Jesteśmy po ostatniej debacie prezydenckiej przed II turą wyborów. Mogłaby odbyć się jeszcze jedna zorganizowana przez Pawła Kukiza, ale sztab Komorowskiego tak długo bawił się ze wszystkimi w kotka i myszkę i udawał "wielkiego mości Pana" jeśli chodzi o zaproszenie, że sam się zagalopował w tym całym pozyskiwaniu wyborców Kukiza i ostatecznie nie dał odpowiedzi w odpowiednim czasie. To duży błąd bowiem to może odstraszyć od głosowania na prezydenta także tych wyborców "brązowego medalisty" I tury wyborów, którzy w mniejszości, ale mogli poprzeć Komorowskiego.
Niestety nie poprawiła także notowań prezydenta debata w TVN24. Debata, która miała być "spacerkiem" i tak miłą pogawędką z prowadzącymi i atakiem ze wszystkich frontów na Dudę, że Komorowski zaczął zachowywać się jak w czasie kampanii przed I turą. Zaskoczony na początku otrzymaniem od kandydata PIS flagi PO już nie podniósł się do końca na tyle, aby zdecydowanie ją wygrać. Późniejsze jakby zasypiania prezydenta np. czy już może ripostować czy ponowne międolenie o SKOK-ach i o etacie na uczelni nie robiły (znając już prawdę i ostateczne stanowisko w tych sprawach) żadnego wrażenia. Także zamiast odpowiadać na pytanie o Syrię, gadka o pakiecie klimatycznym czyli nie odpowiedź na konkretne pytanie także sprawia, że prezydent wypadł bardzo blado.
Z kolei Andrzej Duda nadspodziewanie dobrze. Widać wyciągnął wnioski z pierwszej, przeciętnej w jego wykonaniu debaty. Dobra zagrywka na początku, energia i konrrataki jednak w zachowaniu odpowiedniej kultury sprawiły, że to Duda może teraz wychodzić z TVN z tarczą.
Na koniec słowo o dziennikarzach. Bałem się najbardziej zachowania Moniki Olejnik, która znana z antypatii do PIS mogłaby zmieść Dudę ze sceny min. pytaniami o prezesa czy Smoleńsk. Tak się nie stało. Pozostali zadający pytania na niezłym poziomie, a i pytania nie były jakieś wzięte z kosmosu. Nie była taka straszna ta debata, jak ją wszyscy malowali.
Inne tematy w dziale Polityka
