ezekiel ezekiel
175
BLOG

Garść pomysłów na uzdrowienie edukacji

ezekiel ezekiel Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Wiadomo, że darmowych lunchów nie ma. Ktoś musi za nie zapłacić. I darmowej edukacji nie ma, bo kasa państwowa to w istocie nasze pieniądze, które gdyby państwo rabunkiem nam ich nie wydarło, to byśmy powydawali na bony edukacyjne, co by wszystkie bolączki edukacji rozwiązało w trymiga. Bo wiadomo - człowiek istotą, bowiem w pełni racjonalna i kalkulatywna jest - na wolnym rynku tylko najbardziej wartościowe oferty mają szansę na największą promocję. Sprawa jest trochę problematyczna, bo ów rynek wolny wyznacza wartość, więc tautologicznie, wartościowym jest to, co rynek uzna za wartościowe. Stawia to w niewygodnym położeniu jazz i muzykę klasyczną. Wartościowa za to wydaje się być, przepraszam za truizm, Dorota Elektrodziuk. Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie. Konkurencja na rynku szkół promuje najbardziej wartościowe placówki, nawet jeśli, wartość owa budowana jest na tym, że rodzice dla dzieci wybierają szkoły nie tyle z najlepszą ofertą edukacyjną, co usytuowane najbliżej miejsca zamieszkania, co by na benzynę odbierając dziecko z placówki nie wydać zbyt wiele. Bo przecież złotówka wydana na benzynę niczym się nie różni od złotówki wydanej na edukację. Wersja dla uboższych i mniej stroskanych rodziców: aby dziecko wracało ze szkoły autobusem szybciutko. Wiadomo: czas to pieniądz.
 
            Kwestią inną są różnej maści idioci, których ze szkół, podobnie jak z elitarnych klubów, wywalać na zbity pysk się winno. W ten sposób w szkole panowałby względny spokój, a element, który oporny jest na wiedzę, niczym u Platona, od najmłodszych lat mógłby trudnić się szambonurstwem. Jeśli regulacji takich poniechamy, to szkoła polska wciąż, jak w antycznym mniemaniu, ze złotej w międzywojniu, po srebrną za Romana, żelazną dziś i gównianą jutro, do coraz to do niższych gustów i usposobień równać będzie. Należy, więc czym prędzej zgniłego elementu nauczanego, jak również uczącego się pozbyć. A to, że owi idioci najczęściej korzenie swe w środowiskach, za przeproszeniem, zmarginalizowanych mają, to najlepszy dowód na to, że powinni wylecieć. Bo jeśli są biedni, to wiadomo, że są leniwi. A jeśli są leniwi, to lepiej niech nie biorą udziału w grze, bo jeszcze w mechanizm wolnego rynku piach wrzucą. Jak się okaże, że tak ciągle równamy i równamy, to w końcu tautologiczną wartość na rynku wolnym zyska lenistwo i głupota i czym wnet liberał będzie mógł się wyróżnić, skoro wartości liberalne kładące nacisk na pracę już nie będą w cenie?
ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości