tutejszy tutejszy
1040
BLOG

pospolite ruszenie vs regularna armia - WYBORY 2010

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 6

 

Stara szlachecka prawda głosiła, że w kraju nie powinno się trzymać dużej liczby stałego wojska, bo może ono posłużyć do stłamszenia sarmackiej wolności. Naród szlachecki wierzył, że do obrony kraju wystarczy pospolite ruszenie szlacheckie, gdzie każdy stawi się w stosownym miejscu, z szablą i muszkietem, z koniem i ewentualnie zbroją, a potem jakoś to będzie. Choć armie sąsiadów rosły to jednak o tyle miłośnicy złotej wolności mieli rację, że jakoś przez 200 lat (XVII – XVIII) wiek Rzeczypospolita wychodziła cało ze wszystkich opresji, a gdy król dostawał do ręki stałą armię faktycznie próbował ograniczać swobodę najwierniejszych synów Rzeczypospolitej (Jan Kazimierz, August II).

Także i dziś hetman nasz wielki koronny Jarosław Kaczyński rozsyła tajne wici do każdego domu, do każdej rodziny szlacheckiej i wzywa do obrony Najjaśniejszej. Zgodnie z wiarą ojców i dziadów, także i nasz hetman wierzy, że – niczym Spartiaci – obronimy Ojczyznę murem piersi naszych.

Wróg zaś dysponuje armią regularną, armią godną XXI wieku. Na usługach uzurpatora brandenbursko – moskiewskiego nowoczesne działa oblężnicze odlewane w potężnych ludwisarniach tvn24 niosą swe kule daleko i gruchoczą prastare mury Okopów Świętej Trójcy, muszkiety polsatów niosą swe kule daleko, zwarte szeregi Angor, Polityk, Newsweeków nacierają powoli, ale nieustannie. Najgorsze oczywiście spustoszenie sieje ambasador carski Adam Ozjaszowicz Michnikow kupujący judaszowymi srebrnikami zgniłą arystokrację Władysławów Bartoszewskich, Kazimierzów Kutzów, Andrzejów Wajd…

Naprzeciw tej kampanii konsekwentnej, zwartej i zmobilizowanej stoimy my – ot taka sobie szlachta, wcale liczna w niegdyś potężnym królestwie, ale z trudem oderwana od swych codziennych zajęć, od swych „pól malowanych zbożem rozmaitym”. Cóż jednak począć gdy ojczyzna wzywa? Tak jak za konfederacji barskiej spotykamy się w kościołach (i tak jak wtedy wróg kupił sobie biskupów, a gorliwych kapłanów wyszydzał), ja sam wielokroć widziałem i słyszałem różnych ludzi z rulonem plakatów pod pachą dumnie wstępujących na wały uliczne siać zgorszenie wśród admiratorów postępu. Starzy i młodzi, mądrzy i głupi, ale wszyscy kochający ojczyznę z ulotkami, gazetkami, plakatami w torbach, z zapchanymi skrzynkami mailowymi, a przede wszystkim z osobistą perswazją szykujemy się do bitwy.

Imć Pan Soplica, bohater Wacława Rzewuskiego, twierdził, że konfederaci barscy wygrywali zawsze z Moskalem, o ile ten armat nie miał. Trudne to będzie w tym wypadku, wszak w dniu bitwy na wzgórzu będzie stała dzika orda tatarska Owsiak – Gireja, zaś wiadome ludwisarnie pluć będą ogniem sowicie. Ale walczymy, a jak tylko przygaszą nasz opór w jednym miejscu, zaraz wybucha gdzie indziej walka konfederacka.

Ej, żeby tylko teraz, tuż przed ostateczną bitwą tejże wojny (domowej – jak mawiał klasyk) cały naród szlachecki natężył swe działania, słał listy i maile, plakatował, rozdawał ulotki, nagabywał, przekonywał – może damy radę. Może na przekór postępowym filozofom nasz polski zaścianek po raz kolejny pokaże wielkim tego świata, że my tu po swojemu potrafim się urządzić - i że pospolite ruszenie uznawane już w XV wieku za przestarzałe – nawet w XXI wieku będzie potrafiło zwyciężać!

 

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka