Marta Mieszczanek Marta Mieszczanek
312
BLOG

Święta Maryjo, módl się za nami. O amunicję*

Marta Mieszczanek Marta Mieszczanek Kultura Obserwuj notkę 0

Zupełnie jak nie za starych czasów słuchałyśmy w piątek z mamą Voo Voo w projekcie "Placówka '44" w Muzeum Powstania Warszawskiego, z bardzo daleka. W naszej rodzinnej historii znajomości z zespołem raczej siadywałyśmy w pierwszych rzędach żeby dobrze widzieć muzyków, ja w czasach licealnych korzystałam nawet z uprzejmości państwa zespołowego i z aparatem fotograficznym pałętałam się za kulisami. Tym razem w Parku Wolności MPW znalazłyśmy sobie miejsce daleko, oparte o tylne barierki sekcji VIP. Żadnego tam szaleństwa pod sceną, żadnej namacalnej bliskości wykonawcy - tylko szum rosnących w Parku drzew na zwiastującym burzę wietrze i odgłosy robót z placu budowy Warsaw Spire.

 

Kto zna Voo Voo i jego członków ten wiedział, czego się spodziewać. Ja osobiście od lat jestem fanką wszelkich koncertów „okolicznościowych” pozostających pod kierownictwem muzycznym Mateusza Pospieszalskiego, którym zawsze udaje się wymknąć tradycyjnym ramom „akademii”, i oszczędności muzyczno-słownej Waglewskiego, niejednokrotnie trafiającej w samo sedno doświadczenia ludzkiego. Brzmienie zespołu, od lat żywiące się rozmaitymi inspiracjami i pewnie możliwe do podzielenia na jakieś okresy ewolucyjne, mimo tej różnorodności wciąż zachowuje pewną cechę charakterystyczną, swego rodzaju swing i rytm muzycznej podróży, których nie sposób pomylić z niczym innym. Pisał ktoś o tym brzmieniu, że „piaskowe”, „chropowate”, i w tym też coś jest. Wydaje mi się, że jest to brzmienie przede wszystkim szczere. 

 

I ta szczerość świetnie zgrywa się z wierszami powstańców napisanymi na ogłoszony w sierpniu na Grochowie konkurs poetycki, które w „Placówce” są śpiewane. Waglewski w którymś wywiadzie mówił o nich, że dają odczuć ciśnienie, jakie w sierpniu ’44 panowało w Warszawie, i tak rzeczywiście jest. Trzeba dodać, że nie jest to ciśnienie jednowymiarowe: mamy do czynienia z całą paletą emocji, od nadziei, strachu, przez gniew, żal aż po pół-żartem, pół-serio rzucaną ironię. Oddanie głosu tekstom z tamtego czasu nie tylko wpisuje się w tak modny teraz nurt poznawania historii przez doświadczenie jednostkowe, ale przede wszystkim radykalnie skraca dystans czasowy między tymi, którzy tę historię tworzyli i tymi, którzy ją po 71 latach odkrywają, daje tym ostatnim możliwość niemal bezpośredniego dotknięcia doświadczenia pierwszych dni sierpnia ’44. Pomagają w tym głosy, które nas przez to doświadczenie prowadzą. Voo Voo zaprosiło do projektu młodych muzyków: Basię Wrońską (Pustki), Basię Derlak (Chłopcy kontra Basia), Justynę Święs (The Dumplings), Organka i Tomka Makowieckiego. Tylko trzy utwory w swoim lapidarnym stylu śpiewa sam Waglewski. Wydaje się, że oddanie głosu tej młodości - mimo że odsyła nas do żywego doświadczenia, zapisu emocji tamtych dni - paradoksalnie oddala cały projekt od bardzo emocjonalnego dyskursu dotyczącego sensowności Powstania, który jest dla nas już codziennością. Być może daje też każdemu z odbiorców więcej przestrzeni na rozważania nad tymi kwestiami we własnej głowie. Koncert i płyta dostarczają nam swego rodzaju dokumentu czy materiału bazowego, nad którym możemy się zatrzymać i sami zdecydować, co o nim myślimy.

 

Wobec średniego obserwacyjnie miejsca i doskonałego nagłośnienia piątkowy koncert złożył mi się właściwie z samych dźwięków i barwnych plam. I to chyba dobrze: dzięki temu młodość zaproszonych przez Voo Voo do współpracy głosów, młodość autorów śpiewanych tekstów i młodość tych, co w '44 walczyli mogły się złożyć w uchu w całość. Całość bardzo prawdziwą w warstwie znaczeniowej i muzycznej. Całość, ot, szczerą.

 

Płyta od dziś dostępna do odsłuchania w serwisie Spotify, promuje ją singiel "Palec na cynglu" nagrany z Organkiem

 

* Tytuł pochodzi z Modlitwy warszawskiej Artura Adama Międzyrzeckiego, którą na płycie wykonuje Tomek Makowiecki

między krytyką a teologią polityczną. między flamenco a socjologią. między brakiem czasu a tęsknotą za kanapowym lenistwem. zawodowo zajmuję się zadawaniem pytań: "jak to działa?" i "co zrobić, żeby działało lepiej?" - czyli robieniem badań ewaluacyjnych. tańczę flamenco i robię doktorat. mam dwa koty i kłopot z niekupowaniem książek. kolejność przypadkowa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura