Wczoraj z Wimbledonu odpadła Agnieszka Radwańska. Stoczyła bardzo ciężki półfinałowy mecz. Oczywiście mieliśmy apetyty na więcej zwłaszcza, że w międzyczasie odpadły najgroźniejsze rywalki Radwańskiej. Ale patrząc na to, ile wysiłku włożyła Polka w awans do półfinału i za jej postawę, należą jej się duże brawa i oklaski. Jest to sukces. Ale media, także polskie, krytykują Radwańska za jej zachowanie w stosunku do rywalki, które miało miejsce po meczu.
Otóż Polka po meczu, gdy zwyczajowo zawodnicy przyjaźnie dziękują sobie za grę, Polka "ostentacyjnie", nie patrząc w oczy, podała Niemce rękę. Podobnie później nie poczekała na Niemkę, aby razem zejść z kortu. To zachowanie Agnieszki, wręcz zbulwersowało media, które nie potrafią wytłumaczyć, jak Polka mogła się tak zachować. Ja w tym miejscu chciałbym stanąć w obronie Polki i spróbować wytłumaczyć jej zachowanie.
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na ogromne zmęczenie Polki. Zmęczenie wszystkimi meczami. Radwańska musiała rozegrać 4 mecze 3-setowe przy tylko 2 rywalki ( Lisicki znacznie łatwiej wygrywała przy 3 setach). Jednkaże przede wszystkim było to zapewne spowodowane frustracją Polki. Frustracją na samą siebie, że z takiej przewagi, jaką miała w 3 secie, nic nie zostało, a dodatkowo jeszcze się zemściło. Każdy taki moment przeżywa bardzo boleśnie, mocno, a podanie ręki rywalce, którą potrafiła się zebrać i ją pokonać, jeszcze bardziej wzmaga złość na to, co się stało. Dlatego chyba Agnieszka chciała złość tą zminimalizować i jej nie rozszerzać. Szybkie udanie się do szatni uważam nie było niczym złym; po prostu chciała szybko zejść, zapomnieć. Każdy by tak zrobił, więc dziwić się nie ma czemu.
Dlatego zamiast Polkę krytykować, podziękujmy jej za walkę, ambicję i wolę walki.
Inne tematy w dziale Sport