Wiele rzeczy mnie denerwuje w życiu publicznym i w stanie polskiej nauki, ale najbardziej denerwuje mnie socjologia.Profesor Karolina Lanckorońska socjologów nie uznawała za naukowców w ogóle, ale była to osoba starej daty, choć przecież sposób jej działania był nowoczesny i skuteczny (wszak żyła w 3 stuleciach 1898-2002!).
Z socjologów najbardziej denerwuje mnie Pan Norbert Maliszewski. Bo ja rozumiem, że każdy inteligentny człowiek ma jakąś perspektywę, którą postrzega świat, no ale żeby kilka paradygmatów jednej nauki przesłaniało mu nawet rzeczy oczywiste?!!
No bo wyobraźmy sobie, że świat układa się według porad Pana Maliszewskiego et consortes – tj. Kaczyński przestaje na zawsze mówić o „układach”, wspominać cokolwiek o postkomunizmie, mówić o historii, tradycji, polskiej tożsamości i polskim interesie narodowym. Przestaje, bo to się nie opłaca w słupkach, bo „młodzi gniewni” nie wiedzą o istnieniu pewnych zjawisk (np. konflikt interesów na różnych stanowiskach, wspólnota interesów środowisk postkomunistycznych itp.) więc o nich nie mówimy by ich nie drażnić. Gramy w wyborach takimi rzeczami przyjemnymi, łatwymi do przełknięcia, problem zbrodni (komunistycznej) i kary nie istnieje, moralność pozostawiamy dla życia osobistego i ze sztucznie przyklejonym uśmiechem mówimy o przyszłości. Mnie już mdli na samą myśl o takim teflonowo – plastikowym świecie, no ale może ktoś lubi delikatnych chłopców blednących na myśl o konflikcie, sporach i dyskusjach.
Jednak odrzucenie takiej perspektywy to nie tylko kwestia smaku (potęga smaku! – jak by napisał Herbert). Problem jest znacznie szerszy – taki mąż stanu (zaraz wyjaśnię czemu go tak nazywam) jak Jarosław Kaczyński nie myśli o wygraniu wyborów za wszelką cenę (to jest dopiero sformułowanie, które nie mieści się w głowach ! ! !), lecz chce swoich wyborców niejako… wychować. Opowiedzieć im o patologiach politycznych, o których milczą zamieszani w nie dziennikarze (ktoś wie, że Tomasz Lis wyrósł w biurze Bartoszewskiego?), Kaczyński stara się przekonać Polaków, że świat nie jest taki prosty jak wmawia nam salon, sama miłość nie wystarczy by w dzisiejszym świecie bronić interesów swoich podopiecznych.
Ja dzięki Kaczyńskim dowiedziałem się o niewyobrażalnym wpływie elit postPRLowskich na III RP, dopiero za PiSu zabrałem się za książki które pokazały dzisiejsze państwo jako wierną córkę swojej ludowej poprzedniczki. Wielu młodych ludzi dopiero dzięki polityce ostatnich lat dowiedziało się o ogromnym znaczeniu Powstania Warszawskiego, o złożoności funkcjonowania opozycji w latach PRL – że nie ma tam rzeczy białych (Michnik, Wałęsa) i czarnych (dla tego koloru w opiniach salonu nie ma miejsca nawet u Jaruzelskiego czy Kiszczaka). Gdybym czytał o tym tylko książki, a nie widział odniesienia do tych faktów w polityce mój dysonans poznawczy zepchnąłby mnie na margines funkcjonowania – co to by była za schizofrenia, gdzie o patologiach bym wiedział, ale nikt na górze by ich nie widział?
I pewnie przegramy te wybory – bo choć pojawiła się niepowtarzalna chwila by pojednać siły patriotyczne w tym kraju, to jednak mówienie prawdy przez ostatnie lata będzie odbijało się w słupkach czkawką. „Polityka” już kpi, że Kaczyński chce nas zahipnotyzować i sprawić, że zapomnimy o tym co mówił wcześniej.
Ja nie chcę zapomnieć – mnie to bardzo pomogło w życiu, choć nieraz jest ciężko gdy złodzieje, karierowicze i donosiciele na studiach mają się dobrze, a ja jestem „nienormalny” bo nie chcę być beneficjentem układzików.
Nas interesuje prawda, nas interesuje sytuacja, w której zwycięża prawda – trudna i nieakceptowana dla większości, ale jednak – prawda. I kiedy p. Maliszewski et consortes z miną znawcy pouczają, że „o tym się mówić nie opłaca”,to ja się zastanawiam kto takie ich niezrozumienie (czy złą wolę?) opłaca tak sowicie, że socjologów mamy na zatrzęsienie.
Bo – panowie socjologowie i panie socjolog – polityk myśli o przyszłych wyborach, a mąż stanu – o przyszłych pokoleniach.
Widać z tego, że nasi socjologowie mogą doradzać TYLKOpolitykom.
Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka