Debata. Jeśli Kaczyński się nie zgodzi na debatę sam na sam z Komorowskim to PO będzie trąbiło wraz z "zaprzyjaźnionymi" mediami o tym, że niby się Kaczyński boi zabójczego retora, mistrza ciętej riposty -wielkiego Bronisława.
Ale przyjąć wyzwanie nie jest łatwo z kilku powodów:
1. Sztab ruskich (tj. PO) obejrzy w niedzielę Kaczyńskiego, zbierze dane o jego pomysłach, jego gestach, pozna lepiej przeciwnika i jego formę w otwartej dyskusji. To Komorowski będzie mógł się lepiej przygotować.
2. Widzowie mogą być znudzeni wizerunkiem Kaczyńskiego, który będzie w dwóch debatach.
3. Lista erystycznych chwytów czy piarowskich tricków nie może być długa w nieskończoność - sztab Kaczyńskiego miałby dylemat czy już w niedzielnej debacie odkryc wszystkie karty, czy zostawic coś na Komorowskiego. A jesli ten drugi by odwołał debatę to część atutów byłaby zmarnowana.
4. Kazdy termin debaty Kaczyński - Komorowski musiałby być ustawiony pod Komorowskiego, bo to on, biedny, pierwsza ofiara smoleńskiej katastrofy, ma teraz tyle na głowie...
5. Przyznano by poprzez udział Kaczyńskiego w drugiej debacie, że forma proponowana przez tvp jest nie do końca odpowiednia.
Trudny dylemat. Zobaczymy czy sztab PiS to dobrzy taktycy - gdyby im się udało doprowadzić do debaty Kaczyński - Komorowski tuż przed ciszą wyborczą i gdyby udało się uniknąć manipulacji podczas debaty na neutralnym gruncie (wszyscy pamiętamy ostatnią debatę Kaczyński - Tusk...)
Odmowa debaty z Komorowskim byłaby jednak kuriozalna, gdy każde dziecko wie o nieudolności Komorowskiego w prowadzeniu rzetelnej dyskusji.
Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka