Jak już powszechnie wiadomo, red Gmyz napisał prawdę, prawdę i tylko prawdę, za co został zwolniony z pracy.
W ślad za tym artykułem zorganizowano nagonkę na niego, rozwalono "Rz" i "URz".
Wczoraj prezes Kaczyński wezwał do wycofania się z tych haniebnych decyzji, więc min. przywrócenia red. Gmyza do pracy.
Dziś uczestnicy spotkań o północy, twórcy i główni aktorzy tego żenującego spektaklu dali głos.
Pan Graś mówi, że „Mamy do czynienia z ingerencją szefa partii politycznej w wolne media. Ze stawianiem żądań prywatnemu niezależnemu wydawcy co do polityki kadrowej wewnątrz jego redakcji” a Pan Hajdarowicz że „To oświadczenie [prezesa Kaczyńskiego – dopisek własny] to jest tak naprawdę zamach na własność prywatną”
Żałosne są te … i zuchwałe.
Natomiast dziś także Pan Graś zrobił rzecz rzadko spotykaną – powiedział mianowicie: „Oczekuję od obrońców wolnego słowa i demokracji w mediach reakcji na tę polityczną ingerencję w wolność mediów”. Już nie chodzi o cały cynizm tej wypowiedzi, tylko o takie jawne wezwanie o pomoc.
Widać, że nawet te autorytety z najbardziej giętkimi kręgosłupami nie chciały spieszyć rządowi z pomocą, bowiem by musiały w dużej mierze odwołać to, co mówiły jeszcze miesiąc temu. Dlatego rząd ich wezwał oficjalnie na pomoc.
Ciekawe będzie obserwowanie kto odpowie. Zobaczymy, kto nie może sobie pozwolić aby nie odpowiedzieć.
Inne tematy w dziale Polityka