Zbliża się dzień, po którym już nic nie będzie takie samo.
Niby wszyscy to wiemy, niby każdy o tym mówi. Tak samo jak wiemy, że umrzemy i zdarza nam się o tym rozmawiać. Gdy jednak ten moment nadejdzie, wszystko wyda się inne.
Nadejdzie dzień tej konferencji prasowej, na której zostanie odczytane oświadczenie Komisji ds. badań wypadków lotniczych. Usłyszymy wszyscy, że „jedną z istotnych przyczyn” katastrofy smoleńskiej była „psychiczna presja” wywarta na pilotach przez „osoby trzecie, a szczególnie przez te, które pełnią najważniejsze funkcje w państwie”. Kilka linijek dalej padnie gdzieś nazwisko Lecha Kaczyńskiego, niby tylko w bliskoznacznym kontekście, ale jednak wydźwięk, tego co usłyszymy, będzie jednoznaczny - Lech Aleksander Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej, był głównym powodem tragedii.
Tak jak 10 kwietnia był dniem zadumy, bólu i solidarności narodowej, tak Dzień Hańby będzie dniem trwałego podziału Polaków.
Na forach internetowych rozszaleją się komentatorzy nawołujący do wyniesienia trumny Prezydenta z Wawelu, kilku „specjalistów” w szklanym ekranie potwierdzi, że wiedziało to od dawna. Na fali protestów przeciw Krzyżowi, rozpoczną się demonstracje domagające się wyniesienia trumny z Wawelu. Podział Polski zarysuje się wszędzie – w pracy, w szkole, brat brata będzie zakrzykiwał w domu, gdzie jeden będzie mówił, że to prawda, a drugi, że to rosyjska manipulacja. Kluby „Gazety Polskiej” wraz z niektórymi środowiskami rozpoczną protesty przeciw takiemu oświadczeniu, media znów będą pokazywali młodych, modnych ludzi po jednej, starych ludzi po drugiej stronie.
W salonach warszawskich strzelą szampany, Michniki i Urbany całej Polski stukną się kieliszkami, lejąc krokodyle łzy przed kamerami. „Bardzo nam przykro” – będą przekonywać. Antoni Macierewicz zostanie pokazany jako psychopata podważający wszystkie normy prawne – odpowiednio dobrany fragment wypowiedzi będzie to potwierdzał. Rosjanie opublikują raport dopiero, gdy pełnię władzy w TVP przejmie ekipa Platformy Obywatelskiej.
I to będzie nieprawda. Skąd mogę to wiedzieć? Specjaliści z salonu wskazywali tę przyczynę od pierwszego dnia po katastrofie. Jedyną przesłanką była niejasna sprawa podczas lotu do Gruzji. Jak brzmiałby sylogizm oparty na rozumowaniu salonowych specjalistów?
Lech Kaczyński kazał lądować w Gruzji - > pilot się sprzeciwił, więc zmieniono lotnisko.
W Smoleńsku nie zmieniono lotniska - > więc pilot się nie sprzeciwił.
W tym łańcuchu logiki brakuje całego szeregu ogniw, np.
- Czy w Gruzji pilot się sprzeciwił podczas lotu?
- Czy Lech Kaczyński kazał lądować w Gruzji podczas przelotu nad Gruzją?
- Czy nad Smoleńskiem padł nakaz lądowania?
- Czy można utożsamiać obecność Prezydenta na pokładzie z domniemaną bezpośrednią presją w Gruzji?
- Czy Rosjanie zapewnili wszystkie procedury ze swojej strony?
- Czy rząd RP zapewnił wszystkie procedury ze swojej strony?
- Dlaczego wystosowano taką hipotezę (o presji Prezydenta) zaraz po katastrofie? – my znamy odpowiedź – zaczęto oswajać Polaków z dniem, w którym taką hipotezę uzna się za prawdę. Sondowali nas wcześniej. Za słabo protestowaliśmy. Wycinki z dzisiejszej prasy rosyjskiej o „gorzkiej, dla Polaków, prawdzie” potwierdza taki przebieg wydarzeń
Nieważne, że Komisja nie odpowie na żadne z powyższych pytań, ani na tysiące innych. Padnie słowo - wytrych, które połowa społeczeństwa zrozumie zgodnie z intencjami autora.
Lech Kaczyński zostanie skazany w procesie politycznym – jego przeciwnicy przypiszą mu winę za katastrofę, mszcząc się za jego polityczną aktywność. Prezydent IV Rzeczypospolitej będzie pierwszą ofiarą polityczną w PO PRL.
Czy wtedy się ruszymy z domów, skoro po 10 kwietnia ruch był za mały? Czy ktoś nas poderwie do działania?
A może powyższy scenariusz jest czystą fantastyką? Oby tak…
Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka