Wcześniej sejmik województwa śląskiego, teraz Dolny Śląsk. Wspominam o tym ostatnim, bo to właśnie we Wrocławiu wczoraj o mały włos nie doszłoby do kolejnego przewrotu mającego na celu przejęcie władzy przez opozycję. Tym razem w porównaniu do Śląska, tutaj cała akcja się nie powiodła.
Wszystko było zaplanowane prawie podobnie jak w Katowicach: wniosek o odwołanie marszałka województwa z wybranego powodu, prawie pewna zmontowana koalicja- liczba głosów potrzebnych do odwołania, a następnie przejęcie władzy w samorządzie Dolnego Śląsk a. Nie było jedynie elementu "samoistnego" wyjścia marszałka z klubu PIS, co w ostateczności też mogłoby mieć miejsce. Nie miało.
Nie chcę wnikać i oceniać pracy marszałka z Dolnego Śląska. Może robił błędy, może w jego pracy są minusy, ale to, co wyprawia PO, to nie jest na pewno dobry powód do zdobywania władzy w samorządzie, a to głównie chodzi. Raczej nie sądzę, aby priorytetem była jeszcze lepsza praca dla lokalnej społeczności. Owszem takowa może się zdarzyć nie wykluczam, ale nie sądzę, że w trochę ponad rok do wyborów cokolwiek więcej da się zrobić dla mieszkańców; tak, aby odczuli poprawę. Jest to mało prawdopodobne. Chodzi w mojej ocenie bardziej o pokazanie szerszej opinii publicznej, że PIS nie daje rady, że panuje w sejmiku chaos, a to nie sprzyja codziennej pracy na rzecz województwa. Tak to było na Śląsku, tutaj mogło być podobnie. Ale KO przeliczyło się i przegrało głosowanie. Trochę na pewno jest to zimny prysznic, aby może znaleźć normalną, wyborczą drogę do pokonanie prawicy.
Na pewno PIS musi uważać. Drugi taki przypadek chęci odbicia województwa, nie jest niczym przypadkowym. Gdy nie posiada się programu ani niczego konkretnego, co przekonałoby wyborców do opozycji, będzie to jeden z elementów walki wyborczej. Nie wiadomo czy te próby będą miały znaczenie na obniżenie sondaży czy zrazi to może wyborców do opozycji. Trudno teraz weryfikować.
