliw.
Proszę zwrócić uwagę na finał zaistniałych wydarzeń. Efekty występów obu prezesów będzie niebawem widać. Cena cukru spadnie. Czyli nie będzie już problemu. Można spać spokojnie.
Przy tej okazji poruszony został kolejny temat, robienia zakupów w sieci sklepów dla najhojniejszych ludzi w Europie czyli Polaków. Samo wymienianie nazwy jakiejś sieci przez osoby publiczne to już jest skandal, bo nie ma to żadnego związku ze sprawą cen. Ma to natomiast związek z kolejnym kitem jaki jest nam serwowany. Dowiedzieliśmy się, że robienie zakupów w tej sieci to standard i całkiem przyjemna sprawa. Polacy spokojnie mogą kontynuować hojne zakupy w sklepach dyskontowych.
W pierwszej kwestii, ceny cukru, obaj panowie wykorzystali wiedzę na temat zaistniałej manipulacji graczy cukrowych. Jeśli o niej nie wiedzieli, nie powinni piastować zajmowanych stanowisk. Jeśli wiedzieli, to poprzez uczestnictwo w tym cyrku oraz nieodpowiednie poinformowanie widzów o mechanizmach manipulacji geszefciarzy, utwierdzają nas obywateli, że byliśmy i będziemy idiotami, którzy nabierają się na wszelkie manipulacje.
Morał z powyższej wojny cenowej jest prosty. W momencie gdy ukazują się ogłoszenia w brukowych gazetach informujące o wzroście cen danego produktu lub Szanowny Czytelnik sam zauważy w sklepie wzrost ceny powyżej 20%, należy pominąć dany produkt w swoim menu, ewentualnie ograniczyć do maksimum jego spożycie. Gdy hieny zorientują się, że marketing ogłupiania nie działa, wręcz szkodzi, za chwilę ceny się uspokoją. Takie postępowanie to jedyna broń przed wielbicielami marży.
Dlaczego wspomniane sieci sklepów dyskontowych są wyłącznie dla najhojniejszych ? Odpowiedź jest prosta. Gdyby zapytać bogatego jak wydaje pieniądze, zawsze uzyskamy odpowiedź w formie pytającej : ,,Co ja z tego będę miał ?''. Bogatego interesuje ile pieniędzy, które wydaje, wróci do niego. Polacy zaś są narodem hojnym i nie interesuje ich fakt, że wydane pieniądze w dyskoncie nigdy nie wrócą do ich krwiobiegu. Oto proste przykłady stosowania szwindlu na masową skalę w sklepach sieciowych lub dyskontowych, do których zalicza się także sieć Stonka :
-
Oszustwo wizualne. Opakowania produktów są zbliżone wizualnie ale o zmniejszonej gramaturze w porównaniu do tych, które są poza daną siecią. Oznacza to, że wydaje się nam iż towar ma mniejszą cenę. Jest to oczywiste gdyż w opakowaniu jest mniej produktu.
-
Substytuty prawdziwego produktu. Sieć, kupując u producenta dany wyrób, nie nabywa go w normalny sposób. Nie jest tak, że sieć pyta producenta o cenę i kłóci się o nią. Sprawa jest prosta. Sieć narzuca taką cenę jaką chce zapłacić za dany produkt. Producent spełnia w ten sposób życzenie sieci i produkuje adekwatnie kiepskiej jakości produkt, wart ceny jaką zapłaci sieć. Nie ma to nic wspólnego z twórczością producenta i dbałością jego o jakość własnych wyrobów.
-
Transfer zysków. Przeważnie zyski ze sprzedaży w takich sieciach są lokowane poza Polską lub kumulowane są u wąskiej grupy biznesowej. Każda wydana kwota w takich sieciach nigdy nie wróci do nas w żadnej postaci. Zostaje nam z takich zakupów tylko kupa g..na. Dosłownie.
-
Zagłada konkurencyjnej dystrybucji hurtowej. Sieci sklepów zaopatrują się we własnej sieci dystrybucyjnej, która wykupuje na rynku pozostałe niezależne firmy hurtowe. W ten sposób zwykłe sklepy nie mają wyboru zaopatrywania się u konkurencji, bo jej nie ma. Detal i hurt zaczynają przechodzić do jednego właściciela. Tylko czekać aż czkawką odbiją się ,,niskie'' ceny. W pewnym momencie wersja demonstracyjna niskiej ceny zakończy się. Sieć sklepów zacznie interesować większa marża, czyli wyższe ceny. Przykład cukru to mało ?
Łatwowierność we wszelkiego typu zaklęcia, od reklamowych począwszy a na politycznych kończąc, stanowi największe zagrożenie szczególnie dla naszych kieszeni. To nasze kieszenie są obiektem nad którym odprawiane są wszelkie modły. Niestety skutecznie, gdyż od czasów transformacji ustrojowej do dnia dzisiejszego wypompowano z nas cały majątek narodowy a teraz trwają wszelkie próby dotarcia do każdej kieszeni z osobna w formie zwiększonych podatków i cen.
Reasumując powyższe fakty należy jasno powiedzieć, że podatek OFE, wynikający z braku produktywnego majątku Polaków, będzie niebawem niewystarczający i zamieni się na realny wzrost cen, w tym cukru.
Zanim wydasz każdą złotówkę, zapytaj :
CO JA Z TEGO BĘDĘ MIAŁ ? Poza kupą g..na oczywiście.
Inne tematy w dziale Gospodarka