Kiedyś Bierut nie powrócił z wyjazdu do Moskwy, gdy po śmierci Stalina KPZR obierała mniej radykalny kurs, tak by Chruszczow, Mołotow, Malenkow czy Beria mogli stoczyć walkę o schedę po wszechwładnym Gruzinie. Dzisiaj Tusk może nie wrócić z Brukseli – oczywiście w sensie metaforycznym – jeśli jego starania o unijne pieniądze zakończą się fiaskiem.
Już nie 300 miliardów złotych, ale aż 400 obiecał wywalczyć Donald Tusk przy negocjacyjnym stole w Brukseli! A więc czeka nas, być może, znacznie poważniejszy zastrzyk finansowy, niż dotychczas oczekiwano. Czy jednak faktycznie powinno nas to tak bardzo cieszyć?
Decyduje oczywiście banalna - wręcz dziecięca - logika: trudno nie cieszyć się, gdy sypią się pieniądze. I choć poważnego obniżenia środków na politykę spójności (tę, na której korzysta Polska) w unijnym budżecie na lata 2014 – 2020 chce Wielka Brytania i inni płatnicy netto, to jednak wydaje się, że koniunktura nam sprzyja. Szef Rady Europejskiej Herman van Rompuy ogłosił bowiem, że cięcia w budżecie dotkną przede wszystkim rolnictwo, nie zaś – jak proponowała cypryjska prezydencja – politykę spójności.
Od ZSRS do Unii Europejskiej
Coś jednak niepokoi w tym, że premier Tusk czyni z walki o budżet wielki, polityczny spektakl. W specjalnym wystąpieniu w Sejmie, gdy omawiał negocjacje w sprawie unijnego budżetu, powiedział: „my nie nakarmimy Polaków bez pieniędzy, nie przebudujemy Polski bez pieniędzy (…)”. Słowa pozornie oczywiste, ale faktycznie wstrząsające. Zwłaszcza, gdy zaraz padają stwierdzenia, że Europa to rodzina, w której jedni są bogatsi, a drudzy ubożsi oraz, gdy przyjdzie przypomnieć wiernopoddańcze hołdy składane przez Sikorskiego w Berlinie - nieoficjalnie drugiej, po Brukseli, stolicy Unii Europejskiej.
Całość przypomina czasy, gdy Polska znajdowała się pod polityczną dominacją Moskwy. Wtedy to właśnie towarzysze z Kremla i siła Armii Czerwonej stanowiły zasadniczy element legitymizujący władze Polski Ludowej. Wystarczy przypomnieć, jak skończyły się próby nieposłuszeństwa w Budapeszcie czy Pradze. Upadek ekipy Jaruzelskiego w latach 80. wiązał się przede wszystkim z dekompozycją obozu sowieckiego, nie zaś – jak popularnie się przedstawia – mężną walką wewnątrzkrajowej opozycji.
Obecne działania ekipy Tuska pokazują, że niewiele zmieniło się od tamtego czasu w zakresie czynnika legitymizującego władze w Warszawie. Zmieniła się natomiast stolica i lansowana ideologia. Kiedyś była Moskwa – dzisiaj Bruksela, kiedyś komunizm – dzisiaj liberalizm i związany z nim relatywizm.
Fakt, że Tusk tak mocno akcentuje konieczność walki o unijny budżet, że podkreśla ogromne znaczenie pieniędzy, które być może otrzymamy w latach 2014 – 2020, to nic innego jak walka o polityczne życie szefa Platformy Obywatelskiej. Jak kiedyś Bierut nie powrócił z Moskwy, gdy po śmierci Stalina KPZR obierała mniej radykalny kurs, by Chruszczow, Mołotow, Malenkow czy Beria mogli stoczyć walkę o schedę po wszechwładnym Gruzinie, tak dzisiaj Tusk może nie wrócić z Brukseli – oczywiście w sensie metaforycznym – jeśli jego starania o unijne pieniądze zakończą się fiaskiem. Nie da się bowiem ukryć, że sama Unia Europejska zmaga się dzisiaj z poważnym kryzysem, nie tylko finansowym, ale także politycznym.
Patrząc na nowe pomysły unijnych eurokratów, których celem jest wzmocnienie strefy euro i odłożenie na bok krajów, w których obowiązuje rodzima waluta, staje się jasne, że Polska znajduje się daleko od centrum unijnego „imperium”. I nie pomogą zapewnienia Tuska, że walczymy o to, by brać realny udział w politycznej grze między europejskimi stolicami.
Pakt fiskalny, na który ostatnio powoływał się szef rządu, to dokument, który wyrzuca nas poza nawias tej gry. A fakt, że możemy go ratyfikować, to zaledwie łaska tych europejskich polityków, którzy nie mają odwagi powiedzieć, że kształt Unii Europejskiej poważnie się zmienia, a zasady na których Polska bierze w niej udział zostały zmienione w trakcie gry.
Czytaj więcej naPCh24.pl
Krzysztof Gędłek
PCh24.pl to nowoczesny projekt internetowy skierowany do czytelników poszukujących niezależnych opinii, stanowiących, jak głosi hasło portalu, „prawą stronę internetu”. Aktualne informacje ze świata polityki i gospodarki towarzyszą wydarzeniom, recenzjom, esejom zamieszczanym w dziale religijnym i kulturalnym. Twórcy PCh24.pl stawiają na rzetelny komentarz i opinie ekspertów. Podstawowym założeniem nowego portalu jest bowiem podjęcie istotnych tematów, które w mediach tzw. głównego nurtu są często nieobecne bądź ukazywane w fałszywym świetle.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka