Ostatnio głośno jest mediach o rekordach, jakie biją klub z Ekstraklasy. Mowa tutaj oczywiście o wyczynach Legii i Widzewa. Jednakże pierwszy jest pośmiewiskiem w europejskich pucharach, a drugi w naszej lidze. Poniżej kilka słów odnośnie tych odntotowanych zdarzeń:
Warszawska Legia w miniony czwartek przegrywając na własnym stadionie w Lazio Rzym 0:2 przedłużyła niechlubną passę bez odniesionego zwycięstwa i bez gola. Taka sytuacja ciągnie się za Wojskowymi już od sierpnia, kiedy to po raz ostatni wbiła gola w meczu ze Steauą Bukareszt. Praktycznie od tego momentu możemy uznać, że przygoda naszych klubów w pucharach dobiegła końca. Z Legii uszło powietrze po straconym awansie do LM, który po raz pierwszy od ładnych kilku lat na wyciągnięcie ręki. Od pierwszego meczu w LE widać było po legionistach braku motywacji do gry; wydawało się i wydaje nadal, że dla Legii gra poza LM to nie są puchary i nie warto się wysilać. Takie myślenie powoduje słabe wyniki. A musimy się przyzwyczaić, że dla polskiego klubu gra nawet w takiej fazie pucharu powinna być ważna podczas gdy większość naszych zespołów odpada w przedbiegach. Drugą stroną medalu pozostaje poziom, jaki prezentują legioniści. Jak widać na załączonym obrazku są oni za mocni na polskę EX, a za słabi na Europę. To pokazuje dlaczego ci piłkarze grają w Legii, a nie na Zachodzie.
Drugim klubem, który bije rekordy z tym że w naszej rodzimej Ekstraklasie jest łódzki Widzew. Łódzka ekipa zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, a odskakujący punktowo bezpośredni rywale w walce o utrzymanie sprawia, że sytuacja Widzewa staje się tragiczna. Gracze Rafała Pawlaka nie wygrali na wyjeździe od października 2012 r. i dzisiejszą porażką w Zabrzu przedłużyli niechlubną serię. Ogólnie mówiąc zespół z Łodzi ma w tym sezonie pecha, bowiem kilka razy frajersko stracił punkty m.in. remisując z Jagiellonią w 94 min. i przegrywając w Kielcach 1:2 także w doliczonym czasie gry. Fakt tak fatalnej gry Widzewa może wynikać ze słabego przepracowania okresu przygotowawczego podczas trwania którego cały czas dochodzili piłkarze, którzy dzisiaj stanowią o sile Widzewa. Widać, że ekipa widzewska koncentruje się najbardziej wtedy, kiedy na ich mecze przychodzi spora rzesza kibiców. Wtedy niesieni dopingiem potrafią wznieść się wysoko i zagrać dobre spotkanie jak chociażby ostatnio mimo porażki z Legią. Należy także podkreślić, że Widzew ma także pecha do trenerów. W trakcie tej rundy wypalił się R. Mroczkowski, teraz kompromituje się trener Pawlak, którego obserwując można odnieść wrażenie, że nie pomaga on drużynie, a jakby po prostu stoi i myślami oraz swoimi decyzjami jest poza meczem. Z biegiem czasu okazuje się trener Mroczkowski był o niebo lepszy niż Pawlak z racji nosa do pozyskiwania ciekawych piłkarzy i umiejętności taktycznych. Widzew może teraz uratować zmiania trenera i zmiana jakości gry, a także roszad personalnych w kadze.
Podsumowując: liczę na to, że w niedługim czasie polskie ekipy zatrzymają niechlubne rekordy, jakie ustanawiają i pokażą, że coś dobrego w piłce jednak w sobie mamy.
Inne tematy w dziale Sport