Zdjęcie jest moją własnością i wykonane na moją prośbę.
Zdjęcie jest moją własnością i wykonane na moją prośbę.
Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik
23597
BLOG

Wyznania inwalidki korwinistki

Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

Kto jest prawdziwym faszystą? Janusz Korwin-Mikke, który twierdzi, że inwalidzi powinni robić to, w czym ich ułomność nie jest przeszkodą? Nie! Faszystami jest ta część  politykówi urzędników, która robi rozmaite "happeningi dla niepełnosprawnych", według których pieniądze na pomoc mogą dostać ci którzy ładnie wypełnią jakieś papierki. Jednak to JKM się obrywa.

Od urodzenia mam od urodzenia problemy ze wzrokiem i z układem kostnym (i póki co - nie da się tego zoperować).
 
Praktycznie od małego było jeżdżenie po lekarzach, z których część babrała się z wykonywaniem pewnych badań, ponieważ było na nie "za wcześnie" lub "za późno". A jeden palant z Lindleya - jak potem mówiło kilku ortopedów - nie potrzebnie polecił, bym nosiła taką specjalną szynę, która niestety krępowała mi nogi... W każdym razie było tak, że można było mi ją zdejmować tylko do kąpieli.
 
W szkole też było, delikatnie mówiąc, średnio. Radzono rodzicom, bym - póki to możliwe - chodziła do szkoły masowej. I nie wyszło mi to zbytnio na zdrowie, na pewno nie psychiczne. Byłam - i do tej pory jestem - osobą bardzo nieśmiałą w stosunku do obcych (zwłaszcza jeśli rzadko ich widuję). Toteż dawało to części uczniów powód do dokuczania mi. Moja wada wzroku pewnie się do tego dołożyła, gdyż przez to nie od razu zauważałam np. że ktoś mi coś zabrał lub kto mnie szturchał (że musiałam siedzieć w pierwszej ławce i mieć teksty z większą czcionką, by coś odczytać już nie był problemem, bo to generalnie dało się załatwić). To wszystko raczej ze strony chłopaków, wśród dziewczyn jakoś dużo mniej osób się mnie czepiało.
 
Często płakałam z powodu tych wszystkich docinków i mówiłam rodzicom co się działo. Oni rozmawiali z nauczycielami. Ci jednak nie zawsze byli w stanie powstrzymać tych gówniarzy (nawet jak chcieli, nie chcę tu obarczać nauczycieli za wszystko). Moja mama zaczęła w końcu twierdzić, że gdybym chodziła do szkoły dla niedowidzących, byłoby nieco lepiej.
 
Także doskonale wiem co to znaczy być inwalidą. Niestety to ten pieprzony system zgotował mnie i innym inwalidom taki los. Czemu?
1. Zabiera lwią część pieniędzy z podatków m.in. napaństwowe instytucje zasiłkowo-rentowe, itp.. Część urzędników pracujących przy rozdziale pieniędzy na te różne renty, zasiłki i stypendia socjalne po prostu kradnie część tego co jest przeznaczone dla nas, inwalidów.
2. Część ludzi tylko udaje potrzebujących i zwyczajnie wyłudzają te zasiłki.
3. Przez to nie starcza dla tych, którym naprawdę te pieniądze są potrzebne na leczenie, rehabilitację, edukację, itp.
4. Monstrualna biurokracja. Utrudnia życie tym, którzy naprawdę potrzebują wsparcia. Natomiast wyłudzacze zasiłków mają łatwiej, bo napiszą piękne podanie i dostaną pieniądze.
 
Na wolnym rynku takim jak ja byłoby lepiej. Mama zawsze powtarza (choć ona nie jest prawicowcem), że tata normalnie to powinien zarabiać dużo więcej, zważywszy na jego wykształcenie. Wyciągam z tego wniosek, że na wolnym rynku, na którym podatki są dużo niższe - byłoby mojego tatę stać, by zapewnić edukację (która byłaby czysto prywatna, bez nadzoru zbędnych urzędników m.in. z MEN) w lepszych warunkach. Ja nie miałabym wtedy tych problemów, które miałam. A na pewno miałabym ich dużo mniej.
 
A tu to państwo się nosi jak to "pomaga osobom niepełnosprawnym" i "integruje" nas ze zdrowymi. Te wszystkie happeningi i mizdrzenie się głupich paniuś w garsonkach do kamer, kiedy gadają o "pomaganiu" nam, budzą we mnie obrzydzenie.
 
To oni nas znieważają, a nie Janusz Korwin-Mikke. Kilka razy zrobiono szum z powodu jego wypowiedzi o inwalidach. Oto dwie najsłynniejsze sprawy.
 
1. Prawybory we Wrześni (8.10.2007).
 
Oto wpisy JKM w tym temacie: 1, 2, 3, 4
 
JKM powiedział wtedy na wiecu, że nie chce by aparat państwa zmuszał do integracji dzieci z inwalidztwem z pozostałymi. A potem rozmawiał z córką sympatyczki Partii Kobiet, który porusza się na wózku inwalidzkim. Gdy spytał ją jak daje radę, by grać w piłkę ze zdrowymi dziećmi, jej matka się wściekła.
 
Tej sceny nikt nie sfilmował, a spędziłam trochę czasu szukając jej, ale bez rezultatu. Fakt braku nagrania dał pole do popisu paru pismakom, którzy przekręcali słowa JKM, a inne zmyślili. Ów brak jest też podejrzany, gdyż media - faktycznie sfilmowawszy to - specjalnie nie pokazały nic opinii publicznej. A to z obawy, że ludzie - zobaczywszy, że wypowiedź JKM i jego rozmowa z dziewczynką wyglądała zupełnie inaczej niż pokazują media - mogliby przejrzeć na oczy.
 
2. Para-olimpiada (4.09.2012).
 
Oto wpisy JKM w tym temacie: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
 
JKM powiedział, że nie każdy nadaje się do każdego rodzaju sportu, ale nie ma nic przeciwko temu, że inwalidzi też urządzają zawody. A że "ze sportem nie ma to jednak wiele wspólnego" i że "równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili"... co w tym fałszywego? W sporcie zwyciężają najsprawniejsi. Osoba niedowidząca (jak ja) nie jest w stanie zwyciężyć np. w zawodach w szybkim czytaniu, a osoba dotknięta debilizmem (w znaczeniu medycznym) nie jest w stanie zwyciężyć w sportach umysłowych. Ponadto "zapomniano", że JKM zaliczył również siebie samego do niepełnosprawnych, gdyż wrzucił się do kategorii seniorów (zapewne w odniesieniu do sportów fizycznych, gdyż jeśli chodzi o umysł, jest bardzo sprawny). Czyli, de facto, JKM "obraził" też siebie.
 
Wspomniał też, że wysiłki inwalidów w para-olimpiadach budzą jego szacunek. Dał też do zrozumienia, że nie podoba mu się, że para-olimpiady finansuje się z pieniędzy podatników (zamiast przez prywatne osoby, firmy, organizacje...). Wspominał też w owych wpisach o tych wszystkich przelicznikach, które są pożywką do nieuczciwych manipulacji swoim ciałem przez zawodników.
 
Przy tej sprawie również rzucono się na JKM. Kilka osób - w tym Monika Olejnik - nazwały go faszystą, za co pozwał ich on do sądu.
 
W przedostatnim linku zostały wklejone moje dwie wypowiedzi oraz wypowiedzi kilku innych osób w temacie (potem tę drugą moją wiadomość cytowali inni w swoich wpisach na blogach i forach).
 
Dobra, te sprawy wystarczająco często były wałkowane w mediach. Toteż nie będę się nad nimi zbytnio rozwodzić, ponieważ tłumaczy się ten kto czuje się winny. Przedstawiłam tylko najważniejsze aspekty.
 
Mnie samej - czemu dałam wyraz w owych wiadomościach wklejonych do wpisu JKM - nie przeraża to, co mówi on o inwalidach. A słyszałam i czytałam wszystkie wypowiedzi, nie tylko te o sprawie Wrzesińskiej (która miała miejsce zanim poznałam JKM i o której dowiedziałam się dopiero jak go poznałam) i para-olimpijskiej, ale i inne (m.in. 1, 2, 3, 4, 5)
 
Znam też JKM na wpół osobiście. Od prawie 2 lat regularnie uczestniczę w audycjach z nim w internetowej telewizji partyjnej NPTV. Poza tym czasem mailuję do niego lub wysyłam wiadomości na Facebooku. W grudniu 2013 miałam okazję zamienić z nim parę słówek na żywo, gdyż byłam na jego dwóch spotkaniach w Warszawie: jednym 10.12.2013 (18:00-20:00) w restauracji Osteria Piemonte (1, 2) w Ursusie (Warszawa) i drugim 12.12.2013 niedaleko BUW w Śródmieściu (Warszawa). Innym razem - w jednej z audycji w radiu Polska Live - w odpowiedzi na pytanie słuchacza odnośnie inwalidów, wspomniał o mnie i Tomaszu Pawłowskim - sympatyku KNP z miejscowości Żary, który ma jedną z nóg krótszą - w pozytywnym świetle, tj. że jesteśmy jednymi z tych inwalidów, którzy go popierają i (tu zacytuję) dodają mu otuchy (rozmowa miała miejsce pod koniec audycji). Innym inwalidą popierającym JKM jest też Adam Pietrasiewicz - autor publikacji Jestem paraczłowiekiem!, Czy ateizm to forma kalectwa? i Proszę... zapytaj. Jest nas jeszcze więcej :).

W żadnej z sytuacji (NPTV, Radio Polska Live, maile, wiadomości na Facebooku, spotkania na żywo) JKM nie odnosił się do mnie gorzej niż do innych, a wie o moich ułomnościach od czasu tej afery para-olimpijskiej.
 
I to nie jest tak, że jestem bezkrytyczna wobec tego co mówi JKM (nie konkretnie o inwalidach, ale ogólnie). Jeśli uznam, że nie powinien był czegoś mówić lub powinien w inny sposób, to mówię mu o tym (co się zdarza niezwykle rzadko, ale jednak się zdarza) - bez owijania w bawełnę i prosto z mostu, dając argumenty czemu tak sądzę. I nie obraża się na mnie.
 
Nawet ostatnio zaproponował mi start w wyborach do Parlamentu Unijnego.
 
Czemu wspominam o tym wszystkim? Ponieważ dowiedziałam się od owego Tomasza Pawłowskiego, który jest moim znajomym, że właśnie toczy się sprawa sądowa przeciwko Monice Olejnik i on ma być świadkiem.
 
PS. Jak widzicie na zdjęciu powyżej, jestem na nim z JKM (przed jego wykładem pt. '''Prawo czy lewo', Warszawa 12.12.2013, ul. Lipowej 4, obok BUW). Skoro mnie objął, to nie czuł obawy, że "zarażę go swoją niepełnosprawnością".
 
 
 
 

[niedostępny]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo