Cały czas zastanawiam się (jak pewnie i część kinomaniaków) nad obejrzeniem najnowszego filmu o przygodach Jamesa Bonda pt. "Skyfall". Czytam wiele pochlebych recenzji, oglądam trailery w internecie i reklamy wysławiające ten film. Sam jednak aktualnie nie jestem przekonany, co do konieczności jego obejrzenia, ale z drugiej strony przemawia przeze mnie chęć jednak zobaczenia w akcji Daniela Craiga. Ale w sumie podobnie jak do Timothy Daltona czy Georga Lazenby jako Bonda tak i do Daniela Craiga jakoś nie umiem się pozytywnie przychylić (chociaż w przypadku Daltona w ciekawością obejrzałem tylko jednego Bonda z jego udziałem pt. "W obliczu śmierci"). Są to dla mnie postaci zbyt sztywne, poważne, krótko mówiąc nie takie jakie wykreowali S. Connery, R. Moore czy P. Brosnan. Nie pasują w mojej ocenie do tej postaci.
Poza tym moim zdaniem te najlepsze filmy o Bondzie, które miały powstać już powstały. I zgadzam się z red. Ł. Warzechą w kwestii filmów o Bondzie, że w sumie nakręcono ich 20. (bez jednego filmu z Daltonem i Lazenby było by ich 18). Co do film z Craigiem czy Daltonem i Lazenby to są dobre filmy sensacyjne, które każdy kto lubi kino akcji może obejrzeć. Ale z Bondem to niestety (w szczególności D. Craig) ma to niewiele wspólnego. Jak wspomniałem wcześniej postać agenta 007, którą wykreowali Connery, Moore czy Brosnan- agenta podobającego się kobietom, świetnie wykonującego swoje zadanie(które zawsze trzymały w napięciu), ale także agenta zawszez nutką poczucia humoru, to jest postać Bonda, której nie sposób było lepiej wykreować. W najnowszych realiach historii światowej P. Brosnan był ostatnim, ale i najodpowiedniejszym Bondem naszych czasów. D. Craig niestety zupełnie się w niej odnajduje. Jak czytałem niedawno jedną z jego wypowiedzi, Craig przyznał, że boi się strzelać, co uznałem za jedną z przyczyn tego, dlaczego gra postać agenta 007 tak, a nie inaczej. Być może należało by "Casino Royale" (pierwszą serię filmów o Bondzie, które była przez Iana Fleminga napisana jako pierwsza) jako najwcześniejszą nakręcić i zaangażować do niej S. Connery (który jako pierwszy grał agenta) z początku historii o Bondzie gorzej od Craiga nie zagrał. Uznano jednak, że do tej historii pasuje Craig. W jego przypadku uznaję jedynie, że to przecięcie grubą kreską tego, co o Bondzie do tej pory stworzono.
Serie z Cragiem to nowy wymiar bardziej kina akcji niż Bonda m.in. coraz mniejsza rola Q i Monnypenny itp. W sumie na razie raczej na "Skyfall" się nie wybiorę, ale być może tak się stanie później i zmienię o Craigu swoje zdanie. Ale na chwilę obecną raczej tak się nie stanie.
Inne tematy w dziale Kultura