tutejszy tutejszy
310
BLOG

Komorowski a rozbiory Polski - analogia?

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 33

 

Proponuję pewną zabawę, choć jest to taka gra z domieszką absolutnej powagi. Zresztą ocenią Państwo sami…

 

Sytuacja Polski i Polaków do złudzenia przypomina jeden epizod z historii Rzeczypospolitej, więc może i recepta okaże się podobna. Bo był już taki czas nad Wisłą, gdzie władzę przejęła grupa ludzi mająca się za wybitną elitę wśród ciemnego ludu. De facto byli to albo agenci Rosji, albo idioci kopiujący zachodnią modę i mieniący się przez to „lepszymi”

 

To czas Stanisława Augusta Poniatowskiego – ostatnie lata wolnej Rzeczypospolitej. Przytoczę analogie z różnych dziedzin życia, niektóre wyglądają tak wiernie, że nawet umyślnie nie można by ich było w ten sposób skopiować.

 

Wybory

Elekcja została przeprowadzona pod presją rosyjską i w atmosferze pojednania ze wschodnim sąsiadem.

 

Kultura

Kultura ówczesnej Polski polegała wtedy i polega dziś, na kopiowaniu zachodnich „dzieł”. Wtedy mieliśmy Krasickiego, którego bajki były tylko polską wersją La Fontaine’a, wtedy ci niby wielcy polscy autorzy jak Niemcewicz czy Zabłocki kalkowali francuskie dramaty, a w kraju uchodzili za wybitnych. Obecnie nawet polskie seriale to kopie seriali zachodnich – Ojciec Mateusz ma swój pierwowzór we włoskim Don Matteo, zachwycamy się teleturniejami, które przychodzą do nas z opóźnieniem z innych krajów. O stanie polskiej literatury szkoda gadać –nagroda Nike sponsorowana przez środowisko Michnika jest tyle warta co owacje na obiadach czwartkowych.

 

Episkopat

Polski kościół ulegał wtedy ogromnej politycznej presji. Nie wspominając już o kasacie zakonu jezuitów, bo tej presji uległ Kościół na całym świecie, warto wspomnieć o prymasie Podoskim, agencie Rosji nie gorszym od dzisiejszych TW w episkopacie. Sam biskup warmiński Ignacy Krasicki świetnie się miewał u pruskiego zaborcy Fryderyka II Hohenzollerna. Wtedy też biskupi lubowali się w potępianiu „ciemnego ludu”.

 

Idea

Tak jak dziś króluje postmodernizm i relatywizm, uchodzące za modne i nowoczesne, tak wtedy triumfowało „oświecenie” ze swoją wiary we wróżby, w jakieś mesmeryzmy i inne zabobony – sam zaś katolicyzm był marginalizowany przez prowokacje. Dziś mamy prowokacje z Krzyżem przed Pałacem Prezydenckim, wtedy mieliśmy konfederacje innowierców, niby słuszne (tak jak usunięcie Krzyża z miejsca publicznego), ale jednak inspirowane przez agenturę (wtedy ambasadora Rosji Repnina, dziś ambasadora  interesów rosyjskich Komorowskiego).

 

Mitologia

Jak i dzisiaj tak i wtedy istniały takie „autorytety”, na które nie można było podnieść ręki. Dziś Bartoszewski, Wajda, Mazowiecki – wtedy książę Ludwik Wirtemberski, co miał dowodzić całym litewskim frontem w wojnie polsko – rosyjskiej, a okazał się zwykłym zdrajcą. Książę Józef Poniatowski do dziś stoi przed Pałacem Prezydenckim, a zasług jego próżno szukać, nawet ze świecą. 

 

Opozycja

Tak jak dzisiaj, wmawiano i wtedy, że jest synonimem ciemnoty. Konfederacja barska, która była spontanicznym zrywem przeciwko wpływom rosyjskim, przez wszystkie antypolskie historiografie, była i jest opluwana. Z księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”, jednego z przywódców (też kawalera! - jak i dzisiaj) zapamiętano tylko cyniczne anegdotki o jego wybujałej fantazji, tak jak po Kaczyńskim zostaje tylko wspomnienie o „dzieleniu ludzi na stojących tam gdzie wtedy i stojących tam gdzie ZOMO”.

 

Elity władzy

… były uzależnione od Rosji, od carycy Katarzyny, od księcia Potiomkina, od rosyjskich ambasadorów. Tamtejsze „Łazienki” należące do elit, dziś należą do kumpla Palikota.

 

Mit prymitywnej Polski

Diderot i Wolter naprawdę wierzyli, że polska szlachta żyje z handlowania polskim tronem. Caryca Katarzyna i Król Pruski Fryderyk II przekazywali o Rzeczypospolitej jak najgorsze wyobrażenia. O polskiej nietolerancji, o katolickim zacofaniu. Cóż, homofobii i antysemityzmu jeszcze wtedy nie było w orężu lewactwa, więc dopiero dzisiaj tym obrywamy. Kiedy w Polsce trwają wybory to w zachodnich dziennikach do tekstu o polskiej demokracji załączane jest zdjęcie starszej pani wrzucającej kartkę do urny, w tle krzyż na ścianie…

 

 

Różnic było wiele, ale sytuacja międzynarodowa, oraz stosunek władzy do własnych poddanych – podobny. Tamte czasy były pod wieloma względami jednak lepsze, elity mimo wszystko bardziej wykształcone, a król przynajmniej dbał o rozwój prawdziwej sztuki. Zbliżenie niemiecko – rosyjskie, tak wtedy jak i dzisiaj, wróżyło Polsce nienajlepsze perspektywy.

 

A jednak Polacy – powiedziałbym, że „ówczesni prawdziwi Polacy” zdawali sobie sprawę, że Polska upada, a reformy idą w niewłaściwą stronę. Widzieli też różne rozwiązania dla problemu.

 

  1. Przeczekać Katarzynę

Szlachta za Poniatowskiego doczekała się śmierci Fryderyka pruskiego, inicjatora rozbiorów. Wiele osób liczyło, że nie robiąc nic, to jest nie pogłębiając upadku kraju doczeka się Polska jakiejś zmiany w układzie sił europejskich, który będzie korzystniejszy dla Sarmatów. Paradoksalnie mieli rację – gdybyśmy doczekali Napoleona.

 

  1. Zdetronizować króla

Wielu obywateli uznawało panowanie „Ciołka” (to herb króla) za haniebne – królobójstwo było w Polsce niedopuszczalne (a domniemany zamach na Poniatowskiego w 1771 roku był prawdopodobnie prowokacją króla mającą ośmieszyć konfederatów), więc konfederacja barska ogłosiła bezkrólewie i walczyła o pozbycie się wpływów rosyjskich. Rosja nie mogąc sama opanować sytuacji musiała zgodzić się na podział łupu wraz z Prusami i Austrią. Polska szlachta nie miała dość siły by przeprowadzić swoje plany. Myślę, ze czuli się gorzej, niż my po 4 lipca, choć czas pokaże.

 

  1. Sojusz z Niemcami/Prusami

Ukłony dla Ziemkiewicza! Gdy o tym pisał – myślałem, ze przesadza. A pisał już rok temu, że Polsce pozostaje wybór pod czyją kuratelę pójść – rosyjską czy niemiecką. I Ziemkiewicz wybiera niemiecką. Nie wiem jak dzisiaj, ale wtedy wybór okazał się felerny, bo polska słuzba dyplomatyczna nie potrafiła wynegocjować odpowiedniej umowy, Prusom zawierzono na wyrost i w wojnie polsko – rosyjskiej dostaliśmy baty, jak zwykle czekając na aliantów.

 

  1. Sojusz z Francją

Dziś przypomina próbę sojuszu z USA. Tak jak Paryż miał nam przysłać wojska by pomogły w konfederacji barskiej, a przysłali tylko ociężałego Dumourieza, tak zamiast tarczy antyrakietowej dostaliśmy tylko „patrioty”. I nie jest to wina tylko PO, bo przecież w samym USA, czyli naszej obecnej Francji, tez wiele się zmienia - traci ona status mocarstwowy i przestaje być nami zainteresowana także z innych powodów.

 

  1. Sojusz z…?

Pomysłów było wiele, w dużej mierze sprawdził się sojusz z ówczesną Turcją, choć sama Wysoka Porta okazała się za słaba by sprostać Rosji. Dziś coraz donioślejszą rolę pełnią Chiny…

 

Myślicie, że historia się skończyła i przynajmniej powtórki nie będzie? Oni też tak myśleli - każda epoka i kazde pokolenie mieni się wyjątkowym. Tylko następcy się z nich smieją.

Co więc teraz robić?

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka