tutejszy tutejszy
120
BLOG

Głasnost w Prawie i Sprawiedliwości?

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 3

Gdy I sekretarz Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego rozpoczął okres pierestrojki i głasnost, cały zachód aż piał z zachwytu nad swobodami przyznanymi w Sowietach. Bohater europejskiej i amerykańskiej prasy, laureat pokojowej nagrody Nobla, towarzysz Michaił kojarzył się z wyzwolicielem od cenzury, wszechobecnego interwencjonizmu i stagnacji.

Jednak niektórzy sowietolodzy, albo inaczej - sowietolodzy z prawdziwego zdarzenia domyślali się, że za tym idzie jakiś konkretny plan, nieznany zachodnim komentatorom. Włodzimierz Marciniak zauważył, że do rozpadu Sowietów skłaniali się nawet lokalni sekretarze i funkcjonariusze partii, którzy mając w faktycznym posiadaniu zakłady i fabryki dążyli do ich prawnego uwłaszczenia. System komunistyczny był tak niewydolny, że towarzysze musieli pomyśleć o transformacji - słusznie zauważał Richard Pipes, że sowieckie klęski wojenne (Afganistan) zmuszą czerwone imperium do zajęcia się sprawami wewnętrznymi. Dłużej dziedzictwo Lenina i Stalina nie mogło sie utrzymać.

Jednym z elementów pozornego oddawania władzy miała być głasnost - zwiększona swoboda wypowiedzi publicznej i złagodzenie cenzury. Czy Gorbaczow zrobił to z pobudek swej humanistycznej duszy? Czy większa przestrzeń dla wolności słowa była potrzebna do pobudzenia gospodarki?

Anatolij Golicyn podkreśla niezrozumienie dla metod działania sowieckiego wywiadu, szczególnie skali dezinformacji. Najprościej mówiąc "każdy mierzy własną miarą" - więc stosunkowo niezależni ludzie zachodu zakładali liberalizację świata sowieckiego widząc w tym syndrom jego złagodzenia.

Tymczasem owa "jawność" nie rozpędziła się na tyle, by ujawniać dokumenty z Łubianki, odkłamać "Katyń", przeprosić nie tylko za Stalina, ale i za jego następców. Jak mówi Wiktor Suworow:
Ja nie wierzyłem w głastnost, do tej pory, ja uważałem, że głastnost, to kiedy na Łubiance będzie muzeum i kiedy wszystkie archiwa Łubianki będą otwarte. O, to będzie głastnost. A kiedy sami czekiści pokazują, oto my znaleźliśmy dokument, o, patrzcie, oni sami wyjmują, prawda, tak my polskich oficerów, tak rozstrzelaliśmy, no tak jest napisane. Oni wyj­mo­wali tylko to, co oni chcieli. To jest czekistowska głastnost

Wielu ludzi uwierzyło w sowiecką życzliwość, która pomocna była służbom specjalnym. Przygotowanie do "kapitalizmu" i "wolnego rynku" wymagało pewnej gry wstępnej - gdy zbyt antykremlowscy i zbyt inteligentni (choć nieostrożni) dziennikarze ujawniali się podczas owej "jawności" dla służb specjalnych było jasne, że taki dziennikarz nie powinien posiadać "niezależnej" gazety. Można powiedzieć, że KGB pomagało "wolnemu rynkowi" znaleźć najlepszych dziennikarzy - niekoniecznie najlepszych dla wolnego rynku, ale na pewno dla interesów służb specjalnych.

Piszę o tym dlatego, by podkreślić, że nagła jawność dyskusji zawsze niesie za sobą jakiś ukryty cel. Przykładów w historii, gdzie pojawiała się w jakiejś społeczności nagła potrzeba publicznego dyskursu, jest więcej. Podobnie w łonie Kościoła Katolickiego Marcinów Lutrów czy Janów Husów było wcześniej wielu, de facto jednak za głoszeniem nagłej potrzeby dyskusji stały zawsze utajone intencje. Nawet Akademia Krakowska-Uniwersytet Jagielloński - nie powstał z powodów jakichś wielkich zasług Krakowa, ale m.in. dlatego, że papież Urban V chciał ograniczyć wyłączność Sorbony na nauczanie i prowadzenie dyskusji na tematy kościelne i świeckie.

I oto nagle w Prawie i Sprawiedliwości wybucha ogromna potrzeba dyskusji, szczególną zaś wartością tej dyskusji ma być obecność w mediach i roztrząsanie błędów Prezesa z udziałem innych partii parlamentarnych. W tym wypadku rolę Gorbaczowa, czyli ogłaszającego głasnost nie pełni jednak wódz, ale skrzydło liberałów w PiSie.

Konferencje na temat PiSu zwołuje Platforma Obywatelska.Temat sformułowany infantylnie: czy PiS to PZPR - jest o tyle absurdalny, że podczas konferencji mówi się o tym, że Kaczyński czuje się jak podczas okupacji i niewiele brakuje mu do napadania na pociągi, zatem analogii z PZPR-em nie ma.

Politycy wszystkich opcji, wspierani przez prof. Jadwigę Staniszkis krzyczą jednym głosem: "PiS nie jest własnością Jarosława Kaczyńskiego".

Nie chcę w tym miejscu dyskutować nad słusznością działań Jarosława Kaczyńskiego - jest to osobna kwestia. Jednak nagła potrzeba dyskusji ma coś konkretnego na celu. Czy może prawdziwą przyczyną głasnosti w PiSie jest fakt, że Jarosław Kaczyński nie pozwolił pociągnąć PiSu jeszcze bardziej na lewo?

http://polskijuzniema.salon24.pl/221288,migalski-i-palikot-ciagna-w-lewo-przypadek

Póki Bohdan Chmielnicki prowadził powstanie kozackie, to był tylko roszczącym sobie prawo do obywatelstwa poddanym, ale gdy ściągnął na Rzzeczypospolitą Chanat Krymski - stał się zdrajcą.

Konfederacja targowicka miała wiele racji w podważaniu konstytucji 3 maja (nielegalnej!), ale gdy zaprosiła Rosjan do pomocy to stała się synonimem zdrady.

Za każdym razem nawoływanie do upubliczniania problemów czemuś służy - także w internecie wśród prawicy zróżnicowały się postawy.

Przed dwoma laty w miejscowości Bębło Jarosław Kaczyński na spotkaniu "Klubów Gazety Polskiej" powiedział, że Platforma Obywatelska szykuje się do zorganizowania w Polsce "miękkiego totalitaryzmu". Wielu zwolenników Kaczyńskiego(ja także) pukało się w czoło i kręciło głowami twierdząc, że Jarosław Kaczyński przesadza. Także Gazeta Wyborcza szyderczo podkreśliła fragment tego wystąpienia. Dziś to sformułowanie dla prawych Polaków jest niczym innym jak truizmem.

Warto więc czasem się zastanowić nad jedną kwestią - skoro pewien człowiek z racji swojej dawnej i obecnej pozycji wie dużo o zakulisowych działaniach w Polsce, to znaczy że decydując się na radykalne kroki, ma jakieś powody, o którym "nie śniło się naszym filozofom".

Jakkolwiek do Jarosława Kaczyńskiego nie mam absolutnego zaufania, to jednak mam zaufanie do mojej Matki, która w dzieciństwie powiedziała mi kiedyś z pełną powagą:
"Synku, nigdy nie ufaj czerwonym".

A dziś czerwoni nawołują do głośnego roztrząsania spraw PiSu. Ja w ich "wolność słowa" nie wierzę.

 

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka